COP28: Jaki wpływ na rolnictwo będzie mieć tegoroczna konferencja klimatyczna ONZ?

4 mies. temu 23

Tegoroczny szczyt klimatyczny ONZ, COP28, zakończył się w ubiegłym tygodniu. Zdania ekspertów nt. międzynarodowych dyskusji środowiskowych są podzielone: część z nich podkreśla, że pojawiły się obietnice i porozumienia, mogące nosić znamiona pewnej klimatycznej przełomowości – pozostali skłaniają się natomiast ku przekonaniu, że tegoroczne decyzje, podjęte w Dubaju, są tak samo nijakie, jak te, podjęte w poprzednich latach.

Optymiści podkreślają, że, po raz pierwszy od niemal 30 lat poruszono temat odchodzenia od paliw kopalnych w światowych gospodarkach; sceptycy zwracają uwagę, że „poruszenie” tego tematu bez konkretnych deklaracji nie będzie mieć żadnego wpływu na Ziemię.

Ważnym elementem tegorocznego COP było rolnictwo, wobec którego podjęto kroki już na początku szczytu w Dubaju.

To istotna informacja – rolnictwo jest jednocześnie emitentem gazów cieplarnianych, jak i elementem gospodarki i życia społecznego wyjątkowo podatnym na zmiany klimatu.

Jednym z ważniejszych ustaleń ws. rolnictwa w trakcie międzynarodowej konferencji było podpisanie porozumienia, włączającego tę branżę do krajowych planów klimatycznych do 2025 r. Oznacza to, że w ponad 130 krajach rolnictwo zostanie objęte oficjalnymi działaniami klimatycznymi, wchodzącymi w skład szerszej siatki mechanizmów środowiskowych.

Głosy krytyki

Krytycznie nastawieni do emirackich ustaleń eksperci wyrażają jednak pogląd, według którego decyzje, podjęte na tegorocznym COP, są pisane ogólnikami i nie będą miały większego wpływu na ratowanie klimatu.

– Ten szczyt miał posłużyć do określenia nowego poziomu ambicji w zakresie redukcji emisji gazów cieplarnianych i dokonać przeglądu narodowych programów klimatycznych – a jednak cele te nie zostały osiągnięte – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl prof. Zbigniew Karaczun, sozolog na SGGW.

– Kolejną porażką tego spotkania był brak jasnej deklaracji, że do 2050 r. świat odejdzie od paliw kopalnych – dodał.

Ekspert wyraził przekonanie, że kwestie gospodarcze i czysto energetyczne zdominowały rozmowy na konferencji w Dubaju.

– W natłoku informacji umyka nam, że energetyka przestaje być najważniejszym sektorem, którego powinny dotyczyć nasze rozmowy. Oczywiście, o energetyce trzeba mówić, a zwłaszcza o tym, że do 2050 r. musimy przestawić się na jej zeroemisyjną i odnawialną wersję. Ale w tym wszystkim giną coraz ważniejsze kwestie – rolnictwo, transport, gospodarka komunalna; te dziedziny też trzeba poddać dekarbonizacji – tłumaczy prof. Karaczun.

O opinię nt. tegorocznej Konferencji Stron zapytaliśmy również Krzysztofa Cibora z Greenpeace Polska.

– Jak na COP, który odbywał się w paliwowej Mekce; którego prezydentem był szef koncernu paliwowego i jak na COP, gdzie pojawiła się rekordowa liczba lobbystów, to nie było beznadziejnie. Patrząc jednak na to od drugiej strony, tego, co rzeczywiście powinno się wydarzyć, zdarzyło się za mało – tłumaczy ekspert w rozmowie z EURACTIV.pl.

– Trzeba docenić, że po raz pierwszy od dekad pojawił się temat odchodzenia od paliw kopalnych; jest to pewien plus. Jednak został on zniweczony całą masą obejść, uników, mowie o przejściowych paliwach, takich jak gaz ziemny – to sprawia, że to porozumienie jest zdecydowanie niewystarczające – wyjaśnia.

Ropa

Co z rolnictwem?

Zdaniem naukowca deklaracje i decyzje, podjęte w Dubaju w sprawie rolnictwa, są podobnie niekonkretne, jak inne ustalenia zawarte w czasie COP.

Jako powód fiaska porozumień rolniczych ekspert wskazuje silny lobbing przedsiębiorstw przemysłu rolnego, głównie z branży mięsnej.

Na łamach EURACTIV.pl informowaliśmy o dużej liczbie lobbystów na Konferencji Stron w tym roku.

Prof. Karaczun uważa, że COP28 w ogóle nie będzie miał wpływu na rolnictwo.

– Lobbing wielkich firm, związanych z branżą mięsną, spowodował, że decyzje zapisano oenzetowskim językiem ezopowym, niezwiastującym żadnych działań. Żadnych zobowiązań tu nie ma i jest to wielki problem. Rolnictwo jest naprawdę niezwykle istotnym źródłem emisji cieplarnianych, zwłaszcza przemysłowa produkcja zwierzęca – wyjaśnia.

Naukowiec stwierdził, że przestaje się spodziewać czegokolwiek po ustaleniach w ramach COP.

– Mam wrażenie, że politycy nie są w stanie podejmować decyzji, dopóki nie stanie się jakieś nieszczęście. Być może nawet w takiej sytuacji mają z tym problemy; w tym roku miały miejsce poważne katastrofy klimatyczne, a rok 2023 prawdopodobnie był najcieplejszy w historii pomiarów, a może i od 130 tys. lat. Mamy do czynienia z przedsionkiem piekła, a nie robimy z tym nic – uważa sozolog.

Co robić?

Zapytaliśmy prof. Karaczuna o to, jak powinno zmienić się rolnictwo, aby mogło zmniejszyć swój udział w zmianach klimatu.

– Przede wszystkim należy wprowadzić instrumenty z jednej strony zmniejszające wielkość produkcji i konsumpcji mięsa i produktów odzwierzęcych, z drugiej strony wspierających rolników w działaniach, sprzyjających ochronie klimatu – wyjaśnił ekspert.

Podobne zdanie ma w tej kwestii Krzysztof Cibor.

– Największym problemem jest wzrastająca produkcja i konsumpcja mięsa i produktów odzwierzęcych. To jest nieracjonalne zużycie zasobów, takich jak: ziemia, woda czy energia. Ilość zasobów, potrzebna do wyprodukowania grama białka zwierzęcego, jest znacznie wyższa, niż np. w przypadku produkcji białek roślinnych – mówi w rozmowie z EURACTIV.pl.

– W krajach, znajdujących się na czele rankingu konsumpcji mięsa i produktów odzwierzęcych, muszą zajść zmiany, zmniejszające zapotrzebowanie na masowe hodowanie zwierząt – nie tylko dla klimatu, ale i dla bioróżnorodności – podkreślił Cibor.

Prof. Karaczun stwierdził, że rolnictwo, choć mocno partycypuje w zmianach klimatu, posiada ogromny potencjał w działaniach na rzecz ochrony go.

Jako przykład podał: zwiększenie magazynowania węgla w glebie i biomasie, zmiany kierunków produkcji czy włączenie w cenę mięsa kosztów zewnętrznych, takich jak ogromne zużycie wody, połaci terenu czy gleb.

– Tego wszystkiego brakuje na COP – podsumował.

Czytaj więcej