„Wszyscy zarabiają na rolnikach”. Europosłowie o rolniczych protestach

9 mies. temu 65

Trzeba zakończyć to szaleństwo, jakim jest Europejski Zielony Ład, grzmieli konserwatywni europosłowie podczas debaty w Parlamencie Europejskim o sytuacji w europejskim rolnictwie. Lewica krytykowała natomiast umowy handlowe UE.

Protesty rolników w wielu miastach Europy skłoniły Parlament Europejski do poświęcenia kwestii problemów europejskiego sektora rolnego środowej porannej debaty na sesji plenarnej.

Choć europosłowie ze wszystkich grup zgodnie wyrażali solidarność z rolnikami, z których wielu wyjechało ciągnikami na ulice, aby sprzeciwić się restrykcyjnej unijnej polityce i zwrócić uwagę na swoją trudną sytuację, przyczyn problemów upatrywano w różnych czynnikach.

Jedni wskazywali na rygorystyczne i niemożliwe do spełnienia przez rolników przepisy wynikające z Europejskiego Zielonego Ładu, inni zaś źródło kłopotów finansowych rolników widzą w kwestiach mniej politycznych, a bardziej gospodarczych.

Ursula von der Leyen

„Polityka rolna musi iść w parze z ochroną środowiska”

W reakcji na protesty w wielu krajach UE Komisja Europejska zapowiedziała wczoraj złagodzenie niektórych restrykcji w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, w tym wycofanie się z kontrowersyjnej propozycji zakładającej konieczność znacznego ograniczenia zużycia pestycydów przez rolników.

– Belgia przyjęła do wiadomości środki przyjęte w odpowiedzi na postulaty naszych rolników – poinformowała belgijska minister spraw zagranicznych Hadja Lahbib.

Zapowiedziała, że sytuacja w europejskim rolnictwie będzie tematem rozmów ministrów państw członkowskich podczas następnego posiedzenia Rady Unii Europejskiej ds. Rolnictwa i Rybołówstwa (AGRIFISH).

– Wspólna Polityka Rolna odgrywa kluczową rolę, ale trzeba dokonać rewizji przepisów, które zostały przyjęte jeszcze przed pandemią COVID-19 i wojną w Ukrainie – zwróciła uwagę.

Podkreśliła konieczność dbałości o bezpieczeństwo żywnościowe, ale jednocześnie o dochody rolników.

Wskazała na potrzebę rozwijania zrównoważonego rolnictwa, które połączy cele ochrony środowiska i zwiększenia dochodów rolników.

– Rolnictwo i ochrona środowiska muszą iść ramię w ramię, bo to rolnicy są pierwszymi ofiarami zmian klimatu – oceniła.

KE wierzy w strategiczny dialog

– Możemy być dumni z europejskiego rolnictwa, które zaopatrza 540 mln rolników, zapewniając, że na nasze stoły trafia żywność wysokiej jakości. Dziś jednak rolnicy muszą mierzyć się z wyzwaniami związanymi z zieloną transformacją – podkreślił unijny komisarz współodpowiedzialny za Europejski Zielony Ład Maroš Šefčovič.

– Wielu protestujących rolników czuje, że są lekceważeni. Musimy zapewnić, aby unijne rolnictwo było konkurencyjne – wskazał.

Zwrócił uwagę na potrzebę właściwego rozdysponowania unijnych funduszy, nie pomijając młodych rolników. 

Odnosząc się do sprzeciwu rolników wobec Europejskiego Zielonego Ładu stwierdził, że rolnictwo i ochrona środowiska „muszą iść ramię a ramię”.

– Tymczasem widzimy polaryzację w wielu tematach, dlatego trzeba rozpocząć debatę z udziałem wszystkich interesariuszy – podkreślił. 

Temu ma służyć uruchomiony przez Komisję strategiczny dialog na temat przyszłości rolnictwa, zaznaczył. W dialogu tym biorą udział nie tylko podmioty z poziomu unijnego, ale i stowarzyszenia branżowe – wskazał.

Komisja Europejska konsultowała się w sprawie z Komisją Parlamentu Europejskiego Rolnictwa i Rozwoju Wsi (AGRI) oraz Radą Unii Europejskiej ds. Rolnictwa i Rybołówstwa.

Według komisarza wiele jest przyczyn, dla których rolnicy wyszli na ulice. – Problemy sektora są bardzo złożone. Dla jednych rolników system działa bardzo sprawnie, podczas gdy inni czują się porzuceni, zostają w tyle – podkreślił.

– Many „czempionów”, którzy działają w sposób zrównoważony i tych, którzy sobie nie radzą – wskazał, dodając jednak, że „rolnicy dysponują olbrzymią wiedzą fachową i musimy zapewnić im konkurencyjna przyszłość”.

Zaznaczył, że środki z WPR nie wystarczą na przeciwdziałanie zmianom klimatu.

Wskazał, że Komisja Europejska stara się odpowiadać na postulaty rolników, m.in. poprzez uzgodnione ostatnio derogacje w sprawie ugorowania pól i zmniejszenia wykorzystania pestycydów.

