Podobnie jak to było w ostatnich miesiącach w Polsce, również w Rumunii trwają protesty rolników i przewoźników. Rząd zaproponował kilka projektów, aby wyjść naprzeciw oczekiwaniom protestujących, ale demonstracje trwają.
Rząd zaproponował między innymi dopłaty bezpośrednie do hektara dla sektora warzyw w wysokości równoważnej 100 euro. Ma to zrekompensować ogrodnikom straty będące pośrednią konsekwencją wojny w Ukrainie. Chodzi o plony zebrane jesienią 2022 roku.
Projekt ten kosztować będzie państwo równowartość 250 mln euro.
Ponadto władze zapowiedziały wakacje kredytowe dla rolników poszkodowanych przez ubiegłoroczną suszę.
Premier Marcel Ciolacu zapowiedział kolejne środki, oceniając protesty rolników jako „uzasadnione”.
Protesty rolników, domagających się dokładnych kontroli partii zboża wjeżdżających do Rumunii z Ukrainy, doprowadziły do dymisji m.in. szefa Państwowej Służby Celnej.
Protestujący sprzeciwiają się też wysokim cenom ubezpieczeń, paliwa i nawozów oraz faworyzowaniu zagranicznych firm. Wielu przewoźnikom i rolnikom grozi bankructwo. Uczestnicy protestów zamierzają je kontynuować, dopóki rząd nie spełni ich postulatów.
Burmistrz Bukaresztu wyraził wczoraj zgodę, by od niedzieli (21 stycznia) przez trzy dni demonstracje odbywały się na tamtejszym Placu Konstytucji.
Od wczorajszego poranka protestujący blokowali ruch na drodze do przejścia granicznego z Ukrainą Halmeu-Diakovo, domagając się powstrzymania importu zboża z Ukrainy. Pozostawili wolny tylko jeden pas dla sytuacji nagłych.
Przejście graniczne w Serecie zablokowane jest od poniedziałku (15 grudnia). Powstała tam 12-kilometrowa kolejka ponad stu tirów, usiłujących wjechać do Rumunii z Ukrainy. W środę protestujący przepuścili jednak tiry jadące z Rumunii do Ukrainy.
Rosja, a nie rolnicy? Tak twierdzi Ukraina
Wołodymyr Balin, prezes ukraińskiego zrzeszenia przewoźników, zwrócił uwagę w rozmowie z RFI Ukraine, że przez przejście graniczne w Serecie przejeżdża połowa wszystkich towarów przemierzających rumuńsko-ukraińską granicę. Zablokowanie tego przejścia mocno wpłynęło więc na ukraiński eksport.
Kijów zwraca uwagę na rosnące straty dla ukraińskiej gospodarki, będące skutkiem protestów na granicach w Polsce, na Słowacji, Węgrzech i w Rumunii.
Balin posunął się wręcz do tezy, że „we wszystkich tych krajach protesty organizują partie prorosyjskie”.
– Myślę, że tylko tak można wytłumaczyć tę tendencję – stwierdził.