W tej chwili między najcieplejszym i najzimniejszym miejscem na świecie, gdzie mieszkają ludzie, temperatura różni się o ponad 100 stopni. Jak to możliwe?
Skrajności pogody nie są niczym nowym, jednak od czasu do czasu zdarza się, że osiągają one zatrważającą skalę. Tak jest właśnie teraz, gdy między najzimniejszym a najcieplejszym miejscem na naszej planecie różnica w temperaturze sięga ponad 100 stopni.
Takie właśnie kolosalne kontrasty termiczne muszą znosić miliony mieszkańców Rosji i Australii. To obecnie dwa skraje bieguny temperaturowe. W najzimniejszych zakątkach wschodniej Rosji, zwanej Jakucją, termometry pokazują nawet minus 57 stopni.
Jest znacznie zimniej niż na Antarktydzie, a także na Grenlandii, które ostatnio deptały Rosji po piętach w lodowatym rankingu. Obecne mrozy na Syberii nie są typowe dla lutego, powinny być już nieco lżejsze.
Dla porównania środkową i zachodnią Australię nawiedza fala piekielnego żaru. Temperatura popołudniami osiąga tam w cieniu 47 stopni. Choć zdarzają się tam w szczycie lata wartości przekraczające 40 stopni, to jednak obecna fala upałów jest ekstremalna, nie tylko najsilniejsza, ale też najdłuższa od lat.
Stwarza bardzo poważne zagrożenie dla mieszkańców, ponieważ przebywanie w pełnym Słońcu oznacza przegrzanie i odwodnienie organizmu, które może się źle skończyć, zwłaszcza dla osób najmłodszych i najstarszych.
Najwyższe temperatury powietrza w najbliższych dniach na świecie. Fot. climatereanalyzer.org
Wyjątkowo gorącej aurze towarzyszy nasilająca się susza, która stwarza coraz poważniejsze zagrożenie pożarami buszu. Z kolei w przerwach między kolejnymi falami żaru możliwe są miejscowe burze o gwałtownym przebiegu.
Trudno nam sobie wyobrazić zarówno blisko 60-stopniowy mróz, jak i niemal 50-stopniowy żar, zwłaszcza, że u nas temperatura rzadko kiedy spada poniżej minus 20 stopni i dochodzi do niemal 40 stopni ciepła.
Źródło: TwojaPogoda.pl