Poniżej pytania, na które powinno się znać odpowiedź:
1. Ile wynosi śmiertelność na Covid-19?
Zdaniem doktora Mariusza Włochowiaka śmiertelność na COVID-19 wynosi 0,15% i mieści się w widełkach sezonowej grypy.
2. Czy w 2020 roku WHO zmieniła definicję odporności stadnej?
Tak. Odporność
zbiorowa występuje, gdy wystarczająca liczba ludzi uzyska odporność na
chorobę zakaźną, tak że nie może się już ona rozprzestrzeniać w
populacji. Dawna definicja odporności zbiorowej WHO odzwierciedlała ten
aspekt, ale w październiku 2020 r. po cichu zmieniono tę koncepcję
całkowicie usuwając naturalną infekcję z równania. Obecnie należy się
szczepić.
3. Czy należy szczepić dzieci przeciw Covid-19?
Zdaniem doktora Piotra Witczaka, nawet
gdyby szczepionki były w 100% bezpieczne nie powinniśmy szczepić
dzieci. Ryzyko negatywnych skutków przechorowanie dla tej grupy wiekowej
jest znikome – tym bardziej, że mamy do czynienia z nieznaną do tej
pory technologią i stosowaną po raz pierwszy. Opiera się ona na
inżynierii genetycznej. Większość Polaków ufa przekazowi z mediów
głównej nurtu, decyzjom rządu, ekspertom. Jednak szczepionka opracowana
przez niespełna rok (podczas gdy ten proces zwykle trwa od 4 do 11 lat)
jest dopuszczona warunkowo (były oceniane tylko krótkoterminowe
scenariusze). Uzasadnione jest ograniczone zaufanie do obecnej polityki
zdrowotnej.
4. Czy lekarze i naukowcy rzeczywiście sprzeciwiają się polityce szczepień przeciw Covid-19
Tak. W sierpniu 2021 r. odbyła się konferencja Ordo Medicus: ,,Czy powinno się SZCZEPIĆ dzieci ws. Covid-19?”: https://www.youtube.com/watch?v=cOYFWy5YClo Powstało także Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców.
5. Czy Covid-19 jest realnym zagrożeniem dla dzieci?
Covid-19,
zdaniem doktora Piotra Witczaka, nie stanowi dla dzieci istotnego
zagrożenia. Zapadalność wynosi między 5-10% – z tej liczby 80-90% jest
bezobjawowa lub łagodna. Poziom hospitalizacji wynosi od 0,1 do 2%
wszystkich dzieci z pozytywnym wynikiem testu. Informacje z Izraela
potwierdzają, że ciężki przebieg ma 1 na 25 tys. dzieci (czyli trzeba
zaszczepić 25 tys. dzieci aby uchronić jedno)!. Niemal połowa dzieci,
które mają ciężki przebieg mają choroby współistniejące. Dane z Wlk.
Brytanii podają, że w ciągu 1 roku zmarły 2 osoby w wieku pediatrycznym
na 1 mln osób. W Polsce przez 1,5 roku mamy 17 zgonów (0-17 lat), z
czego 3 były bez chorób współistniejących. Trwają badania na temat tego,
dlaczego dzieci są odporne. Poza tym można przypuszczać, że ponad
połowa dzieci miała kontakt z wirusem i ma naturalną odporność. Coraz
więcej publikacji wskazuje, że naturalna odporność jest lepsza niż po
szczepionce (dane z Izraela), a ryzyko reinfekcji jest bardzo niskie.
“Podczas pierwszego roku pandemii w Anglii, śmiertelność dzieci i młodzieży z powodu SARS-CoV-2 wyniosła 2/milion (!) dla populacji liczącej 12 mln obywateli w tej grupie wiekowej (przez rok pandemii z powodu infekcji zmarło w tej grupie tylko 25 osób). Prawdopodobieństwo, że dziecko zachoruje na COVID-19, a choroba będzie miała ciężki przebieg wynosi 1 na 25 000. Niemal połowa wszystkich objawowych przypadków COVID-19 miała rozpoznanie co najmniej jednej z chorób współistniejących, w tym głównie astmy, specyficznego opóźnienia rozwoju, padaczki, wrodzonej choroby serca, choroby układu pokarmowego. W populacji pediatrycznej ryzyko (objawy, hospitalizacja, zgon) związane z COVID-19 jest porównywalne a nawet może być mniejsze niż w przypadku grypy, a wywołany SARS-CoV-2 zespół ostrej niewydolności oddechowej (ARDS) może przebiegać łagodniej i z mniejszą liczbą powikłań niż ma to miejsce w przypadku grypy. Badania wskazują, że warianty wirusa SARS-CoV-2 określane na ten moment jako „warianty niepokojące” (Variants of Concern, VoC) również nie stanowią dla dzieci istotnego ryzyka [15]. Należy również zaznaczyć, że groźne powikłania związane z COVID-19, takie jak wieloukładowy zespół zapalny u dzieci i młodych dorosłych (MISC/PIMS-TS) są wyjątkowo rzadkie i dotyczą jedynie kilkuset przypadków/milion zakażeń SARS-CoV-2. Prawie wszyscy chorzy mogą wracać do dziennego nauczania w ciągu 6 miesięcy od zakończenia hospitalizacji. W przeglądzie systematycznym obejmującym prawie 8 tysięcy pacjentów pediatrycznych z COVID-19 wskazano, że dzieci z taką diagnozą mają „ogólnie doskonałe rokowania”. Uważa się, że relatywnie niska podatność dzieci na SARS-CoV-2 może wynikać z różnic w biologii związanej z receptorem wirusowym, tj. enzymu konwertującego angiotensynę 2 (ACE), szybszej kontroli infekcji, mniej intensywnej reakcji immunopatologicznej oraz lepszej zdolności naprawy tkanek. Coleman i in. na łamach The Lancet przedstawili hipotezę, że częściowa kontrola choroby (np. poprzez masowe szczepienia) może w pewnych okolicznościach prowadzić do wzrostu zachorowalności w wyniku zakłócenia tzw. endemicznej stabilności (stan epidemiologiczny populacji, w którym choroba kliniczna występuje rzadko pomimo wysokiego poziomu infekcji). Innymi słowy, zgodnie z tą hipotezą szczepienie populacji dziecięcej może prowadzić do wzrostu liczby objawowych przypadków COVID-19, w tym ciężkich.” – twierdzi Instytut Ordo Medicus.
6. Czy warto szczepić ozdrowieńców przeciw Covid-19?
Doktor
Piotr Witczak twierdzi, że szczepienie ozdrowieńców generuje większe
ryzyko powikłań. Istnieją publikacje, które wprost wskazują, że nie ma
sensu szczepić ozdrowieńców. Naturalna odporność trwa kilkanaście
miesięcy lub lat.
7. Czy osoby zaszczepione w mniejszym stopniu zarażają inne osoby?
Doktor
Piotr Witczak wskazuje, że ładunek wirusa u osób zaszczepionych i
niezaszczepionych jest podobny w nozdrzach. Oficjalna informacja z
centrum ds. kontroli chorób w USA wskazuje, że szczepionka nie blokuje
transmisji wirusa w stopniu wystarczającym i najprawdopodobniej jest
taka sama jak u osób niezaszczepionych. Po co zatem szczepić dzieci?
Transmisja w szkołach między dziećmi była minimalna, na co wskazują
badania z różnych krajów.
8. Jak wygląda kwestia NOPów (niepożądanych odczynów poszczepiennych)?
Na
1000 zaszczepionych, w Polsce był zgłoszony 1 NOP w Polsce. Liczba
NOPów jest mocno niedoszacowana – zgłaszalność wynosi poniżej 1%. Polska
ma 50-cio krotnie mniejszą zgłaszalność NOPów niż średnia w Europie.
Zdaniem doktor Doroty Sienkiewicz, Prezeski Polskiego Stowarzyszenie
Niezależnych Lekarzy i Naukowców w kwestii NOPów warto wspomnieć o
homologii białkowej. Istnieje niebezpieczeństwo, że pojawią się reakcje
przeciwko tkankom układu rozrodczego, co może prowadzić do bezpłodności.
Istnieje wiele wątpliwości. Zdaniem doktora Zbigniewa Martyki,
jakbyśmy zastanawiali się na badaniami skutków szczepień to absolutnie
nie można pozostawić tego tematu w kwestii obserwacji kliku czy
kilkunastodniowej. Prezes Astra Zeneka powiedział, że dlatego firmy
zrzekają się jakiejkolwiek odpowiedzialności ponieważ prawdziwe
powikłania mogą wystąpić po kilku latach. Jeśli odczyn poszczepienny ma
pojawić się po kilku latach to nie chodzi tu o wczesne odczyny
poszczepienne, tylko o to, co ta szczepionka może zrobić w naszym
organizmie. Dr Piotr Witczak wskazuje na zagrożenie związane z białkiem
kolca, które może być w każdym organie. Ono samo w sobie jest
patologiczne. Firmy zdają sobie sprawę, że mogą być następstwa odległe i
że naciągane są rozpoznania Covid-19. Doktor Piotr Witczak wskazuje, iż
osobiście spotykał się z sytuacjami bardzo wysokiego ciśnienia przez
wiele tygodni u osób, które w ogóle nie chorowały na nadciśnienie –
pojawiły się po szczepieniu bóle w klatce piersiowej oraz uczucie
duszności. Doktor nadmienia, iż spotykał się z przypadkiem zapalenia
nerwu wzrokowego i postępującej utraty wzroku, z przypadkiem niedowładu
kończyn dolnych. Niestety, tego typu zdarzenia nie są zgłaszane. Często
lekarze wskazują, że tego typu sytuacje nie mają związku ze
szczepieniem. Pytanie, które zadaje Pan doktor Piotr Witczak brzmi, w
jaki sposób wykluczono taki związek i na podstawie jakich badań? Jeżeli
obserwowane są zależności między lekiem (a w tym przypadku szczepionką)
to powinny trwać obserwacje długofalowe i wszystkie zdarzenia powinniśmy
notować – nawet te, które pozornie nie mają związku. Oto przykład.
Wyobraźmy sobie, że po podaniu szczepionki coraz więcej ludzi łamie
sobie ręce. Na pierwszy rzut oka nie ma związku. Ale jeżeli okaże się,
że tych złamań rąk jest pięć razy więcej, niż u osób niezaszczepionych
to należy sobie zadać np. pytanie, czy szczepienie wpływa na kruchość
kości lub na zaburzenia równowagi. Jeżeli na samym początku a priori
pojawia się założenie, że nie stwierdza się związku ze szczepieniem to
wiadomo, że rzeczywistość jest fałszowana. I to jest bardzo przykre i
potwierdza to, że nie ma prawdziwych badań. Pytanie brzmi – jakie
badania przedstawia strona rządowa? Doktor Daniel Mazur wskazuje, że
widzi wiele powikłań, jakie obecnie występują – niestety pacjenci
nigdzie tego nie zgłaszają. Nie są zgłaszane NOP’y. Bóle kończyn,
drętwienia, wzrost agresji – są bardzo różne powikłania. Doktor Daniel
Mazur wspomina zgon pacjenta po szczepieniu, udar mózgu lub paraliż. Po 3
dniach od szczepienia zostają zgłaszane do lekarza rodzinnego objawy
ewidentnie wskazujące na reakcję poszczepienną. Doktor zna przypadki,
gdy lekarze wpisują w kartę, że reakcje nie są po szczepieniu i
zgłoszenie nie będzie rejestrowane jako NOP.
“Instytut Ordo Medicus otrzymuje niepokojące sygnały o zaniedbaniach w obowiązku zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych przez lekarzy. Pomimo znacznie zaniżonej zgłaszalności już w tym momencie w bazach europejskiej, brytyjskiej i amerykańskiej łącznie zgłoszono prawie 35 tysięcy zgonów i ponad 5,5 mln powikłań w następstwie czasowym szczepień przeciwko COVID-19.”
9. O co chodzi z toksycznością białka kolca?
Istnieje coraz
więcej doniesień, iż szczepionka firmy Pfizer działa w taki sposób, iz
osoby zaszczepione dostają nanolipidy, liposomy w których znajduje się
materiał genetyczny białka kolca. Jest to fragment wirusa, który wnika
do komórek. Tam ulega ekspresji, a komórki produkują białko kolca i
następuje odpowiedź układu odpornościowego – wytwarzane są przeciwciała.
Co się okazuje? Samo białko kolca, bez komponentu wirusowego jest
toksyczne i to jest udowodnione w wielu badaniach. Może to spowodować
śmierć komórki lub stany zapalne w obrębie naczyń. Mogą pojawić się inne
powikłania. Utrzymuje się narracja, że nanolipidy utrzymują się w
miejscu iniekcji – dlatego “to” jest bezpieczne. Jak twierdzi doktor
Piotr Witczak w ogóle nie jest to prawda. Producenci szczepionek nie
przedstawili rzetelnych badań biodystrybucji, a z badań, które
przedstawili wynika coś zupełnie innego. 50-70% dawki z miejsca iniekcji
ucieka. Pytanie – gdzie? Rząd japoński jako jedyny rząd na świecie
poprosił Pfizer’a o doprecyzowanie tych badań biodystrybucji, pytając
gdzie nanolipidy faktycznie się rozchodzą. Z otrzymanej informacji
wynika, iż nanolipidy mogą być i w jądrach, i w jajnikach, i w mózgu.
Więc nie jest to w miejscu iniekcji. Pytanie zasadnicze brzmi, czy tam
to białko kolca jest też produkowane? Nie ma danych informujących, czy
białko kolca jest wydalane ze śliną lub w moczu. To wszystko powinno być
sprawdzone, a w szczególności, jeśli jest to toksyczne. I to zostało
zaniedbane, zdaniem doktora Piotra Witczaka. Nanolipidy i liposomy, w
których istnieje materiał genetyczny, nie zostały wynalezione dla
szczepionek. Miały służyć w terapiach genetycznych różnych chorób i
właśnie te liposomy miały transportować lek do mózgu oraz leczyć
pacjentów z Alzheimerem lub Parkinsonem. Taki był cel. Białko kolca
krąży w układzie krwionośnym pacjentów, co zostało udowodnione. Przez
kilka tygodni, ale nie u wszystkich,. Mniejsze podjednostki białka kolca
przechodzą przez barierę krew-mózg i pojawiają się spekulacje, że mogą
być przyczyną chorób eurodegeneracyjnych. Nie należy bagatelizować
takich informacji.
Ostatnie badania, które się ukazały pokazują, że dane z 40 szpitali w USA, wykazały dwukrotny średni wzrost przypadków zapalenia mięśnia sercowego i osierdzia w okresie od momentu wprowadzenia szczepionek, w porównaniu do okresu przed wprowadzeniem tych preparatów. Jest to związek czasowy, a nie przyczynowo-skutkowy, więc oczywiście można się spierać, czy zbieżność jest przypadkowa. Ale może to również oznaczać, że związek bezpośredni z otrzymanymi preparatami jest potężnie niedoszacowany.
10. Czy świat nauki jest podzielony?
Tak. Niestety, pojawia
się bardzo dużo zarzutów przeciwko szczepieniom dzieci przeciwko
Covid-19. WHO twierdzi, że potrzeba więcej dowodów na temat stosowania
preparatów przeciwko Covid-19 u dzieci, aby móc sformułować ogólne
zalecenia. W Wielkiej Brytanii nie zaleca się (Britisch Medicine Jurnal)
szczepienia zdrowych dzieci. Trzeba o tym wszystkim mówić – zaufanie do
lekarzy jest niszczone. Trwa cenzura na całym świecie.
11. Czy badanie kliniczne jest eksperymentem medycznym?
Mec.
Katarzyna Tarnawa-Gwóźdź wskazuje, że Ustawa o prawie farmaceutycznym
mówi wprost, że każde badanie kliniczne jest eksperymentem medycznym –
tutaj nie ma żadnego marginesu, tak mówi ustawodawca.
12. Czy Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Lekarzy i Naukowców szuka odpowiedzi?
Tak.
PSNLIN uzyskało pismo z Ministerstwa Zdrowia, w którym wskazano wprost,
iż kwestia dawkowania, jeśli chodzi o kwestię szczepienia dzieci, jest w
pierwszej fazie badania klinicznego. Natomiast jeśli chodzi o kwestię
immunizacji, bezpieczeństwa i skuteczności szczepionki jest to faza
druga łamana na trzecią. W związku z powyższym możemy przejść do
wymagań, jakie powinny być spełnione, aby badania kliniczne (czyli
eksperyment medyczny) mogły być prowadzony. Jedną z podstawowych rzeczy
jest to aby ryzyko ewentualnych powikłań bądź skuteczność takiego
preparatu były niższe aniżeli dobro – czyli zdrowie jednostki na której
takie badanie kliniczne jest prowadzone. Jednym z podstawowych elementów
jest świadoma i dobrowolna zgoda na prowadzanie takiego eksperymentu
medycznego. W tej materii prawo farmaceutyczne odsyła bezpośrednio do
Art. 25 Ustawy o zawodzie lekarza i dentysty, który dokładnie opisuje co
w takiej zgodzie powinno się znaleźć i w jakim momencie powinna ona być
udzielona. Osoba, która poddaje się eksperymentowi musi być
poinformowana o tym jak będzie badanie prowadzone, jakie są ewentualne
ryzyka związane z prowadzeniem tego eksperymentu, kto w imieniu dziecka
może/powinien wyrazić zgodę na eksperyment. Niejednokrotnie w przepisach
pojawia się stwierdzenie, że eksperyment na dzieciach może być
prowadzony wyłącznie jeżeli dziecko jest chore i wymaga to podania leku.
Tutaj ta przesłanka nie jest spełniona – zgodnie z ankietami są
wykluczane wszystkie schorzenia dzieci. Dlatego pojawia się tutaj
kolejna nieprawidłowość.
13. Co mówi prestiżowy Instytut Kocha?
Doktor
Marek Błażejak, mówiąc o sytuacji w Niemczech, wskazuje, że Instytut
Kocha wydał dziesiątki publikacji dotyczących problematyki covid, W
Polsce sanepid nie wydał żadnej znaczącej anglojęzycznej publikacji
naukowej. Na początku pandemii straszono śmiertelnością między 5 a 10%. W
Niemczech wiosną zeszłego roku zostały przeprowadzone badania
seroepidemiologiczne – czyli szukano odpowiedzi, u ilu osób występują
przeciwciała przeciwko Covid-19. Stwierdzono na populacji ok. 1500 osób,
że śmiertelność populacji oparta o współczynnik IFR wynosi 0,37% – to
znacznie odbiega od tego poziomu, który sugerowano przez początkowe
doniesienia medialne. Tych badań, zdaniem doktora Marka Błażejaka, w
Niemczech było mnóstwo – również w innych krajach. W Hiszpanii,
przeprowadzając badania na populacji 70 tys. ludzi stwierdzono, że
współczynnik śmiertelności IFR jest wielokrotnie mniejszy, niż sugerują
to dane uniwersytetu Johna Hopkinsa. W Polsce nie mamy publikacji z
badań seroprewalencji.
14. Czy kolejny lockdown dzieci ma sens?
W
Hamburgu jedne z największych badań jakie zostały przeprowadzone
dotyczyły skutków lockdownów i zamykania szkół dla psychiki dzieci.
Okazuje się, że kilkadziesiąt procent dzieci przez to, że są odcięci od
rówieśników cierpi na depresje, na różnego rodzaju stany lękowe i
zaburzenia żywienia. U niektórych dzieci doszło do samobójstw.
15. Czy noszenie maseczek przez dzieci ma sens?
Na grupie
20 tys. dzieci przeprowadzono w Niemczech badania skutków noszenia masek
w trakcie zajęć szkolnych. Okazało się, że wiele dzieci bardzo
problematycznie reaguje na noszenie masek, włącznie z omdleniami,
uczuciami duszności. W Polsce brakuje również tego rodzaju badań. Doktor
Daniel Mazur wskazuje że badania pokazują, iż w Niemczech na 14
maseczkach na 20 znajduje się gronkowiec złocisty. Wygląda na to, że
szkodliwość przewyższa dobrodziejstwa.
16. Czy przeprowadzane są w Polsce sekcja zwłok osób zmarłych oficjalnie na Covid-19?
W
Polsce nie przeprowadza się oficjalnych badań, w oparciu o sekcje
zwłok, osób zmarłych na Covid-19, bądź też zmarłych w krótkim czasie po
szczepieniu. Jednym z pierwszych patologów, który w Niemczech
przeprowadzał te badania był szef kliniki patologii Uniwersytetu w
Hamburgu prof. Kalus Puschel, który dokonywał sekcji zwłok na każdym
zmarłym na Covid-19. Stwierdził, że większość z tych osób nie umiera
bezpośrednio na Covid-19, ale w wyniku chorób współistniejących.
Instytut Kocha, zdaniem doktora Marka Błażejaka, stwierdził, że
przeprowadzanie sekcji jest niebezpieczne, że może dojść do zakażenia
wśród personelu. Niestety jest to nieprawdą, ponieważ do tej pory wśród
niemieckich patologów nie doszło do ani jednego przypadku zakażenia
Covid-19. Dodatkowo niemieckie stowarzyszenia patologów poparło dr
Puschela i w tej chwili ponad 30 klinik uniwersyteckich prowadzi
badania, finansowane zresztą przez rząd i rządy landowe, sekcji zwłok
osób zmarłych na Covid-19 (bądź w krótkim okresie po szczepieniu). Warto
popatrzeć na przykład kliniki w Heidelbergu, gdzie kilka dni temu prof.
Peter Schirmacher stwierdził w wywiadzie dla niemieckiej agencji
prasowej DPA, że na podstawie 40 sekcji zwłok u osób zmarłych w ciągu 2
tygodni po zaszczepieniu, jego zdaniem między 30 a 40% tych osób zmarło
w wyniku zaszczepienia. Jego badania spotkały się z oporem instytutu
Paula Erlicha, który odpowiada za szczepienia w Niemczech. Jednak Pan
Schirmacher stwierdził, że przeciwnicy nie mają pojęcia o patologii i
doktor ponownie został poparty przez niemieckie stowarzyszenie
patologów. Sytuacja w Polsce wygląda tak, że wg. oficjalnego
oświadczenia polskiego stowarzyszenia patologów medycyny sądowej, w
Polsce nie zaleca się przeprowadzania rutynowych sekcji zwłok u osób
podejrzanych o zakażenie Covid-19. W Niemczech patologia ma zupełnie
inną pozycję w społeczeństwie, ponieważ patolodzy dochodzą do głosu w
mediach głównego nurtu. Np. dr Puschel ma swoje tygodniowe felietony w
gazecie codziennej w Hamburgu, gdzie opowiada o różnych przypadkach
przeprowadzania sekcji zwłok – szczególnie o przypadkach kryminalnych.
Natomiast w Polsce do tej pory na stronie internetowej polskiego
stowarzyszenia patologów widnieje adnotacja, że nie zaleca się
przeprowadzania sekcji zwłok.
Doktor Jerzy Milewski wskazuje, że Ministerstwo Zdrowia nie odpowiada za zadawane pytania i odsyła do jakiś dokumentów, gdzie MZ prezentuje pogląd, że nie należy wykonywać sekcji zwłok – jest to ponoć niebezpieczne. Dlaczego? Ludzie umierają nie w pierwszych dniach choroby lecz zwykle co najmniej po 2 tygodniach. Okres wiremii zwykle kończy się po 7-9 dniach, więc wtedy ci ludzie nie mają wirusa. MZ uzasadnia brak potrzeby robienia sekcji zwłok sprzecznością z elementarną wiedzą. Tymczasem to właśnie brak sekcji jest zaniedbaniem i działaniem wbrew wiedzy. Tak nie powinno być.
