Rak nerki: USG jamy brzusznej może uratować życie. "Zmiany niewidoczne w innych badaniach"

1 lat temu 58
Zachorowalność na raka nerki dotyczy 4 proc. mężczyzn (8. miejsce wśród nowotworów) i 3 proc. kobiet. (10. miejsce wśród nowotworów) W roku 2017 zachorowało ponad 3,1 tys. mężczyzn i ponad 2 tys. kobiet. Łącznie zmarło ponad 2,4 tys. tych pacjentów, tj. blisko połowa Ponad 50 proc. nowotworów nerek jest rozpoznawanych podczas USG jamy brzusznej, wykonywanego zwykle z zupełnie innego powodu. Zmiany wykrywane są wówczas w stadium wczesnego zaawansowania - mówi prof. Piotr Kryst Guzy tej wielkości nie dają żadnych objawów i nie spowodują żadnych zmian w obrazie krwi i w badaniach moczu, dlatego USG daje największą szansę na wykrycie. Powinniśmy regularnie wykonywać to badanie - wskazuje Obecnie staramy się operować także większe guzy w taki sposób, aby tam, gdzie jest to możliwe, zachować pozostałą, zdrową część nerki. Tymczasem jeszcze 25-30 lat temu nefrektomia wykonywana była zawsze, bez względu na wielkość guza - dodaje Jeśli operujemy z użyciem robota, dla pacjenta oznacza to krótszą hospitalizację, mniejsze dolegliwości bólowe, mniejszą utratę krwi, mniej powikłań, czy mniejszą bliznę pooperacyjną, dlatego jest to obecnie kierunek, w którym zmierzamy - zaznacza

Jak informowali we wtorek specjaliści podczas konferencji prasowej poświęconej rakowi nerki, zachorowalność na ten nowotwór dotyczy 4 proc. mężczyzn (8. miejsce wśród nowotworów) i 3 proc. kobiet. (10. miejsce wśród nowotworów). W roku 2017 zachorowało ponad 3,1 tys. mężczyzn i ponad 2 tys. kobiet. Łącznie zmarło ponad 2,4 tys. tych pacjentów, tj. blisko połowa. Tymczasem wiedza na temat raka nerki jest w polskim społeczeństwie bardzo niska.

Do czynników sprzyjających zachorowaniu na raka nerki należą:

palenie tytoniu, otyłość, nadciśnienie tętnicze, nadużywanie leków przeciwbólowych, czynniki środowiskowe (kontakt z rozpuszczalnikami trójchloroetylenowymi, barwnikami, garbnikami skóry), zaawansowane choroby nerek, genetycznie uwarunkowane fakomatozy.

"Im jesteśmy starsi, tym ryzyko zachorowania jest większe"

- Rak nerki jest trzecim najczęstszym nowotworem układu moczowego, przy czym częściej chorują mężczyźni. 95 proc. zgonów z powodu raka nerki dotyczy osób powyżej 50. roku życia. Ryzyko zachorowania wzrasta powyżej 60. roku życia i najwyższe wartości osiąga w 80. roku życia. Zatem im jesteśmy starsi, tym ryzyko zachorowania jest większe, co oznacza, że w warunkach starzejącego się społeczeństwa takich pacjentów będzie nam przybywać - mówił dr hab. Piotr Kryst, kierownik II Kliniki Urologii CMKP, dyrektor ds. lecznictwa Szpitala Bielańskiego w Warszawie.

- Należy pamiętać, że w roku 2010 populacja geriatryczna, tj. osób po 65. roku życia, stanowiła 13,2 proc., a w 2035 r. szacuje się, że będzie to ponad 32 proc. populacji. Liczba osób powyżej 80. roku życia wzrośnie w tym czasie z 3,5 proc. do 7,5 proc. - dodał.

Triada objawów. "Wtedy jest już za późno"

- Jeśli chodzi o czynniki ryzyka zachorowania na raka nerki warto zwrócić uwagę na otyłość z nadciśnieniem tętniczym, szczególnie u kobiet. W grupie ryzyka są także pacjenci z chorobami nerek, z nabytą torbielowatością nerek. Ci chorzy są pod opieką stacji dializ z powodu niewydolności nerek i zakładamy, że są pod stałą kontrolą lekarzy nefrologów, ale wykonywanie badań obrazowych w tej grupie nie jest wystarczające - ocenił ekspert. 

- Kolejny czynnik ryzyka, na który warto zwrócić uwagę, to nadużywanie niesterydowych leków przeciwzapalnych, a jest to grupa leków, które znajdują się na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o specyfiki, po które sięgamy - dodał.

