Nad południową Polską zawisły dziwaczne chmury, które o zachodzie słońca przybrały bardzo intensywne barwy do złudzenia przypominając obraz znanego malarza. Czym było to zjawisko?
W niedzielę i poniedziałek (17-18.12) nad południową Polską pojawiły się niecodzienne chmury. Były to obłoki lentikularne, zwane też chmurami soczewkowatymi, a fachowo z łaciny Altocumulus lenticularis. Ze względu na swój kształt często są brane za „latające spodki”.
Zwykle można je ujrzeć nad terenami pagórkowatymi i górami. Tym razem widziano je nad Sudetami i Karpatami. Najpiękniej prezentowały się powyżej tatrzańskich szczytów, co można zobaczyć na zdjęciach.
Ich występowaniu sprzyjały warunki atmosferyczne, a mianowicie napływ stabilnego powietrza z południa, który został zakłócony przez pasma górskie. Po stronie zawietrznej powstały fale stojącego powietrza, na szczytach których utworzyły się niewyraźne, rozmyte obłoki.
Chmurom soczewkowatym towarzyszyły związane z konwekcją, czyli unoszeniem się ciepłego powietrza, prądy wstępujące, które szybownicy zwykle wykorzystują do wznoszenia się bez obaw przed turbulencjami. Pojawienie się tych obłoków oznaczało też obecność wiatru halnego.
Źródło: TwojaPogoda.pl