17. Czy obecne szczepionki przeciw Covid-19 powstały tak, jak inne szczepionki, które znamy na co dzień?
Doktor
Jerzy Milewski tłumaczy, że dopuszczanie szczepionek trwa zwykle ok. 10
lat. Potrzebna jest imitacja naturalnej infekcji. Teoretycznie
zagrożenie w przypadku tego typu procedury jest raczej niewielkie –
naśladuje się naturalną infekcję. Tutaj mamy do czynienia z zupełnie
inną procedurą i technologią medyczną. Mamy do czynienia z czymś
zupełnie nowym. I obawy dotyczą odległych ryzyk. Leki onkologiczne
powodują skutki w dłuższym horyzoncie -często są to skutki
kardiotoksyczne. Np. propozycja badań leków onkologicznych w horyzoncie 5
dni byłaby czymś dramatycznie absurdalnym. Mamy do czynienia z czymś
podobnym tutaj.Zastosowano procedurę dotyczącą badania szczepionek,
która tak i tak jest potężnie skrócona w stosunku do technologii, które
wymagają znacznie dłuższych obserwacji, niż badania klasycznych
szczepionek. Ponieważ ryzyka tej technologii dotyczą długiego horyzontu.
Doktor Jerzy Milewski nie rozumie jak to się dzieje, że agencje na
świecie, łącznie z Europejską Agencją Leków akceptują taki sposób
procedowania. To jest coś niewyobrażalnego. Oczywiście doktor jest w
stanie domyślać się różnych mechanizmów. – politycy zawiedli. Na szali
jest przyszłość naszych dzieci. Doktor Jerzy Milewski twierdzi, że nie
można tolerować tak nieodpowiedzialnego działania.
18. Czy powinny odbywać się badania na dzieciach? Czy to normalne i bezpieczne?
Doktor
Dorota Sienkiewicz, Prezes Polskiego Stowarzyszenie Niezależnych
Lekarzy i Naukowców, twierdzi, że badania eksperymentalne na dzieciach
zdrowych są dopuszczalne wówczas, kiedy zakończy się badanie
eksperymentalne na osobach dorosłych. W tej chwili Polska została
zakwalifikowana jako jeden z czterech krajów, w których przeprowadza się
badania na dzieciach od 6 miesiąca życia, czyli zaczynając od
niemowląt, do 12 roku życia. PSNLIN zadało kilkanaście bardzo
szczegółowych pytań dotyczących badań dzieci. Pytano o protokoły, jakie
dzieci będą kwalifikowane: zdrowe czy chore, czy będzie zatrzymany
kalendarz szczepień, jak wygląda kwestia dot. zgód komisji bioetycznej,
etc. Podstawą dopuszczenia jakiegokolwiek badania eksperymentalnego jest
uzyskanie zgody niezależnej komisji bioetycznej. PSNLIN otrzymało
informację, iż w Polsce nie trwają badania kliniczne lub eksperymentalne
i nie jest wymagana zgoda komisji bioetycznej. Czyli, jak twierdzi
doktor Dorota Sienkiewicz, de facto prowadzone są eksperymenty na
najmłodszych dzieciach w ośmiu ośrodkach, bez zgody komisji bioetycznej.
To jest w ogóle niedopuszczalne. MZ w dalszej korespondencji
przekierował PSNLIN do Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów
Medycznych i Produktów Biobójczych. PSNLIN do dziś nie otrzymało
odpowiedzi na zadane pytania.
19. Jak wygląda zasada ostrożności z 1988 roku?
Doktor
Dorota Sienkiewicz jasno odpowiada na to pytanie. Istnieje tzw. zasada
ostrożności, która została przyjęta w 1988 r.. Ta bioetyczna zasada mówi
o tym, że jeżeli jest podejrzenie jakiegokolwiek niebezpieczeństwa dla
zdrowia czy życia jakiejkolwiek wprowadzanej technologii – to lepiej jej
nie wprowadzać, niż ryzykować życiem ludzkim. Polska była również
sygnatariuszem tej zasady. Jak widać zasada jest zapomniana, odłożona na
półki i przykryta grubym kurzem.
Zasada ostrożności (od ok. 1988 roku) to zasada etyczna, zgodnie z którą jeśli istnieje prawdopodobne, chociaż słabo znane, ryzyko negatywnych skutków nowej technologii, jest lepiej jej nie wprowadzać w życie zamiast ryzykować niepewne, ale potencjalnie bardzo szkodliwe, konsekwencje. Zasada ta jest przywoływana w dyskusjach nad dopuszczalnością nowych leków czy produkcją żywności (GMO) wobec braku jednoznacznych naukowych dowodów szkodliwości danych technologii lub nawet dowodów temu zaprzeczających. Zasada ostrożności jest krytykowana jako nieracjonalna i nienaukowa. Według Davida Deutscha zasada ostrożności jest wyrazem głębokiego konserwatyzmu i cały postęp ludzkości jest historią łamania istniejących w różnych kulturach “zasad ostrożności”. Zjawiska o wielkiej skali, będące z punktu widzenia ludzkości katastrofami wydarzają się bowiem niezależnie od jej woli lub działań. Ich przetrwanie wymaga wiedzy i postępu, zaś jedyną metodą zdobywania wiedzy jest podejmowanie eksperymentów, a co za tym idzie ryzyka eksperymentów nieudanych. Szkoda płynąca z innowacji jest zawsze skończona, tymczasem korzyści mogą być potencjalnie nieskończone. Robert Hahn i Cass Sunstein argumentują, że ta zasada nie jest pomocna w podejmowaniu trudnych wyborów, stosowana dosłownie może prowadzić do paraliżu decyzyjnego, a zamiast niej proponują porównanie kosztów i korzyści. Michael Crichton zwrócił uwagę, że zasada ostrożności jest wewnętrznie sprzeczna i, w dosłownym rozumieniu, uniemożliwia stosowanie samej siebie. Yaneer Bar-Yam, Rupert Read i Nassim Nicholas Taleb przedstawili sformalizowaną definicję zasady ostrożności, która ma rozwiązać problemy związane z zakresem jej stosowania. Według nich zasadę ostrożności należy opierać na możliwości nieliniowego rozrostu danego zjawiska i prawdopodobieństwie pojawienia się “skutków systemowych” czyli niszczących w skali całej planety, ekosystemu itd. Jako przykład zjawiska niemającego takich skutków autorzy podają energetykę jądrową, mającego — GMO. W pierwszym przypadku potencjalne awarie mogą mieć charakter poważny, ale nadal lokalny i jednostkowy, podczas gdy negatywne skutki rozprzestrzenienia się zmodyfikowanych genetycznie roślin mają charakter nieliniowo rosnący i globalny. W prawie unijnym zasada ostrożności w dziedzinie ochrony środowiska została ustanowiona jako obowiązkowa, na podstawie art. 191 ust. 1 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (do wejścia w życie w 2009 r. traktatu lizbońskiego podstawą był art. 174 ust. 1 Traktatu Ustanawiającego Wspólnotę Europejską). Szczególne znaczenie ma w ochronie obszarów sieci Natura 2000, w tym zakresie była wielokrotnie podstawą wyroków Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wywodzi się z niej w szczególności wnioski:
– Dla zezwolenia na przedsięwzięcie mogące potencjalnie oddziaływać na środowisko lub obszar Natura 2000 konieczne jest uzyskanie pewności, że nie ma ryzyka znaczącego negatywnego oddziaływania; nierozwiane racjonalne wątpliwości w tym zakresie uniemożliwiają wyrażenie zgody na realizację przedsięwzięcia;
– Obszary, które według danych naukowych powinny być wyznaczone jako obszary Natura 2000, ale nie zostały wyznaczone przez państwo członkowskie, muszą mimo to podlegać ochronie zapewniającej nienaruszalność ich wartości przyrodniczych, aż do momentu ostatecznego rozstrzygnięcia;
– Specjalne środki ochronne (np. ograniczenia, działania ochrony czynnej) muszą być wprowadzone już przy racjonalnie uzasadnionym podejrzeniu istnienia zagrożeń, bez oczekiwania aż powaga zagrożeń ujawni się z całą pewnością.
