Łukasz Ż. zatrzymany w szpitalu w Lubece, został aresztowany przez niemiecki sąd

14 godz. temu 29

Łukasz Ż. został zatrzymany w szpitalu w Lubece. Odbyło się już posiedzenie przed sądem niemieckim. - Ż. został aresztowany, nie wyraził zgody na przyspieszoną ekstradycję do Polski – zaznaczył Piotr Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. W sprawie jest już sześciu podejrzanych.

Zatrzymanie odbyło się na ternie szpitala, ponieważ, z nieoficjalnych informacji wynika, że Ż miał obrażenia świadczące o jego udziale w wypadku drogowym.

- Stan wszystkich pokrzywdzonych w sprawie poprawia się, są przytomni, stan jest stabilny – powiedział na początku konferencji prokurator Piotr Skiba.

Sześć osób w sprawie, będą kolejne

- Zatrzymaliśmy dwóch mężczyzn, którzy bezpośrednio przed wypadkiem bawili się z zatrzymanym Łukaszem – zaznaczył prokurator.

Pierwszy z mężczyzn to Kamil K., który przedwczoraj został zatrzymany. Otrzymał zarzuty nieudzielania pomocy jak również pomocnictwa w ukrywaniu się podejrzanego, ułatwienia mu ucieczki.

Drugi to mężczyzna, który prowadzi wypożyczalnię samochodów. Do niego należały dwa auta, którymi podróżowały osoby, które bawiły się z Łukaszem Ż.

- Kierując pojazdem, który jechał w bliskiej odległości od samochody volkswagen, nie zatrzymał się, widząc zdarzenie drogowe, a następnie zabrał do tego samochodu podejrzanego, sprawcę przestępstwa i udali się w ustalonym kierunku, na ulicę Romaszewskiego, gdzie knuli zasady dalszego uciekania od odpowiedzialności zatrzymanego - dodał prokurator.

Kamil K. nie był wcześniej karany. Został skierowany wniosek o jego areszt.

- Mamy sześciu podejrzanych, pięć osób jest tymczasowo aresztowanych, jedna przebywa poza granicami Polski. W stosunku do szóstej osoby trwa procedowanie w zakresie zastosowania środków zapobiegawczych – powiedział prokurator.

Zaznaczył, że najpewniej nie są to ostatnie zatrzymania i zarzuty. Jak dodał Skiba, prokuratura sprawdza, czy kierowcy znajdowali się pod wpływem alkoholu. – Wiemy, kto ile wypił kieliszków wódki, jakiej marki była to wódka pita, wiemy, jakiej pojemności były kieliszki – powiedział.

Sprawdzą czy się ścigali

Jak dodał Skiba, prokuratura sprawdza, czy kierowcy znajdowali się pod wpływem alkoholu. – Wiemy, kto ile wypił kieliszków wódki, jakiej marki była to wódka pita, wiemy, jakiej pojemności były kieliszki – powiedział.

Zaznaczył też, że istnieje podejrzenie, że doszło do wyścigu. – Będziemy tę kwestię weryfikować – zapowiedział rzecznik prokuratury.

Wspomniał też o karcie karnej podejrzanej. Ż. był karany za oszustwa, złamanie sądowego zakazu prowadzenia pojazdów czy posiadanie znaczniej ilości narkotyków.

Ojciec rodziny zmarł w szpitalu

Do wypadku doszło w nocy z soboty na niedzielę na Trasie Łazienkowskiej na wysokości Torwaru. Volkswagen, którym - według ustaleń prokuratury - kierował Łukasz Ż., z ogromną prędkością uderzył w prawidłowo jadącego środkowym pasem forda. W wyniku wypadku zginął 37-latek, który jechał autem z żoną i dwójką dzieci. Reszta rodziny trafiła do szpitala, kobieta jest w stanie ciężkim.

Z bardzo poważnymi obrażeniami głowy i twarzy do szpitala trafiła także kobieta, która jechała drugim autem. Jej trzem kolegom nic się nie stało, byli pijani. Ostatnia osoba z volkswagena to właśnie Łukasz Ż., który uciekł z miejsca wypadku. Mężczyzna był wielokrotnie karany za jazdę pod wpływem alkoholu, oszustwa i narkotyki.

Mataczenie świadków

Jak przekazała prokuratura, trzem zatrzymanym po tragedii mężczyznom - Mikołajowi N., Damianowi J. i Maciejowi O. - przedstawiono zarzuty utrudniania postępowania, nieudzielenia pomocy pokrzywdzonym, a także poplecznictwa i mataczenia. Według śledczych, podejrzani mieli wręcz odganiać osoby, które chciały pomóc ich ciężko rannej koleżance.

Autorka/Autor:kz

tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: Miejski Reporter

Czytaj więcej
Radio Game On-line