Szpitalom brakuje na podwyżki od 185 tys. do miliona zł. "Nowe wyceny nie pokryją kosztów"
Od 1 lipca obowiązują nowe wynagrodzenia minimalne w ochronie zdrowia. Koszty podwyżek miała pokryć nowa wycena świadczeń opracowana przez Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT), którą następnie zaakceptowało Ministerstwo Zdrowia.
Dyrektorzy placówek od kilku dni aneksującą umowy z NFZ na świadczenia rozliczane ryczałtem i odrębnie kontraktowane. Jak zgłaszają, nie wszystkim starczy pieniędzy na sfinansowanie założeń ustawy o najniższych wynagrodzeniach. Problem mają zwłaszcza menadżerowie szpitali powiatowych.
- W aneksach do umów świadczenia są lepiej finansowane, ale niestety nie są to kwoty, które pozwoliłyby zrealizować określone w ustawie wymogi płacowe. Dyrektorzy nie wypełnią ustawy - mówi Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego.
Z wyliczeń przedstawionych przez placówki wynika, że na koniec miesiąca szpitalom brakować będzie od 185 tys. do miliona złotych.
Jak przypomina Perchaluk, dodatki do pensji miały zostać tak rozliczone, aby dyrektorzy mieli możliwość wypełnić regulowane ustawą wymogi płacowe, uwzględniając kwalifikacje, staż pracy pracowników etc. - Podniesione wyceny świadczeń nie pokrywają tych kosztów - zaznacza.
Podwyżki pogrążą szpitale powiatowe. "Przez inflację już zaczęły potwornie się zadłużać"
Mało tego, nowa wycena procedur miała także zapewnić podwyżki dla zatrudnianych na umowach cywilno-prawnych, pracowników administracji oraz zniwelować rosnące koszty inflacji. Część dyrektorów już zapowiada, że zabraknie pieniędzy dla zatrudnionych na kontraktach.
W efekcie, zdaniem Perchaluka, wiele doświadczonych księgowych i pracowników działów statystyk medycznych już zaczęło szukać nowej pracy. Szpitale z kolei dalej będą pogrążać się w długach.
- Już zaczęły potwornie się zadłużać, ze względu na inflację i propozycje przetargowe stawiane przez firmy zewnętrzne. Kolejne próby rozstrzygnięcia przetargów kończą się fiaskiem, bo szpitale nie są w stanie sprostać wymogom rynku. Coraz częściej po nieudanych przetargach dokonują zakupów z wolnej ręki - opowiada Perchaluk.
Jak wymienia, same ceny tlenu wzrosły od 45 do 66 proc., ceny energii - nawet 131 proc.
Z kolei np. straty Szpitala Miejski nr 4 w Gliwicach już na koniec 2021 roku wynosiły ponad 22 mln zł. Mimo że miasto w ciągu ostatnich sześciu lat przekazało placówce łącznie ponad 138 mln zł.
Zdaniem miejskich włodarzy, pieniądze przekazywane przez NFZ pokrywają zaledwie 80 proc. kosztów działalności placówki. Z urzędniczych analiz wynika, że powinny być większe o co najmniej 40 mln zł rocznie.
Dyrektorzy szpitali powiatowych ze Śląska wystąpią do NFZ. Gorąco też w POZ
Dyrektorzy szpitali zrzeszonych w związku, któremu przewodniczy Perchaluk, zamierzają wystąpić z uwagami do aneksów do dyrektora Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ. – Kilkoro zdecydowało się w ogóle nie podpisywać aneksów, skoro nie pokrywają założeń ustawy. Lipiec rozliczą jeszcze na starych zasadach – zapowiada prezes Związku.
Gorąco jest też w poradniach podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Zarządzający przychodniami przestrzegają, że stanęli przed ryzykiem braku wypłat ze strony NFZ, ponieważ nastąpiła zmiana okresu wypowiedzenia umów - z 45 na 90 dni. Bez konsultacji ze środowiskiem, została w sposób jednostronny i godzący w podstawowe zasady współpracy narzucona.
Lekarze masowo nie zgadzają się z takim postawieniem sprawy, odsyłając aneksy do umów z przekreśloną propozycją 90 dni na funkcjonujący wcześniej okres. Kilka oddziałów NFZ odrzuciło już takie umowy, wysyłając kolejne, zakładające ponownie 90-dniowy okres wypowiedzenia.
– Piłeczka jest po stronnie NFZ i Ministerstwa Zdrowia. Wiemy, że w części województw pojawiły się nowe aneksy zawierające trzymiesięczny okres wypowiedzenia. Fundusz wie, że nie ma na to naszej zgody, ale wygląda na to, że specjalnie brnie w tę stronę, aby uniemożliwić wypłaty dla pielęgniarek i położnych. Robienie krzywdy personelowi medycznemu chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem – zaznacza w rozmowie z Rynkiem Zdrowia Tomasz Zieliński, lekarz rodzinny i wiceprezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie.
– Otrzymuję informację od kolegów z innych przychodni, że cierpliwość ich pracowników sięga granic, grożą odejściem a my nie chcemy aby ucierpiał pacjent – opowiada.
Ponadto, jak przypomina, są przychodnie, z których wyliczeń wynika, że podwyżki będą je kosztować 100 tysięcy zł, a nawet jeśli podpiszą aneksy, otrzymają z NFZ tylko połowę tej kwoty.
– Wyceny AOTMiT są za niskie. Poradniom brakuje pieniędzy. Efekt będzie tego taki, że zaczną zwalniać pracowników i pogorszy się dostęp do świadczeń POZ – obawia się Zieliński
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: