Pomysł na "biznes" po polsku. Wpłacał jedynie zaliczki na mieszkania i szybko je odsprzedawał

2 lat temu 39

2022-11-19 10:00

publikacja
2022-11-19 10:00

Pomysł na "biznes" po polsku. Wpłacał jedynie zaliczki na mieszkania i szybko je odsprzedawał
Pomysł na "biznes" po polsku. Wpłacał jedynie zaliczki na mieszkania i szybko je odsprzedawał
fot. fizkes / / Shutterstock

Przedsiębiorca z branży budowalnej w Bydgoszczy kupował mieszkania od osób w średnim i starszym. Wpłacał im jedynie zaliczkę i szybko odsprzedawał nieruchomości. Właściciele nie doczekali się do dziś całych należności. Marcinowi K. grozi do 10 lat więzienia.

Jak dowiedziała się PAP w Prokuraturze Okręgowej w Bydgoszczy, Marcin K. pięciokrotnie powielał ten sam schemat działania. Szukał mieszkań na sprzedaż i oferował płatność "gotówką". Następnie umawiał notariusza — zawsze tej samej kancelarii, który sporządzał akty kupna-sprzedaży.

"W tym akcie był odroczony termin wpłaty całej należności za mieszkanie, a właściciele otrzymywali wówczas jedynie pewną kwotę zaliczki. Marcin K. jeszcze w tym terminie odroczonej płatności sprzedawał mieszkania kolejnej osobie. Ta także ma w tej sprawie zarzuty. Prokurator doszedł do przekonania, że było to działania z góry nastawione na oszukanie zbywcy przez kaskadową sprzedaż. Pierwotny właściciel zostawał bowiem jedynie z niewielką zaliczką, a przynajmniej formalnie zbywał prawa do nieruchomości" - powiedziała PAP rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy Agnieszka Adamska-Okońska.

Kredyty hipoteczne drożeją? Porównaj raty w różnych bankach.

Osoba pierwotnie sprzedająca mieszkanie miała roszczenie do Marcina K. jako nabywcy, ale ten już tej nieruchomości nie miał. Cztery z pięciu mieszkań oskarżony odsprzedał przedsiębiorcy pracującemu w branży "obrotu nieruchomościami". Piąte nabył od niego przedsiębiorca prowadzący gospodarstwo rybackie.

"Prokurator założył, że wszystkie osoby z zarzutami w tej sprawie wiedziały, iż działają z pokrzywdzeniem pierwotnych właścicieli nieruchomości" - powiedziała PAP Adamska-Okońska.

Dodała, że prokuratura zabezpieczyła mieszkania, aby chronić interesy osób poszkodowanych w sprawie.

Zarzuty usłyszeli zarówno Marcin K., jak i dwaj mężczyźni kupujący od niego mieszkania. Grozi im do 10 lat więzienia za oszustwa w stosunku do mienia znacznej wartości.

"W tej sprawie zarzuty mają także dwaj bydgoscy notariusze, którzy w kancelarii notarialnej sporządzali stosowne akty. Prokurator uznał, że nie dopełnili oni obowiązków, które na nich spoczywają. Wiedzieli bowiem, że mieszkanie kupowane jest jedynie za zaliczkę, a tego samego bądź następnego dnia jest sprzedawane za niższą wartość kolejnej osobie. Notariusze odpowiedzą także za pomocnictwo w oszustwie, więc grozi im również do 10 lat więzienia" - wskazała rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury.

Zapytana przez PAP, czy był jakiś profil osób oszukanych przez Marcina K. i osoby z nim współpracujące, wskazała, że były to osoby w średnim i starszym wieku.

Marcin K. w 2019 roku nabył od trzech kobiet cztery mieszkania o łącznej wartości 950 tysięcy złotych. Sprzedał je za 850 tysięcy zł. W styczniu 2020 roku kupił mieszkanie warte 250 tysięcy i sprzedał je przedsiębiorcy z gospodarstwa rybackiego.

Jak poinformowała we wtorek PAP, Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko trzem przedsiębiorcom i dwóm notariuszom w sprawie oszustw na bydgoskim rynku nieruchomości.

Autor: Tomasz Więcławski

Źródło:PAP
Czytaj więcej
Radio Game On-line