Naczelna Izba Lekarska przedstawiła projekt ustawy o no-fault
- Z uwagi na zawieszenie prac parlamentu nad tzw. ustawą o jakości, która była niekompletna i do której strona społeczna wniosła szereg kluczowych dla bezpieczeństwa leczenia uwag, i które to uwagi zostały odrzucone, wychodzimy z propozycją własnego projektu - tłumaczył Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
- Nasz projekt jest projektem samorządowym. Trzeba powiedzieć projektem obywatelskim. Bo jako lekarze oraz obywatele chcemy lepszej ochrony zdrowia, dlatego na tym projekcie się skupiamy - wskazywał szef NIL.
Podkreślał, że chodzi o to, aby projekt był "proludzki". - My lekarze jesteśmy ludźmi i mamy prawo również popełniać błędy, ale na tych błędach chcemy się uczyć, chcemy z tych błędów wyciągać wnioski - wyjaśniał.
Wiceprezes NRL Klaudiusz Komor wskazywał, że w świetle obecnego prawa lekarz może być karany, jak pospolity przestępca, nawet karą więzienia, choć wykonując wszystkie czynności zgodnie z wiedzą medyczną, do powikłania może dojść przypadkowo.
- Trzeba obalić mit, że no-fault to jest bezkarność lekarza - podkreślał.
"Nie ma dziś w systemie merytorycznych danych"
Prezes Jankowski wyjaśniał, że "w naszej ustawie skupiamy się na funduszu kompensacyjnym, by po leczeniu zapewnić pacjentowi możliwość zdrowienia, rehabilitacji"
W projekcie NRL mowa jest także o zniesieniu odpowiedzialności karnej lekarza, pod warunkiem zgłoszenia zdarzenia do rejestru działań niepożądanych - wyjaśniał.
- Bardzo mocno stawiamy dzisiaj na rejestr działań niepożądanych. Każdy, kto zarządza jakąkolwiek instytucją, wie, że trudno zarządzać nią, nie opierając się na merytorycznych danych. My dzisiaj nie mamy w systemie takich merytorycznych danych. Mamy tylko przekonanie o tym, że warto karać - a nie wyciągać wnioski czy je analizować - powiedział Jankowski.
Prezes Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie Piotr Pawliszak, który przewodniczył pracom nad samorządowym projektem ustawy o bezpieczeństwie leczenia, podkreślił, że projekt NRL ma trzy główne filary.
- Kluczowym jest system rejestrowania zdarzeń niepożądanych, ale my kładziemy większy nacisk na jakość, na analizę, wydawanie rekomendacji bezpieczeństwa i zasięganie głosu eksperckiego - stwierdził.
"Nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych wynika z błędów systemu"
Zauważył, że nawet 90 proc. zdarzeń niepożądanych wynika z błędów systemu, dlatego trzeba się przyjrzeć każdemu z elementów, które ten system tworzą.
- Chcemy "odczepić" samo zgłoszenie zdarzenia niepożądanego od odpowiedzialności karnej, o ile nie zostało zatajone. To jedna z głównych różnic pomiędzy naszym projektem a rządowym - powiedział Pawliszak.
Drugi filar projektu to fundusz kompensacyjny i trzy kluczowe zapisy jego dotyczące: coroczna waloryzacja świadczeń, instytucja koordynatora leczenia poważnych następstw zdrowotnych i partycypacja finansowa podmiotów wykonujących działalność leczniczą w finansowaniu tego systemu.
- Ostatnim elementem są zmiany, jeśli chodzi o Kodeks karny - to modyfikacja, nie chodzi bezkarność. (...) To ograniczenie odpowiedzialności do ewidentnych sytuacji, rażącego niezachowania ostrożności, czyli np. zaniechanie nadzoru. To sytuacja, w której na sali operacyjnej leży znieczulony pacjent, lekarz wychodzi z sali operacyjnej, dochodzi do zdarzenia niepożądanego. To własnie rażące niezachowanie ostrożności - podkreślił Pawliszak.
Ministerstwo Zdrowia: tego typu potknięcia zawsze mogą się zdarzyć
Zgodnie z pierwotnym planem w trakcie obecnego posiedzenia Sejmu przyjęty miał być projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta. Niespodziewanie, po przegranym przez Prawo i Sprawiedliwość głosowaniu w trakcie Komisji Zdrowia, został on zdjęty z porządku obrad.
- Póki co nie wiemy, kiedy odbędzie się posiedzenie dotyczące ustawy o jakości. Decyzją prezydium komisji nie będziemy na razie wracali do ustawy - tłumaczył wówczas przewodniczący Komisji Zdrowia Tomasz Latos.
- Ze spokojem podchodzimy do prac sejmowych. Tego typu potknięcia zawsze mogą się zdarzyć - komentował dla Rynku Zdrowia Wojciech Andrusiewicz, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
- Szkoda, że uchwalenie tak ważnej dla systemu ochrony zdrowia ustawy się opóźni, ale z pewnością ten rządowy projekt zostanie przeprowadzony przez parlament - tłumaczył.
- Trzeba sobie powiedzieć wprost: polityka przeżarła ochronę zdrowia i procedowanie nad tą ustawą jest tego najlepszym przykładem - tłumaczył zaś Łukasz Jankowski.
- Sposób procedowania ustawy pokazuje, że najlepiej byłoby, gdyby została odrzucona w całości i powróciła do Ministerstwa Zdrowia, aby resort zdrowia jeszcze raz pochylił się nad nią w sposób merytoryczny. Mam jednak wielkie obawy, że tak się nie stanie - dodał.
Podkreślił, że w opinii lekarzy "w tym kształcie projekt ani nie poprawia jakości, ani nie poprawia bezpieczeństwa leczenia".
Kolejne posiedzenie Sejmu zaplanowane jest na 7-9 marca.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: