Przez maseczki straciliśmy odporność? Musimy to odchorować. "Epidemia wyrównawcza"

1 lat temu 51
Noszenie maseczek, które miało chronić przed COVID-19, przyczyniło się do utraty odporności na inne choroby - przyznają lekarze Wiosną tego roku lekarze zauważyli, że w przychodniach pojawiła się większa niż zwykle liczba pacjentów z bólem gardła, katarem i kaszlem Dlatego też, jak zresztą twierdzi dr Paweł Grzesiowski, można tutaj mówić o epidemii wyrównawczej: trzeba nadrobić okresy chorobowe i odchorować je teraz

Więcej pacjentów w przychodniach. "Trzeba odchorować"

Jak pisze Gazeta Wyborcza powołując się na opinie lekarzy, maseczki nie pomogły zbudować naturalnej odporności. To z kolei spowodowało konieczność jej odbudowania - dlatego też trzeba to odchorować.

To się rzeczywiście dzieje, gdyż przychodnie przyjmują więcej pacjentów, niż zwykle o tej porze roku, kiedy liczba infekcji powinna być mniejsza. Obecnie wśród oczekujących na wizytę u lekarza są zarówno dorośli, jak i dzieci. Pacjentów jest więcej nawet o kilkadziesiąt procent, co potwierdzili Wyborczej lekarze z Łodzi.

Specjalista medycyny rodzinnej dr Michał Matyjaszczyk w rozmowie z GW przyznał, że tendencja większej liczby chorujących faktycznie jest zauważalna, ale już odrobinę się uspokaja. Najczęstsze problemy pacjentów to obecnie kaszel, katar, ból gardła, lekarze częściej diagnozują również anginę. To w ocenie Matyjaszczyka wynik utraty odporności.

Odporność osłabiona przez maseczki i lockdowny

- Z której strony by tego nie analizować, dojdziemy do wniosku, że wszystko przez pandemię. Z powodu izolacji i noszenia maseczek nie budowaliśmy naturalnej odporności, bo ekspozycja na jakiekolwiek wirusy była mocno ograniczona. Mamy naprawdę sporo do nadrobienia – powiedział Wyborczej lekarz.

Dodał, że pacjenci są teraz jak przedszkolaki, które bardzo często chorują, „łapią infekcje”. Przyznał, że jest to uciążliwe dla rodziców, ale pozwala dzieciom budować odporność – i to czeka w obecnym czasie również dorosłych.

Wyborcza pisze także o „epidemii wyrównawczej”, powołując się przy tym na dr. Pawła Grzesiowskiego, immunologa i specjalistę ds. COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej. Zauważył on, że w 2020 r. było mniej przypadków grypy niż zwykle, a przyczyną tego była izolacja. Po zniesieniu restrykcji ludzie zaczęli chodzić do lekarzy z powodu RSV, który jest szkodliwy zwłaszcza dla dzieci i osób starszych. RSV to wirus nabłonka oddechowego, który należy do rodziny paramyksowirusów (łac. Paramyxoviridae) i jest głównym czynnikiem etiologicznym odpowiedzialnym za rozwój ostrego zapalenia oskrzelików u najmłodszych dzieci.

Dowiedz się więcej na temat:

Czytaj więcej