W lesie można natknąć się na dziwaczne zjawisko. Ktoś okleja drzewa czarną taśmą. Sprawdziliśmy, kto za to odpowiada i w jakim celu to robi.
W ostatnich latach lasy sosnowe są osłabiane przez skrajnie wysokie temperatury i jedną z największych susz w historii. Niedobór wody sprawia, że drzewa obumierają, a to idealne żerowisko dla najróżniejszych szkodników.
Sosny najczęściej zasiedlane są przez przypłaszczka granatka, chrząszcza z rodziny bogatkowatych. Ten owad jest nie tylko gatunkiem światło, ale też ciepłolubnym. Aby go monitorować leśnicy stosują specjalną czarną folię, którą malują lepem.
Z czasem przykleja się do niego coraz więcej owadów, które leśnicy zliczają. Na tej podstawie ocenia się liczebność gatunku, a także związane z nim ewentualne zagrożenie dla drzewostanu. Jeśli przyklei się spora liczba samic, to dla leśników sygnał, że trzeba będzie zastosować opryski.
Przypłaszczek granatek. Fot. Wikipedia / Lukas Jonaitis.
Lepy są sprawdzanie co kilka dni, ponieważ ptaki wydziobują owady i zaburzają proces monitoringu. Zazwyczaj oklejonych lepem jest kilkadziesiąt drzew w lesie, najczęściej tych najbardziej narażonych. Leśnicy za pomocą podobnych lepów monitorują również inne szkodniki.
Przypłaszczek występuje między majem a sierpniem, ze szczególnym natężeniem w czerwcu i lipcu, gdy wykonuje loty godowe. To właśnie wtedy przyczepia się do lepów najczęściej. Owad jest niebezpieczny dla sosny zwyczajnej, ponieważ drąży chodniki w głąb drzewa, w dodatku żywi się igłami.
Źródło: TwojaPogoda.pl / Lasy Państwowe.