Ukraina przystała na propozycje polskiego rządu w sprawie importu zboża z Ukrainy, przekazał nowy minister rolnictwa Robert Telus. Mowa o znaczącym ograniczeniu, a póki co zatrzymaniu napływu zboża.
„Strona ukraińska zaproponowała, aby przez pewien czas bardzo mocno ograniczyć, a na tę chwilę nawet zatrzymać całkowicie przyjazd zboża do Polski”, oznajmił Robert Telus po wczorajszej (7 kwietnia) rozmowie w Dorohusku ze swoim ukraińskim odpowiednikiem Mykołą Solskim.
Podkreślił, że ograniczenie dotyczy terytorium całej Polski, ale zastrzegł, że mowa jest nie o tranzycie.
Jednocześnie zapewnił, że zarówno Polska, jak i Ukraina zamierzają rygorystycznie monitorować tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę.
„Strona ukraińska powstrzyma się od eksportu do Polski pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika do nowego sezonu”, zapewnił Solski.
Podpisanie umowy za tydzień, ale rolnicy nie odwołują protestów
Telus zapowiedział także, że prawdopodobnie w przyszły piątek (14 kwietnia) dojdzie do kolejnego spotkania obu ministrów, którzy podpiszą dokument, potwierdzający zawarte wczoraj ustalenia
„To będzie dokument, który będzie właśnie wspólnie realizowany i przez stronę ukraińską, i przez stronę polską”, obiecał nowy polski minister rolnictwa
Z kolei ukraiński minister przekazał, że „przed nowym sezonem, na początku lata, w zależności od sytuacji na świecie” ministrowie zamierzają spotkać się po raz kolejny, „aby omówić dalsze nasze wspólne działania”.
Władysław Serafin, prezes Kółek Rolniczych, oświadczył w rozmowie z RMF FM, że mimo ogłoszonego polsko-ukraińskiego porozumienia rolnicy nie odwołują zaplanowanych protestów. „Nic się nie zmienia”, stwierdził.
Zapowiedział, że już we wtorek po Świętach (11 kwietnia) rolnicy spotkają się w rejonie Chełma na Lubelszczyźnie, a dzień później rozpoczną trzydniowy protest na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Dorohusku.
Rolnicy sceptyczni wobec nowego ministra
Sprawa masowego napływu zboża z Ukrainy do Polski, który umożliwiło uruchomienie przez Unię Europejską w ubiegłym roku tzw. korytarzy solidarnościowych i który spowodował ogromne zakłócenia na rynku, stał się przyczyną środowej (5 kwietnia) dymisji poprzedniego ministra rolnictwa, Henryka Kowalczyka.
Swoje ustąpienie Kowalczyk uzasadnił tym, że nie jest w stanie doprowadzić do realizacji ubiegłotygodniowego porozumienia z rolnikami, według którego ministerstwo miało wnioskować do Komisji o przywrócenie ceł na zboże z Ukrainy. Zdaniem byłego już ministra Bruksela nie zgodziłaby się na takie rozwiązanie.
Rolnicy, którzy od tygodni domagali się od Kowalczyka dymisji, przyjęli zmianę ministra z umiarkowanym entuzjazmem. Prezes AgroUnii Michał Kołodziejczak stwierdził, że po Telusie spodziewa się kontynuacji polityki Kowalczyka. Ocenił, że prawdziwą zmianę przyniosłoby jedynie mianowanie na ministra „eksperta”, czyli jednego z protestujących rolników.