– Rolnicy zasługują na godziwe warunki życia. Trzeba pogodzić cele klimatyczne i różnorodności biologicznej z dbałością o dochody rolników – stwierdził komisarz.

„Polityczny spór szkodzi rolnikom”

Polityka rolna to samodzielny obszar unijnej polityki, a nie zaledwie element polityki środowiskowej, wskazał przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber

Jak podkreślił, EPL popiera inicjatywy dotyczące np. dobrostanu zwierząt. – Ale polityka rolna nie może być ideologiczna – ocenił.

Dodał, że jego grupa już rok temu zwracała uwagę, że prawo o przywracaniu zasobów przyrody to zła inicjatywa, podobnie jak wymuszenie na rolnikach ograniczania stosowania pestycydów.

– Socjaliści zarzucali nam wtedy, że jesteśmy denialistami klimatycznymi – przypomniał.

Według niego ochrona klimatu „jest ważna, ale musi być prowadzona we współpracy z rolnikami, a nie przeciwko nim”.

Przewodnicząca frakcji Socjalistów i Demokratów Iratxe García Pérez wyraziła z kolei oburzenie tym, że podczas debaty na sali nie było unijnego komisarza ds. rolnictwa Janusza Wojciechowskiego. Skrytykowała milczenie polskiego komisarza w sprawie protestów rolników.

Według niej demonstracje, które mają miejsce w wielu krajach Europy „dały nam pewną lekcję: że rolnicy potrzebują Unii Europejskiej, a Unia potrzebuje zrównoważonego rolnictwa”.

– My dzięki rolnikom mamy żywność wysokiej jakości, a rolnicy dzięki Unii Europejskiej są lepiej chronieni przed zwiększonymi kosztami produkcji i skutkami zmian klimatycznych – oceniła.

Krytykującym nową, zreformowaną Wspólną Politykę Rolną przypomniała, że WPR przyjęły wszystkie rządy państw członkowskich.

Zwróciła też uwagę na wpływ protestów rolników na spór polityczny w krajach UE i próby wykorzystania trudnej sytuacji sektora rolnego przez poszczególne stronnictwa polityczne. – Przepaść między lewicą a prawicą szkodzi interesom rolników – ostrzegła.

Protesty rolników wymagają zdecydowanej reakcję Komisji Europejskiej i państw członkowskich, stwierdziła hiszpańska europosłanka.

Zaapelowała o nadzwyczajne dotacje, zwłaszcza dla rolników szczególnie narażonych na wzrost kosztów produkcji i skutki klęsk żywiołowych, a także o zwalczanie nielegalnych praktyk handlowych w łańcuchu żywnościowym.

Zgodziła się z Komisją Europejską, że ochrona środowiska może iść ramię w ramię z rolnictwem. Wezwała do słuchania zarówno głosów rolników, jak i naukowców.

Reprezentująca grupę Odnowić Europę niemiecka europosłanka Ulrike Müller oceniła, że strategiczny dialog w sprawie przyszłości rolnictwa jest dobrym pomysłem.

– Ale założenie, że będzie on realizowany odgórnie, jest złe. W tym dialogu muszą uczestniczyć wszyscy interesariusze – oceniła.

pole, rolnictwo

Zielony Ład „szaleństwem”

– Od lat prosimy, aby nas wysłuchać i skończyć z tym szaleństwem, jakim jest Zielony Ład – powiedział reprezentujący grupę Europejskich Konserwatystów i Reformatorów europoseł Braci Włochów Nicola Procaccini.

Zwrócił uwagę na absurdy unijnej polityki. – Strategia od pola do stołu zakłada konsumpcję owadów. Żywność nie może być ekologiczna, jeśli jest transportowana tirami. Mięso będzie produkowane w laboratoriach – wymieniał.

Jego zdaniem „Greta Thunberg i inni aktywiści ekologiczni dążą do czegoś, co pogorszy sytuację”. 

– Rolników się w ogóle nie słucha. Teraz Unia robi wreszcie krok w tył (w kwestii ograniczeń dla rolników wynikających z polityki klimatycznej – red.), ale za późno – powiedział włoski europoseł.

W podobnym tonie w imieniu skrajnie prawicowej grupy Tożsamość i Demokracja wypowiedział się rodak Procacciniego, europoseł Ligi Marco Zanni. – Najlepiej kupować żywność za granicą, bo nasze pola muszą „odpoczywać” – ironizował.

– Trudno się dziwić, że rolnicy reagują w sposób dramatyczny. Zielona polityka (Ursuli – red.) von der Leyen i (Fransa – red.) Timmermansa to była katastrofa – stwierdził, odnosząc się do przewodniczącej Komisji Europejskiej i byłego wiceprzewodniczącego ds. Europejskiego Zielonego Ładu.

– Koniec miesiąca to dla rolników bliższa perspektywa niż koniec świata – podkreślił, odnosząc się do narracji o rychłej katastrofie klimatycznej.

