Polski rynek zalewa koncentrat jabłkowy z Ukrainy, co poważnie zagraża polskim sadownikom. Tymczasem ścigany w Polsce listem gończym Taras Barszczowski, który niegdyś oszukał polskich producentów, dziś znów bogaci się ich kosztem.
Choć w kontekście skutków ubocznych liberalizacji zasad importu z Ukrainy wskazywało się jak dotąd przede wszystkim na straty ponoszone przez producentów zbóż, to w niewiele lepszej sytuacji są dziś także hodowcy drobiu, a nawet producenci owoców, zwłaszcza miękkich.
Dla tych ostatnich problem pojawił się w ostatnich miesiącach, a to w związku ze sprowadzaniem z Ukrainy mrożonych owoców, m.in. malin, po cenie niższej, niż polscy producenci są w stanie wytworzyć, unikając sprzedaży znacznie poniżej kosztów produkcji.
Spać spokojnie nie mogą jednak również jednak producenci jabłek. Choć Polska jest jednym ze światowych liderów pod względem produkcji tych owoców (ustępując jedynie znacznie większym Chinom i USA), to także w ten podsektor uderzył problem niekontrolowanego i dlatego szkodliwego dla polskiego rynku importu z Ukrainy.
Ukraina eksportuje rekordowe ilości koncentratu jabłkowego, donosi portal East Fruit, podając, że od lipca ubiegłego roku do stycznia br. Ukraińcy wyeksportowali 90 tys. ton koncentratu, czyli więcej niż w ciągu kilku wcześniejszych sezonów łącznie.
„Mimo wszelkich trudności związanych z pracą w kraju ogarniętym wojną i problemów logistycznych ukraińscy eksporterzy koncentratu jabłkowego wzmacniają swoją pozycję na światowym rynku. Głównymi odbiorcami pozostają kraje UE i Stany Zjednoczone”, wskazuje portal.
To świetna wiadomość dla ukraińskiej gospodarki, ale fatalna dla polskich sadowników. Wraz ze wzrostem importu taniego koncentratu z Ukrainy spada popyt na polskie jabłka, które nie dość, że są droższe, to muszą jeszcze zostać przetworzone. W efekcie polski koncentrat jest sporo droższy niż ten ukraiński.
„Ukraina bardzo mocno inwestuje w ten sektor, również z udziałem krajów i firm z Unii Europejskiej i może zagrozić pozycji polskich producentów koncentratu na tym rynku”, wskazuje portal SAD24.pl za Wielkopolską Izba Rolniczą.
Napływ koncentratu z Ukrainy osłabia sytuację rynkową Polski, która jest drugim na świecie (po Chinach) producentem i eksporterem koncentratu jabłkowego, z roczną produkcją na poziomie 450 tys. ton i eksportem rzędu 400 tys. ton.
W Ukrainie patriota, w Polsce przestępca
Na zwiększającym się popycie na ukraiński koncentrat interes zbił ukraiński oligarcha Taras Barszczowski, bywalec rankingu Forbesa najbogatszych Ukraińców.
Według danych GUS od lipca 2022 do stycznia 2023 import do Polski koncentratu jabłkowego zwiększył się dwukrotnie do 37 tys. ton. Trzy czwarte importowanego koncentratu przyjechało do Polski właśnie z Ukrainy. Największa firma eksportująca z Ukrainy koncentrat należy do imperium Tarasa Barszczowskiego. Posiada on pięć zakładów przetwórczych w Ukrainie i jeden w Mołdawii, a oprócz tego hektary sadów.
W ukraińskich mediach miliarder kreuje swój wizerunek patrioty. Przystał na prośbę prezydenta Wołodymyra Zełenskiego, aby ukraińscy oligarchowie pozostali w kraju, ponieważ jest on zdania, że wielcy przedsiębiorcy powinni angażować się w prowadzenie wojny z Rosją.
Zupełnie inaczej wygląda wizerunek Barszczowskiego w Polsce, gdzie jest on poszukiwany listem gończym. Zarzuty dotyczą założenia w Polsce zorganizowanej grupy przestępczej o charakterze zbrojnym, dokonywania oszustw na szkodę około 100 polskich sadowników (według prawników może ich być jednak znacznie więcej) i dostawców i przywłaszczenia mienia.
Bilans biznesu Barszczowskiego w Polsce to ponad 10 milionów złotych, których nie zapłacił dostawcom jabłek, 7,3 mln złotych niezapłaconego podatku VAT (plus odsetki), 1,7 mln zaległego ZUS i 8,3 mln złotych niezapłaconej kary, którą na firmę Barszczowskiego nałożył UOKiK.
Firma Barszczowskiego T. B. Fruit, działała na polskim rynku na długo przed wojną w Ukrainie. Wówczas chodziło o przetwórstwo na koncentrat, ale z polskich jabłek. Barszczowski skupował od sadowników jabłko przemysłowe po korzystnej cenie, w dodatku jego firma dysponowała sporymi mocami przerobowymi, więc mogła przyjąć dużo jabłek.