Jak mówił, klasyczna triada objawów raka nerki obejmuje palpacyjnie wyczuwalny guz, krwiomocz makroskopowy oraz ból. Blisko 50 proc. pacjentów z triadą objawów ma już przerzuty choroby nowotworowej i zdecydowanie mniejsze szanse na radykalne wyleczenie.

USG jamy brzusznej wykryje wczesne zmiany

Prof. Kryst podkreślał rolę badań USG, przypominając, że ponad 50 proc. nowotworów nerek jest rozpoznawanych właśnie podczas tego badania, wykonywanego zwykle z zupełnie innego powodu. Zmiany wykrywane są wówczas w stadium wczesnego zaawansowania.

- W USG wykrywamy małe guzy, przy czym bezpieczna granica w sensie postawienia prawidłowego rozpoznania to 1 cm. Guz tej wielkości nie daje żadnych objawów i nie spowoduje żadnych zmian w obrazie krwi i w badaniach moczu, dlatego USG daje największą szansę na wykrycie - wskazywał ekspert.

- Następnym badaniem jest tomografia jamy brzusznej i miednicy małej z kontrastem, której celem jest potwierdzenie rozpoznania postawionego na podstawie USG. Dokładność oceny stopnia zaawansowania nowotworu szacuje się w tym badaniu nawet na 90 proc. - zaznaczył.

- Jeśli natomiast chodzi o badanie rezonansem magnetycznym, to jest ono wykonywane rzadko i tylko wówczas, jeśli po badaniach USG i TK pozostają jeszcze jakieś wątpliwości. Arteriografii nerkowej praktycznie już się nie wykonuje, ponieważ jest to badanie drogie, a przede wszystkim inwazyjne i obciążające pacjenta, a jednocześnie nie wnoszące raczej istotnych, nowych informacji. W ponad 95 proc. przypadków opieramy się na badaniach USG i TK - podkreślał specjalista.

Leczenie operacyjne. "Staramy się zachować zdrową część nerki"

Jak mówił, efektem tych badań jest klasyfikacja TNM, w której określa się wielkość guza pierwotnego, obecność przerzutów w węzłach chłonnych, czy obecność lub brak przerzutów odległych. To umożliwia zakwalifikowanie pacjenta do dalszego leczenia.

- Zabieg oszczędzający nerkę wykonujemy w raku ograniczonym do narządu i są to operacje porównywalne z nefrektomią, podczas gdy jeszcze 25-30 lat temu nerka była usuwana zawsze, bez względu na wielkość guza. Nefrektomia, czyli usunięcie nerki, jest wykonywana w przypadku choroby zaawansowanej. To, czy operacja przeprowadzona jest metodą otwartą, laparoskopowo, bądź z użyciem robota, zależy od możliwości technicznych oddziału, czy kliniki oraz od doświadczenia chirurga - wyjaśniał prof. Kryst.

- Staramy się operować także większe guzy w taki sposób, aby tam, gdzie jest to możliwe, zachować pozostałą, zdrową część nerki. Za wartość graniczną uważa się tu 7 cm średnicy guza. W przypadku nefrektomii radykalnej usuwamy całą nerkę wraz z guzem, otaczającą nerkę torebkę tłuszczową oraz powięź nerkową. Czasami musimy wykonać taką operację także w przypadku małego guza, jeśli jest on położony centralnie, w samym środku nerki - wskazywał urolog.

- Jeśli operujemy z użyciem robota, dla pacjenta oznacza to krótszą hospitalizację, mniejsze dolegliwości bólowe, mniejszą utratę krwi, mniej powikłań, czy mniejszą bliznę pooperacyjną, dlatego jest to obecnie kierunek, w którym zmierzamy - dodał.

Starszy pacjent obciążony innym chorobami. "Warto obserwować"

- Jakie są efekty leczenia operacyjnego? W grupie chorych starszych, po 75. roku życia, odnotowano śmiertelność w granicach 28 proc., natomiast progresja choroby nowotworowej dotyczyła tylko 4 proc. chorych. U osób starszych istotne jest dodatkowe obciążenie chorobami układu krążenia, czy układu nerwowego, co prawie dwukrotnie zwiększa ryzyko powikłań - zaznaczył prof. Kryst.

- Co zatem zrobić w sytuacji, gdy mamy starszego pacjenta, z dużymi obciążeniami, z małym guzem nerki? Takich chorych nie musimy od razu operować, ale warto ich obserwować w ramach tzw. aktywnego nadzoru - trzyletniego okresu obserwacji. W badaniach, w których porównywano aktywny nadzór do leczenia operacyjnego, nie stwierdzono różnic w przeżyciu całkowitym - mówił ekspert.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Czytaj więcej