To jest rozwiązanie absolutnie doraźne - ocenił na antenie Polsat News rządowy pomysł dopłat do węgla dr Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki, wieloletni ratownik górniczy. Ekspert wskazał, że prawdziwym problemem jest niskie wydobycie polskiego surowca i likwidacja kopalń.
W piątek do Sejmu trafił rządowy projekt ustawy o dopłatach do węgla. Przewiduje 3 mld złotych na rekompensaty dla sprzedawców węgla po regulowanej cenie.
MKiŚ szacuje, że w 2021 r. liczba gospodarstw domowych wykorzystujących węgiel kamienny wynosiła 4,3 mln. Resort przewiduje rekompensaty dla sprzedawców za sprzedaż po cenie nie wyższej niż 966,60 zł za tonę brutto paliw stałych takich jak węgiel kamienny, brykiet lub pelet, zawierających co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.
Rekompensata wynosi nie więcej niż 750 zł brutto za tonę przy sprzedaży nie więcej niż 3 ton paliwa stałego na jedno gospodarstwo domowe - napisano w projekcie.
"Od tego węgla nie przybędzie"
- To jest rozwiązanie absolutnie doraźne, które tylko trochę wspiera osoby kupujące węgiel, których nie stać na to, żeby zapłacić za ten węgiel w cenie rynkowej - ocenił Jerzy Markowski i zaznaczył, że ceny rynkowe na świecie za tonę to ok. trzy tysiące złotych.
- Żeby złagodzić "szok cenowy" i umożliwić prawie pięciu mln Polaków kupno węgla na cele grzewcze, rząd postanowił wesprzeć to kwotą 750 zł za tonę. Powiem szczerze, że jest to rozwiązanie typowo socjalne, polityczne też, natomiast ono zupełnie nie rozwiązuje problemu podstawowego, który występuje w polskiej gospodarce, a będzie występował w Polsce ze szczególną ostrością w okresie jesienno-zimowym, mianowicie - deficytu węgla. Od tego węgla nie przybędzie - tłumaczył były wiceminister.
ZOBACZ: Rekompensaty za drogi węgiel. Rząd pracuje nad rozwiązaniami
Markowski zauważył, że węgiel ściągany do Polski czy to ze Stanów Zjednoczonych, Mozambiku, Madagaskaru czy RPA to jest miał, który okazuje się bezużyteczny w przypadku palenisk służących, do ogrzewania domów. - Innymi słowy: w dalszym ciągu będzie brakowało węgla grubego - podkreślił.
Jak więc rozwiązać problem z wysokimi cenami tego surowca? - Trzeba w Polsce zwiększyć wydobycie węgla grubego - zaapelował.
Zaznaczył, że na rozwiązaniu proponowanym przez rząd finansowo straci budżet państwa ok. 3-4 mld zł. - Przypomnijmy, że ten sam budżet finansuje likwidację kopalń - powiedział Markowski i dodał, że jeśli zrezygnować by z zamknięcia dwóch kopalń (co kosztuje miliard zł.), "to już przybyłoby 4,5 mln ton węgla czyli 60 proc. deficytu". - Tu jest o czym rozmawiać - skwitował.
Polska została bez alternatywy
- Cały proces dekarbonizacji w Polsce odbywa się w ten sposób, ze likwidujemy kopalnie, natomiast nie tworzymy alternatywy. W ciągu ostatnich 20 lat zlikwidowaliśmy podaż węgla ze Śląska i zastąpiliśmy go węglem rosyjskim. Teraz nie mamy nic, bowiem nie stworzyliśmy alternatywy - mówił Markowski.
- Dzisiaj odnawialne źródła energii dostarczają do polskiego systemu energetycznego 12 proc. zapotrzebowania. To energia wiatrowa, słoneczna, a w całym bilansie nie ma energii jądrowej - zwrócił uwagę.
ap/Polsat News/PAP