W prawie polskim w dziedzinie ochrony środowiska jest wyrażona przez art. 6 ust. 2 ustawy Prawo ochrony środowiska – Kto podejmuje działalność, której negatywne oddziaływanie na środowisko nie jest jeszcze w pełni rozpoznane, jest obowiązany, kierując się przezornością, podjąć wszelkie możliwe środki zapobiegawcze, a także – w stosunku do obszarów Natura 2000 – przez przepisy ustawy z 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko.
20. Czy to możliwe, że jesteśmy okłamywani?
Doktor
Zbigniew Martyka twierdzi, że w mediach głównego nurtu mówi się jedno, a
w internecie można znaleźć coś innego. “Eksperci rządowi” często
twierdzą, że w internecie wypowiadają się ludzie, którzy nie opierają
się na badaniach naukowych i wyssali z palca teorie spiskowe. Doktor
podaje prosty przykład – maseczki. Trwa narracja, że powinniśmy nosić
maseczki, gdy tymczasem już dawno opublikowane ponad 100 prac naukowych,
które wykazały ewidentnie (w tym pojawiają się badania randomizowane),
że maseczki zapewniają zerową skuteczność w kwestii transmisji wirusa.
Liczne badania naukowe niepodważalne, wykazały całkowity brak
skuteczności maseczek. Badania, które wykazują zafałszowanie oficjalnej
narracji są ignorowane i są blokowane. Przypomnijmy sobie, jak zaczynała
się choroba HIV – początkowo było to przerażenie, ludzie się bali
dotknąć klamki. Czy wtedy mieliśmy taką izolację – pyta doktor Zbigniew
Martyka? Nawet nie wolno było pytać, czy ktoś jest zakażony na HIV. Nie
było żadnej segregacji – była pełna dyskrecja. I nikt nie wymagał
certyfikatów od nikogo, że nie jest chory na HIV. Gdybyśmy popatrzyli na
ilość zgonów osób na HIV – to jest to bardzo dużo. Mamy do czynienia z o
wiele wyższą liczbą niż w przypadku Covid-19. Oczywiście łatwiej się
manipuluje ludźmi, gdy można ich wystraszyć. Od samego początku
wiedzieliśmy to straszenie. Gdy widzieliśmy w Bergamo trumny osób, które
zmarły w wyniku Covid-19. Okazało się, że to jest nieprawda. To były
archiwalne zdjęcia, te same co po zatonięciu kutra w okolicach
Lampeduzy. I byli to zmarli imigranci, którzy się utopili. Te informacje
były powtarzane, przekazywane -chodzi o celowe wystraszenie ludzi. Tak
samo jak szpitale polowe, które były pokazywane w różnych państwach, w
różnych miastach. Później okazywało się, że nie było w nich żadnego
pacjenta. Nie chodzi tutaj absolutnie o prawdę. Dlatego tak ważne jest,
abyśmy się z tą prawdą przebijali – mówi doktor Zbigniew Martyka. Tylko
prawda może nas wyzwolić. Zatrważające jest to, że w Polsce nie wykonuje
się żadnych badań, tak jak w Niemczech.
21. Czy testy na Covid-19 są miarodajne i pewne?
Testy mają różny stopień prawdopodobieństwa, że są prawdziwe. Doktor Zbigniew Martyka sam spotykał się, o czym mówił podczas konferencji Ordo Medicus w 2021 roku, z
pacjentami, którzy mieli naprzemienne testy – raz dodatnie raz ujemne.
Zgodnie z zasadami, które przedstawia Światowa Organizacja Zdrowia
powinniśmy testować tylko osoby, które mają objawy kliniczne. Jeżeli
jest test dodatni i objawy kliniczne – to wtedy można uznać taką osobę
za chorą. Natomiast w pozostałych przypadkach nie powinniśmy tego robić.
Jak to wygląda w świecie medycznym? Wielu lekarzy przekazywało
informacje, że “naciąga się rozpoznania”, zdaniem doktora Zbigniewa
Martyki. Często u pacjenta stwierdza się dodatni test na obecność
Covid-19, nawet jeśli to nie jest choroba wiodąca. Przypadki pokazują,
że nawet, jeśli pacjent przyszedł z biegunką, złamał sobie rękę i w
teście stwierdzono obecność Covid-19, to takiego pacjenta kwalifikowano
jako Covid-19. I były naciski wpisywania Covid-19 jako podstawową
przyczynę choroby czy zgonu – twierdzi doktor Zbigniew Martyka.
