Piekarnie w Niemczech zmagają się z rosnącymi cenami energii. Wielu z nich grozi bankructwo. Zdj.ilustracyjne
Kryzys energetyczny i wzrost cen odbijają się na wielu przedsiębiorstwach rzemieślniczych. Prezes Niemieckiej Konfederacji Rzemiosła Hans Peter Wollseifer ostrzega przed falą bankructw i prosi o pomoc. Obecne ceny energii są tak wysokie, że wielu piekarzy może być nie stać na opłacenie rachunków za gaz i prąd. Ma to także wpływ na ceny pieczywa.
Tobias Plaz, prowadzący piekarnię rzemieślniczą w niemieckiej miejscowości Eutingen, nieopodal Stuttgartu, podzielił się trudnościami z utrzymaniem biznesu. Nie wie, jak dalej w opłacalny sposób prowadzić swoją piekarnię. Pod koniec sierpnia, jego dostawca gazu podniósł stawkę za kilowatogodzinę gazu z dziesięciu na 35 centów.
"Chcemy podzielić się z Wami tą informacją, abyście byli wyrozumiali, kiedy będziemy musieli dostosować ceny naszych wypieków" - napisał w poście na Facebooku.
To nie jedyna piekarnia w Niemczech, która ma problem z opłaceniem rachunków za energię. Jak podaje Deutsche Welle, Eckehard Vatter prowadzi w Dolnej Saksonii sieć piekarni z 35 oddziałami. Zatrudnia w nich 430 pracowników. Według nowych stawek, ma teraz płacić za gaz ponad 75 tys. euro miesięcznie. Wcześniej było to niecałe 6 tys. euro.
30 proc. przedsiębiorstw obawia się o swoje istnienie
W ramach protestu piekarze wyszli na ulice. W Hanowerze około tysiąc osób demonstrowało swoje niezadowolenie. Wiele piekarni również w celu zwrócenia uwagi na problem wysokich kosztów, od pewnego czasu sprzedaje pieczywo przy wyłączonym świetle.
Centralne Stowarzyszenie Niemieckiego Rzemiosła Piekarskiego ostrzegło, że wiele firm będzie musiało się zamknąć, jeśli nie otrzyma pomocy finansowej od państwa. Piekarze obawiają się przeniesienia ponoszonych kosztów na klientów. Są pewni, że kupujący nie zaakceptowaliby bułek, które kosztowałyby 5 euro, czy bochenka chleba za 10 euro.
ZOBACZ: Anna Moskwa: Polska nie zgodzi się na przymusowe ograniczanie zużycia energii
- Sytuacja dramatycznie się pogorszyła, zwłaszcza w przypadku firm energochłonnych. Codziennie otrzymujemy alarmujące telefony od przedsiębiorstw, które mają zamiar zamknąć produkcję, także dlatego, że tych ogromnych wzrostów kosztów energii nie da się już zrekompensować podwyżkami cen i przerzucić ich na klientów - przekazał Hans Peter Wollseifer, przewodniczący Niemieckiej Konfederacji Rzemiosła.
Firmy ogłaszają upadłość w znacznie większym tempie niż w szczytowych etapach pandemii koronawirusa. Jak wynika z badania przeprowadzonego przez Federację Przemysłu Niemieckiego, jedna trzecia przedsiębiorstw przemysłowych widzi zagrożenie dla swojego istnienia.
jsd/mms/polsatnews.pl