Wkrótce jednak faktury przestały być regulowane, a długi firmy Barszczowskiego wobec firm zaczęły rosnąć. Firmy, które zdecydowały się mimo zadłużenia wypłacić sadownikom pieniądze za dostarczone owoce, musiały pokryć koszty z własnych oszczędności bądź kredytów obrotowych.
Oligarcha wciąż robi interesy kosztem polskich sadowników
Dziś Barszczowski mimo trwającej wojny odcina kupony od swojego biznesu – a wszystko za sprawą decyzji Unii Europejskiej o liberalizacji importu z Ukrainy. Według szacunków analityków portalu EastFruit do Polski trafia najwięcej, bo aż 35 proc. produkowanego przez Ukrainę koncentratu.
W znacznym stopniu odpowiada za to właśnie Barszczowski. Zakupił on niedawno 200 cystern, którymi sprowadza produkt do Polski i do innych krajów Unii Europejskiej. Według ekspertów problem podobny jest do tego, jakiego doświadczają producenci zboża.
“W tym kraju chyba już nikt niczego nie pilnuje. Jak jest możliwe, żeby poszukiwany listem gończym biznesmen, w dodatku z zaległościami w podatku VAT, mógł bez przeszkód prowadzić interesy w Polsce za pośrednictwem swoich spółek?”, zastanawiał się Lucjan Zębek, przedsiębiorca z województwa lubelskiego, jeden z około stu wierzycieli Barszczowskiego w Polsce, w rozmowie z Wirtualną Polską.
Sam Barszczowski jest natomiast wdzięczny Unii Europejskiej za podjęte kroki. Zauważył, że dzięki zawieszeniu ceł w ramach tzw. korytarzy solidarnościowych ukraiński koncentrat jest o 30 proc. tańszy niż ten polski.
“Nasza sytuacja się poprawiła dzięki nośnikom energii, które podrożały w Europie, a nasi konkurenci musieli podnieść ceny. Mamy możliwość sprzedaży produktów bez cła na całym świecie”, chwalił się w rozmowie z portalem Dyvys.info.
Prezes zrzeszenia sadowników: Ceny mogą spaść, nie tylko jabłek przemysłowych
Czy zatem podobnie jak stało się to w przypadku zboża, skutkiem zalewu polskiego rynku ukraińskim koncentratem będzie spadek cen jabłek, zwłaszcza przemysłowych?
“Wszystko zależy od tego, jak będzie kształtował się sezon, ale zakładając, że plony będą wysokie, napływ do Polski kilkuset tysięcy ton jabłek w formie koncentratu może spowodować mniejsze zapotrzebowanie na polskie jabłka i koncentrat, a co za tym idzie, spadek cen”, podkreśla Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, w rozmowie z EURACTIV.pl.
“Każdy przypadek niekontrolowanego napływu towaru stwarza zagrożenie nadpodaży na rynku. Napływ koncentratu może wpłynąć na ceny. Jeśli koncentratu będzie za dużo, może się zdarzyć, że przetwórnie przestaną odbierać jabłka przemysłowe, co zresztą już się dzieje w przypadku wielu z nich. Te natomiast, które będą dokupować towar, będą oczekiwać niższych cen”, wskazuje natomiast Zbigniew Chołyk, prezes Zrzeszenia Producentów Owoców “Stryjno-Sad”.
“W sposób pośredni stracą więc na tym wszyscy sadownicy”, wskazuje.
Dodaje, że choć profil kierowanej przez niego spółki zakłada nastawienie na produkcję jabłek deserowych, to wysoki potencjał produkcji jabłek w Polsce sprawia, że nie ma wyraźnej granicy między jabłkiem deserowym a przemysłowym.
“Cena jabłka przemysłowego w pewnym stopniu wpłynie więc także na cenę jabłka deserowego”, ocenia.
Maliszewski przypomina, że konkurencyjność polskiego produktu polega na tym, że w Polsce (z racji członkostwa w Unii Europejskiej) zakazanych jest wiele środków przeciwko chorobom i szkodnikom, które są powszechnie stosowane przez rolników ukraińskich.
“To powoduje, że produkcja jest tańsza i łatwiejsza. Mamy jednak podejrzenie, że produkty, które wjeżdżają do Polski, zawierają niedozwolone w Polsce środki. Dlatego domagamy się skrupulatnych kontroli, nie tylko wyrywkowych, ale kontroli każdej partii towaru, jaka przekracza granicę”, zaznacza.
W sprawie Barszczowskiego polscy sadownicy oczekują natomiast skutecznego egzekwowania prawa i tego, aby poszkodowani w tym procederze otrzymali należne im rekompensaty, dodaje.