22. Czy lockdown i obostrzenia mają sens?
Zdaniem
doktora Pawła Basiukiewicza większość działań związanych z
obostrzeniami jest nadmiarowa i pozorna. Nie są umocowane z żadną nauką,
żadnymi badaniami randomizowanymi, czy badaniami kontrolowanymi. Jedyne
kontrolowane badanie to było badanie przeprowadzone w Danii, które
oceniało skuteczność maski chirurgicznej w kontekście możliwości
zachorowania na Covid-19 przez osobę ją noszącą. Kwarantanny? Zamykanie
szkół? Nie ma badań randomizowanych na ten temat. Nie porównywano dwóch
grup. Mamy obserwacje opisywane w badaniach obserwacyjnych, że z
psychiką jest gorzej.
23. Jak wygląda kwestia hospitalizacji i nadmiarowych zgonów?
Fakty
są takie, zdaniem doktora Pawła Basiukiewicza, że w 2020 roku względem
2019 roku doszło do redukcji hospitalizacji o ok. 2 mln. Czyli mniej
więcej 2 mln epizodów hospitalizacji mniej wystąpiło w krytycznym
momencie, czyli kiedy szpitale teoretycznie powinny pękać w szwach.
Osobodni hospitalizacji bezwzględnych było 13,5 mln mniej w roku 2020
względem 2019 – z miesiąca na miesiąc ta redukcja była widoczna. Nie
było miesiąca od marca 2020 abyśmy mieli przeładowane szpitale. Fala
nadmiarowych zgonów utrzymuje się do teraz. W 2020 zmarło 68 tys. osób
więcej względem roku 2019. Jaka część nadmiarowych zgonów była związana
Covid-19 i miała ma związek z wystraszeniem ludzi i lockdawn’e? Tego
nie wiadomo – oczywiście nikt tego nie zbadał. Doktor Paweł Basiukiewicz
zwraca uwagę na taki parametr jak śmiertelność osób w domu (poza
szpitalem). Są to osoby, które zmarły w domu z różnych przyczyn. Czasem,
były to osoby chore paliatywnie a czasem, do tych osób pomoc nie
dotarła na czas. W 2020 roku w stosunku do 2019 roku zmarło 77 tys. osób
więcej w warunkach domowych. Apele, głównie ze strony niezależnych
środowisk, żeby przyglądać się środkom niefarmaceutycznym pozostają bez
echa. Ministerstwo Zdrowia i rządzący nie odpowiadają na apele lekarzy.
Istnieją badania, które pokazują, że środki niefarmaceutyczne użyte w
sposób nadmierny szkodzą.
Doktor Mariusz Włochowiak wskazuje, że Szwecja, która nie zastosowała poważnych obostrzeń ma dużo mniej nadmiarowych zgonów. Z etycznego punktu widzenia nie może być tak, że próbujemy jedynie walczyć z chorobą cywilizacyjną Covid-19. Czy zgony z powodu innych chorób są “gorsze, czy ci ludzie są gorsi”? Przecież to jest niedopuszczalne z etycznego punktu widzenia – twierdzi doktor Mariusz Włochowiak. Wskaźnik śmiertelności wynosi ok. 0,15% i mieści się w widełkach sezonowej grypy.
24. Co mówi kodeks etyki lekarskiej?
Doktor
Daniel Mazur wskazuje, że wszyscy potrzebujemy wiedzy, nauki i
doświadczeń. Kwestie etyczne są bardzo ważne. Dktor wskazuje, że od 1,5
roku widać, że gdzieś “zagubiła się etyka”. Zawody lekarza, naukowca,
prawnika, sędziego czy prokuratora nie mogą być wykonywane z pominięciem
etyki i moralności – ponieważ wtedy dochodzi do bardzo poważnych
nadużyć. Pan doktor przypomina nazistowskie Niemcy i odezwa Adolfa
Hitlera do lekarzy, który zachęcał do tego, aby lekarze wykonywali
eksperymenty i generalnie eksterminowali osoby chore psychicznie (czy w
jakiś sposób niedorozwinięte). I ta odezwa była tak chwytająca za serce,
że większość lekarzy poszła za tym. Dlaczego? Ponieważ Adolf Hitler
twierdził, że dla ludzi będzie to bardzo dobre i będzie wybawieniem. Jak
uczy historia większość ludzi za tym poszła – ok. 80%. Nie wszyscy się
zgodzili, ale byli bierni tzn. nie wyrazili sprzeciwu tylko zgodzili się
na zaistniały stan. Tylko 20% osób było przeciwnych i to po latach
wyszło, że… to oni mieli rację. Do czego to doprowadziło? Do mordowania
ludzi, do eksperymentów. Dochodziło do segregacji, a właściwie do
dyskryminacji sanitarnej. Doktor przypomniał podczas konferencji Ordo
Medicus getta żydowskie. Żydzi byli izolowani ze względu na tyfus. Teraz
mamy to samo – w białych rękawiczkach. Na zewnątrz wygląda to inaczej,
ale mechanizm jest ten sam. A dlaczego on jest możliwy? Ponieważ wielu
ludzi zapomniało o etyce i moralności. Co gorsza są to lekarze. Lekarz
to zawód zaufania publicznego. Pacjent powierza mu swoje zdrowie i
życie. On ufa mu bezgranicznie. Ufając, że lekarz działa dla jego dobra.
Dobro pacjenta jest najwyższym dobrem lekarza. Przypomnijmy sobie
orzeczenie sądu z 2011. Wyniknął spór między szpitalem, a NFZ’etem,
który nie chciał zapłacić za wykonanie ponadlimitowych świadczeń,
ponieważ zastosowali procedury leczenia, które nie znajdowały się w
umowie. Sąd I instancji orzekł, że to szpital ma rację. NFZ się odwołał,
ale ostatecznie Sąd Najwyższy stwierdził, że to lekarz decyduje o tym,
jaką wybiera metodę leczenia – zgodnie z wiedzą i doświadczeniem i ma
działać w pierwszej kolejności dla dobra pacjenta. (Art. 4 Ustawy).
Obecnie zmienia się ta retoryka. Ci lekarze, którzy nie chcą iść za tym,
co jest promowane są pozywani przed samorządy lekarskie. Dlaczego?
Ponieważ chcą leczyć tak jak od lat leczyli – dodaje doktor Daniel
Mazur.
