"Punkt Widzenia": Czy Polacy marnują prąd? "Nawet kilkadziesiąt procent zużycia w skali roku"

2 lat temu 48

- Mamy dużo takich nawyków, które trzeba by było wyeliminować. Przez ostatnie dziesiątki lat w ogóle nie było żadnych dyskusji, że warto te rzeczy ograniczać - mówił w programie "Punkt Widzenia" prof. Mariusz Ruszel z Politechniki Rzeszowskiej pytany o to, czy Polacy w wystarczającym stopniu oszczędzają energię i żywność w obliczu kryzysu energetycznego.

- Może ta sytuacja, która jest tu i teraz, spowoduje, że nawyki, które będą w naszym codziennym życiu wdrażane, przyczynią się do zmniejszenia marnotrawstwa żywności i energii elektrycznej - stwierdził prof. Ruszel. 

- Z żywnością się zgodzę, ale naprawdę marnujemy prąd? Często w wielu domach widzę przyciemnione światło, wykręcone żarówki, włączony tylko jeden odbiornik - włączył się w dyskusję Grzegorz Jankowski.

ZOBACZ: Dodatek węglowy i dopłaty do innych źródeł ciepła. Sejm przegłosował zmiany

- Z tego, co można przeczytać w danych GUS, to kilkanaście-kilkadziesiąt procent jeśli chodzi o uśrednione gospodarstwo domowe - stwierdził prof. Ruszel.

WIDEO: Czy Polacy marnują prąd? "Nawet kilkadziesiąt procent zużycia w skali roku"

Co powoduje wyższe zużycie prądu?

Czy faktycznie marnujemy prąd? - zapytał prowadzący drugiego gościa.

- Często możemy to robić przez nieuwagę, poprzez błędne użytkowanie sprzętów, nieumiejętne stosowanie pewnych funkcjonalności i brak zasad racjonalnego gospodarowania. Potem dostajemy rachunek, który jest dla nas zaskoczeniem - odpowiedział Jakub Wiech z serwisu Energetyka24.

- Ja przyłapałem się jakiś czas temu na tym, że korzystałem z czajnika elektrycznego wypełnionego po brzegi, chociaż nie potrzebowałem tyle wody. Przy nieumiejętnym użytkowaniu może to być koszt nawet złotówki dziennie - dodał ekspert.

Dlaczego w składach nie ma węgla?

Grzegorz Jankowski zapytał swoich gości o to, skąd problem z dostępnością węgla. Jakub Wiech wskazał, że wbrew pozorom nie chodzi w tym przypadku o zbyt małą liczbę zamówień. 

- Rząd zakontraktował bardzo duże ilości węgla, ale nie może on dotrzeć do składów, bo utknął w przytkanych portach. W portach i na masowcach, które do nich płyną, mamy kilkanaście milionów ton, to jest więcej niż zużyliśmy w zeszłym roku jeśli chodzi o węgiel importowany - stwierdził Jakub Wiech.

ZOBACZ: Anna Moskwa w "Graffiti": Nikt nie powiedział, że węgiel będzie za darmo

- Myśmy przestawili wektor odbioru surowca ze wschodu na północ. To było trochę zbyt paniczne - mam wrażenie, że rząd podszedł do embarga na węgiel z Rosji w sposób punktowy - nałożył je słusznie, ale uprzednio nie zakontraktował dostatecznie dużych dostaw, które zapełnią lukę. Decyzje trzeba było podejmować od razu po 24 lutego, bo lepiej żeby tego węgla było zbyt dużo niż zbyt mało - dodał.

- To, co można zauważyć jeśli chodzi o dostawy węgla, to fakt, że wciąż funkcjonujemy w warunkach wojny, co utrudnia działanie. Ta sytuacja bardzo dynamicznie się zmienia - uzupełnił prof. Ruszel.

arż/grz/Polsat News

Czytaj więcej

Czytaj więcej
Radio Game On-line