Polski rynek pszczelarski podnosi się z kryzysu sprzed kilku lat. Pszczelarze z optymizmem patrzą w przyszłość.
2020 r. był wyjątkowo zły pod względem produkcji miodu w Polsce, mimo że liczba pszczół w kraju nieco wzrosła. Jednakże już rok później polscy pszczelarze zanotowali lepsze wyniki, choć daleko im do produkcji z ubiegłej dekady.
Jedyny taki sektor rolnictwa
Sektor pszczelarski jest wyjątkowo istotny. Od liczby hodowanych pszczół zależą zbiory wielu owoców i warzyw. Rośliny owadopylne, aby zakwitnąć, a następnie wydać owoc, potrzebują zapylenia przez owady, który to proces znacznej większości zależy od pszczół. Oznacza to, że na przemyśle pszczelarskim opiera się duża część produkcji rolnej.
Wiele owadów zalicza się do zapylaczy – w tym motyle, osy, czy szerszenie, ale to pszczoły miodne odpowiadają za ok. 90 proc. zapyleń wszystkich roślin owadopylnych. Dzięki pszczołom powstaje 1/3 całej żywności na świecie. Według ekspertów ludzie przeżyliby pszczoły jedynie o cztery lata.
W ostatnim czasie wiele słyszy się o dramatycznej sytuacji populacji pszczół – od 1962 r. liczba dzikich owadów tego rodzaju zmniejszyła się o 90 proc. Jednak w wielu miejscach na świecie, zwłaszcza w Azji, gwałtownie rośnie liczba pasiek, dzięki czemu ogólna liczba pszczół utrzymuje się na wystarczającym poziomie.
O ile jednak liczba pasiek i kontrolowanych przez człowieka hodowli jest istotna, ważną rolę pełnią również dzikie rodziny pszczele – stąd konieczność walki z problemem spadku ich populacji.
Liderem w kwestii zakładania nowych hodowli pszczół jest Uzbekistan, który w latach 2007 – 2017 zaliczył wzrost liczby pasiek rzędu 307 proc.
Do światowych liderów produkcji miodu należą Chiny, Indie, Turcja, Argentyna i Ukraina.
Zagrożenia pszczół
Rolnictwo, tak bardzo opierające się na pszczelarstwie, jest jednak jednym z większych zagrożeń dla pszczół. Chodzi zwłaszcza o rolnictwo intensywne, które wiąże się z wykorzystaniem dużej ilości pestycydów. Środki te mają działanie bakterio-, grzybo- i owadobójcze i powodują śmierć milionów pszczół rocznie.
Na zmniejszanie się populacji dzikich pszczół wpływ ma także np. wypalanie traw, które zabija żyjące w nich larwy tych owadów.
Pszczoły podatne są również na choroby zakaźne. W polskich miastach w ostatnim czasie zauważyć można niepokojąco brzmiące znaki, informujące o obszarze występowania chorób, np. „Zgnilec amerykański pszczół. Obszar zapowietrzony”. Tablice te wystawia się na widok publiczny, jeśli na którejś z okolicznych pasiek znajdzie się oznaki zakażenia. Zakażone ule, w których chorobę wykryto za późno, spala się.
Pszczoły wymierają także na skutek katastrofy klimatycznej: ogrzewania się klimatu i anomalii pogodowych przez nie wywoływanych – ulewnych deszczów, powodzi, gwałtownych burz, silnych mrozów, chwytających wiosną, czy susz, powodujących nieurodzaj kwiatów.
Rozwojowi pszczół nie pomaga też zanikanie zieleni w miastach. Im w mieście więcej betonu, tym mniej miejsca na trawę, na której mogą rosnąć kwiaty, potrzebne pszczołom do przeżycia. Miasta często zakładają pasieki na dachach budynków, umożliwiając pszczołom dostęp do roślin rosnących na ich terenie.
Pszczelarstwo w Polsce
W 2021 r. w Polsce zarejestrowanych było 91,1 tys. podmiotów, posiadających rodziny pszczele. W 2020 r. wynik ten wynosił 82,1 tys., co oznacza zwiększenie się liczby pszczelarzy o 10 tys. w ciągu zaledwie roku.
W 2021 r. w Polsce wyprodukowano 18,4 tys. ton miodu. To więcej niż w słabym dla pszczelarzy roku 2020, kiedy z uli wydobyto go zaledwie 12,6 tys. ton, jednak jest to wynik znacznie gorszy, niż polskie pasieki osiągały w połowie zeszłej dekady. W 2015 r. nasi pszczelarze zebrali aż 22 tys. ton tego słodkiego syropu, jednak był to rok wyjątkowo dobry pod względem jego produkcji.
„Jak wynika z najnowszego raportu opublikowanego przez Zakład Pszczelnictwa w Puławach, branża pszczelarska w Polsce nieustannie się rozwija” – EURACTV.pl dowiaduje się od Fundacji Ratujmy Pszczoły.
„Corocznie wzrasta liczba pni pszczelich, co jest niewątpliwie pozytywnym zjawiskiem, biorąc pod uwagę korzyści jakie czerpiemy z pracy tych pożytecznych zapylaczy. Sytuacja w sektorze pszczelarskim z roku na rok ulega poprawie. Dzięki dotacjom z programu „Wsparcie rynku produktów pszczelich” pszczelarze mogą zakupić niezbędny sprzęt do prowadzenia pasiek oraz leki do walki z warrozą”.
„Zwiększająca się ilość pogłowia pszczół w Polsce niesie za sobą również negatywne konsekwencje. Zbyt duża ilość pasiek na danym terenie może doprowadzić do tzw. przepszczelenia. Zjawisko to ma miejsce, gdy pszczoły nie są w stanie w pełni zaspokoić swoich potrzeb pokarmowych. Niedostatecznie odżywione rodziny pszczele w większym stopniu ulegają presji wirusów i chorób, a niewielkie odległości pomiędzy pasiekami powodują łatwość w ich rozprzestrzenianiu” – informuje fundacja.
„Patrzymy w przyszłość pozytywnie i uważamy, że pszczelarstwo w Polsce w dalszym ciągu będzie na fali wznoszącej. Biorąc pod uwagę panujące na świecie trendy, pszczelarstwo oraz produkty pszczele powinny zyskiwać na znaczeniu” – czytamy.
Fundacja przybliżyła także w jaki sposób na polskie pszczelarstwo wpłynęła pandemia COVID-19.
„Trudne czasy w jakich przyszło nam żyć, w dobitny sposób pokazały, że zdrowie jest największym dobrem. W myśl zasady „jesteś tym co jesz”, zaczęliśmy coraz częściej sięgać po naturalne produkty i przykładać większą wagę do pokarmów, jakie spożywamy. Nie od dziś wiadomo, że produkty pszczele takie jak miód czy pyłek pszczeli zawierają wiele cennych dla naszego organizmu składników”.