“Ordo Medicus opowiada się za ponowną i niezależną oceną korzyści i ryzyka związanego z programem szczepień przeciwko covid-19 dla poszczególnych grup wiekowych i stanów klinicznych. Zgłaszalność niepożądanych odczynów poszczepiennych (NOP) w Polsce jest prawie 50-krotnie niższa niż w Holandii oraz prawie 9-krotnie niższa niż średnia dla UE (Polska jest na ostatnim miejscu w UE w zakresie zgłaszalności NOP). Już w 2007 roku badania w USA wykazały, że „raportowanych jest mniej niż 1% zdarzeń niepożądanych związanych ze szczepieniami”. Z uwagi na powyższe, wiarygodna ocena ryzyka związanego z programem szczepień w warunkach rzeczywistych jest niemożliwa. Powszechnie wiadomo, że profil bezpieczeństwa interwencji medycznych zazwyczaj wypada gorzej w warunkach rzeczywistych niż w kontrolowanych badaniach klinicznych, na podstawie których dopuszcza się je na rynek. Badania kliniczne tzw. „szczepionek” przeciwko COVID-19 obejmowały zbyt małą i niereprezentatywną próbkę populacji nastolatków, dlatego rzetelne monitorowanie skutków ubocznych szczepionek przeciwko COVID-19 powinno być priorytetem.” – oto stanowisko Ordo Medicus, 2021.
25. Czy Wielka Brytania rezygnuje z masowych szczepień dzieci?
Jak
podał portal rp.pl w dniu 18.07.2021., za radą brytyjskiego Wspólnego
Komitetu ds. Szczepień i Immunologii (JCVI) rząd Borisa Johnsona
najprawdopodobniej zrezygnuje z rutynowych szczepień dzieci i
nastolatków. “Naukowcy radzą, by ze szczepieniem nieletnich poczekać na
“solidne dowody” braku ryzyka w tej grupie wiekowej. Informację tę
nieoficjalnie podał dziennik “The Telegraph”. Eksperci z JCVI –
Wspólnego Komitetu ds. Szczepień i Immunologii – poinformowali rząd
Johnsona, że potrzebują “solidnych danych”, dotyczących braku ryzyka
podania szczepienia przeciw koronawirusowi w przypadku dzieci w wieku
12-17 lat. Argumentowali też, że zdrowe dzieci rzadko przechodzą
Covid-19 na tyle ciężko, by potrzebna była hospitalizacja. Według
dziennika, szczepionka będzie oferowana tylko tym dzieciom w wieku 12-15
lat, u których istnieje ryzyko poważnego przechorowania Covid-19, lub
tym, które mieszkają z podobnie zagrożonymi dorosłymi.”
26. Czy dzieci są szczepione w innych krajach?
Jak
podała gazetaprawna.pl w Polsce rekomendację dotyczącą kłucia młodzieży
od 12 lat wydała pod koniec maja 2021 roku Rada Medyczna. przy
premierze. Nie wszyscy eksperci są jednak zwolennikami rozszerzania
akcji szczepień na młodzież. Na stronach Światowej Organizacji Zdrowia
można przeczytać że „na chwilę obecną dzieci nie powinny być szczepione”
oraz że „nie ma jeszcze wystarczających dowodów na stosowanie
szczepionek przeciw COVID-19 u dzieci, aby sformułować w tej sprawie
zalecenia. Dzieci i młodzież mają tendencję do łagodniejszych chorób w
porównaniu do dorosłych”. Tak oficjalnie głosi komunikat na witrynie
WHO. W Niemczech, nad Renem i Łabą szczepienie przeciw Covid-19 zalecane
jest dla młodzieży w wieku 12–17 lat tylko jeśli dziecko cierpi z
powodu schorzenia, które czyni go wrażliwym na ciężki przebieg COVID-19.
Gazetaprawna.pl, powołując się na swoje źródła, wskazuje, że należy
obserwować na bieżąco naukowe doniesienia i podejmować decyzje dot.
szczepienia dzieci. “Dlaczego szczepienia dzieci wywołują takie dyskusje
w świecie naukowym? Jak tłumaczył niedawno na łamach DGP – Pasi
Penttinen z Europejskiego Centrum Kontroli i Prewencji Chorób (ECDC),
chodzi o to, że z jednej strony liczba ofiar COVID-19 wśród dzieci jest
znikoma (można więc argumentować, że w związku z tym zastrzyki nie są
młodym potrzebne), ale z drugiej, że najmłodszych nie szczepi się
niejako dla nich samych.”
27. Czy dzieci są zagrożone zespołem pocovidowym?
Eksperci
rządowi podają, że szczepienia pozwalają chronić dzieci przed
wieloletnimi efektami zespołu pocovidowego, który dotyka niektóre dzieci
po przejściu COVID-19. Warto pamiętać, że w skali kraju mówimy o ok.
różnych 500 przypadkach – niektórych mało istotnych. Gen. prof. Grzegorz
Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, wskazuje (źródło:
https://serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/8196184,koronawirus-szczepienie-dziecirekomendacje-mz-who.html),
że państwa do szczepienia dzieci powinniśmy podchodzić bardzo ostrożnie
– to zgodne z wytycznymi WHO. Dlatego, zdaniem Profesora, państwo
powinno skupić wysiłki na zaszczepieniu osób najstarszych i najbardziej
zagrożonych, Odpowiadając na wypowiedź byłego ministra zdrowia – który
wskazywał, że nieszczepione dziecko niesie ryzyko choroby m.in. dla
swojego dziadka – pytam: a dlaczego ten dziadek nie jest szczepiony? Nie
możemy zasłaniać się dziećmi w walce z niechęcią do szczepień. “Dane
niemieckie oraz z USA pokazują, że niewiele dzieci hospitalizowano z
powodu COVID. Trzeba przy tym pamiętać, że szczepionka, jak każde
lekarstwo, jest obarczona ryzykiem działań niepożądanych.
Zaakceptowaliśmy je, uznając, że korzyści dla tej części populacji są
większe. Ale nie dla dzieci.”
Wszystkie przygotowane i zebrane pisma dla Rodziców i Pedagogów dostępne są na: https://www.ToSieSamoKomentuje/pisma/