Matteo Salvini, Liga

„Gospodarka dławi rolników”

Współprzewodniczący grupy Zielonych Philippe Lamberts sprzeciwił się retoryce chadeków, konserwatystów i liberałów, że problemy rolników wynikają wyłącznie lub przynajmniej przede wszystkim z Europejskiego Zielonego Ładu. 

– To system gospodarczy dławi rolników: właściciele gruntów, firmy produkujące nasiona, sektor agrochemiczny – ocenił.

– Prawdziwi rolnicy dostają tylko okruchy z WPR, bo większość dostają przemysłowcy. To tak jakby IKEA twierdziła, że broniła rzemieślniczej produkcji mebli – powiedział.

Zamiast „odwracania kota ogonem” i sprzeciwu wobec przywracania zasobów naturalnych zaapelował o zmianę modelu rolnictwa na bardziej zrównoważone, choć w taki sposób, by nie stało to w sprzeczność z interesami rolników.

– Gospodarka niszczy glebę, klimat i naszą żywność. To karząca gospodarka. Nasza polityka proekologiczna jest naprawcza i twórcza – ocenił.

– Problemy rolników to nie tylko Zielony Ład – zgodził się kataloński poseł Zielonych Jordi Solé. – Nasza struktura ekonomiczna nie odpowiada małym producentom – stwierdził, dodając, że to właśnie mali rolnicy mogą być największymi sojusznikami zrównoważonego rolnictwa.

– Ceny sprzętu i nasion rosną, a dotacje od 15 lat nie zwiększyły się – podkreślił czeski eurodeputowany z grupy Odnowić Europę Martin Hlaváček.

– Bez dotacji wielu rolników nie zrobiłoby zbyt wiele – ocenił holenderski socjalistyczny europoseł Mohammed Chahim, dodając, że producenci drobiu, jaj czy jabłek sprzedają swoje produkty po cenach stanowiących niewielki ułamek cen za produkty w sklepach, bo większość zysków zgarniają m.in. sklepy i przetwórnie.

– Wszyscy zgarniają zyski rolników. Nie możemy bronić tych, którzy zarabiają ich kosztem – podkreślił.

Jego zdaniem nie można zrzucać całej winy za problemy rolników na Europejski Zielony Ład. – Regulacje ekologiczne są potrzebne, bo rolnicy muszą mieć warunki do produkcji zdrowej żywności – stwierdził Holender.

jabłka

Krytyka umów handlowych

W wypowiedziach europosłów grup konserwatywnych przeważała krytyka Europejskiego Zielonego Ładu, a w opiniach centrowych i lewicowych eurodeputowanych – umów handlowych zawieranych przez Unię Europejską.

– Rolnicy umierają z głodu, tymczasem umowy o wolnym handlu powodują dla nich konkurencję – oceniła Francuzka Manon Aubry, reprezentująca Lewicę.

– Z Nowej Zelandii importuje się mleko, mięso i miód, a rolnikom zakazuje się stosowania pestycydów – wskazała.

Zwróciła uwagę, że Lewica była jedyną grupą, która odrzuciła wszystkie umowy o wolnym handlu, negocjowane przez Unię Europejską.

Wspomniała o toczących się rozmowach z Chile i z Kenią, a także z Mercosurem, Australią i Indiami.

– Nasi rolnicy nie są w stanie konkurować z wielkimi farmami z Brazylii i Ukrainy – zwróciła uwagę.

Import z krajów trzecich

Umowy handlowe oraz liberalizacja handlu z Ukrainą przekładają się na zwiększony napływ do Unii Europejskiej żywności z krajów trzecich, co szkodzi europejskim rolnikom, wskazywało wielu europosłów.

Produkty z krajów trzecich są często znacznie słabsze jakościowo, niż produkty rolników europejskich, których obowiązują wyśrubowane europejskie standardy, zwrócił uwagę Solé.

– Jakość europejskiej żywności budzi zaufanie (konsumentów – red). Autorem tego sukcesu są rolnicy, więc musimy ich chronić – stwierdził rumuński poseł EPL Siegfried Mureșan.

– W Irlandii zmniejsza się pogłowie bydła, a z Ameryki importuje się mięso – podał przykład Irlandczyk z Lewicy Luke Flanagan.

Ocenił, że rolnicy to godni zaufania partnerzy dla Unii Europejskiej, a tymczasem „sprowadza się im wrogów” w postaci konkurencji z innych krajów UE.

– Nie macie gwarancji, że nie zostaniecie wykorzystani przez ogromne koncerny (spoza UE – red.) – zwrócił się do unijnych instytucji.

Dochody rolników spadły z dwóch powodów: import spoza Unii Europejskiej żywności słabej jakości i wpływ wielkich producentów, powiedziała europosłanka włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) Tiziana Beghin.

– My kupujemy w sklepach jabłka po 2 euro a producenci dostają 90 eurocentów – zauważyła.

Czytaj więcej
Radio Game On-line