Półnagi mężczyzna znaleziony w głębokiej hipotermii na Babiej Górze. Co tam robił?

9 mies. temu 38

W czwartek (14.12) podczas rutynowego patrolu rejonu Babiej Góry w Beskidzie Żywieckim, ratownicy GOPR-u natknęli się na leżącego w zaspie mężczyznę. Miał na sobie jedynie krótkie spodenki, cienką czapkę, rękawiczki i buty do biegania.

Szybko okazało się, że próbował „morsowania na sucho”, wystawiając się na działanie bardzo niskiej temperatury, bez konieczności wchodzenia do lodowatej wody. Lekkomyślny mężczyzna znajdował się w trzeciej fazie hipotermii.

Był bliski utraty przytomności i słabo reagował na próby kontaktu. Ratownicy wykorzystali swój ekwipunek, by podtrzymać jego funkcje życiowe. Rozłożyli namiot ratunkowy, w którym stopniowo ogrzewali mężczyznę (własnym ciałem, dodatkową odzieżą, ogrzewaczami chemicznymi oraz ciepłymi napojami).

Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.

Po 2 godzinach przewieziono go na noszach na Przełęcz Brona, skąd opuszczono na linach do Biwaku Zapałowicza, a następnie przetransportowano skuterem z przyczepą na Markowe Szczawiny, gdzie przejęła go karetka GOPR i Zespół Ratownictwa Medycznego.

Cała wyprawa ratunkowa trwała blisko 4 godziny i wymagała udziału 15 ratowników. Mężczyzna wbiegł na szczyt Babiej Góry przy zawiei śnieżnej, ograniczonej widoczności i w niskiej temperaturze, w dodatku przy drugim stopniu zagrożenia lawinowego.

Akcja ratowania „morsa” na Babiej Górze. Fot. Facebook / Grupa Beskidzka GOPR.

Chociaż ratownicy górscy starają się nie oceniać zachowań turystów i nie komentować przyczyn wypadków, to jednak w tym przypadku musieli stanowczo podkreślić nieodpowiedzialne zachowanie mężczyzny, które z pewnością mogło kosztować go życie.

Turysta był sam, nie poinformował nikogo o swojej sytuacji, nie posiadał jakiejkolwiek odzieży i wyposażenia, które mogłoby pomóc mu się ogrzać. Wybrał się na Babią Górę w bardzo trudnych warunkach.

Prawdopodobnie błądził w kopule szczytowej przez dłuższy czas i wychłodził się na tyle, że jego stan świadomości nie pozwalał już na wezwanie pomocy pomimo, że posiadał ze sobą telefon.

Z informacji uzyskanych przez ratowników wynika, że turysta był doświadczonym „morsem”. Kompletował w tym stylu szczyty górskie od dłuższego czasu. Był już też wcześniej na Babiej Górze. Jego historia powinna być dla nas przestrogą.

Źródło: TwojaPogoda.pl / Grupa Beskidzka GOPR.

Czytaj więcej
Radio Game On-line