Rosnące ceny nieruchomości od miesięcy spędzają sen z powiek tym, którzy marzą o własnym mieszkaniu. Tymczasem pod znakiem zapytania stanął program rządowy "Na start". W pracach nad nim nie widać końca, a według niektórych ekspertów może w ogóle nie zostać wprowadzony w życie. Czy oznaczałoby to, że ceny mieszkań w końcu się ustabilizują?
W styczniu 2024 roku wygaszono program "Bezpieczny kredyt 2 procent". Nie spowodowało to jednak załamania rynku nieruchomości, lecz jego spowolnienie. W pierwszym kwartale bieżącego roku odnotowano 23-procentowy spadek transakcji. Jak podaje "Rzeczpospolita", średnia cena za jeden metr kwadratowy na siedmiu rynkach wzrosła o 3,5 proc. W porównaniu z poprzednimi latami, kiedy ceny z kwartału na kwartał wzrastały o kilkanaście procent, można mówić o drodze ku stabilizacji rynku mieszkań.
Ważnym czynnikiem jest także malejący popyt na mieszkania, który sprawia, że do sprzedaży trafia więcej nieruchomości. Spadku cen jak do tej pory jednak nie odnotowano. Sprzedający mają świadomość, że kupujących jest mniej. I chociaż nie obniżają cen, są bardziej otwarci na negocjacje i zaoferowanie korzystniejszych warunków transakcji. A jak na tym tle wypada program "Na start"?
Program dopłat do mieszkań "Na start" - kiedy wejdzie w życie?
Bez względu na to, że wyczekują go mniej zamożni klienci, którzy liczą na dopłaty do mieszkań, prace nad projektem wydają się nie mieć końca. Program jest też mocno krytykowany przez Lewicę, czyli jednego z koalicjantów.
ZOBACZ: Absurd w ZUS. Każdego miesiąca wypłacają 2 grosze
Z kolei minister rodziny, pracy i polityki społecznej, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, jednoznacznie stwierdziła, że środki zarezerwowane na dopłaty do mieszkań lepiej przeznaczyć na budowę tanich mieszkań komunalnych. Konsultacje zostały zatem odroczone do końca maja, a minister rozwoju, Krzysztof Paszyk, oficjalnie oznajmił, że ostateczne decyzje dotyczące wprowadzenia projektu "Na start" podejmie później.
W praktyce oznacza to, że losy programu mogą potoczyć się w każdą stronę. Wielu ekspertów twierdzi nawet, że w ogóle nie ujrzy on światła dziennego.
Obecnie zarówno kupujący, jak i deweloperzy czekają na ostateczne decyzje, ponieważ jeśli projekt wejdzie w życie, trudno powiedzieć, jakie wymagania trzeba będzie spełnić, aby móc z niego skorzystać. Pierwsi wstrzymują się zatem z rezerwacją mieszkań, a drudzy nie wiedzą, co mogą na tę chwilę zaoferować klientom, chociaż oczywiście niektóre z firm deweloperskich kuszą nim w swoich kampaniach reklamowych.
Czy ceny mieszkań spadną w 2024 roku?
A co stanie się, jeśli program nie wejdzie w życie? W tej sytuacji eksperci są zgodni, że rynek nieruchomości będzie podążał ku stabilizacji. Deweloperzy nadal będą sprzedawać mieszkania, lecz prawdopodobnie będą zmuszeni do obniżenia cen, a przynajmniej pozostawienia ich na dotychczasowym poziomie, aby zachęcić klientów do zakupu.
Zmniejszenie popytu sprawi, że do sprzedaży będzie trafiać więcej nieruchomości. A to z kolei ochłodzi rynek wtórny, który będzie musiał dopasować się do konkurencyjnych cen mieszkań dostępnych na rynku pierwotnym.
ZOBACZ: Kryteria dochodowe a pomoc społeczna. Tak mają wzrosnąć widełki
Warto jednocześnie pamiętać o tym, że na ceny i dostępność mieszkań mają wpływ nie tylko programy rządowe. Wysokie koszty budowy czy dążenie do niskiej lub zerowej emisyjności mieszkań, podyktowanej regulacjami Unii Europejskiej, z pewnością nie sprzyjają deweloperom. Dodatkowo muszą mierzyć się z biurokracją, co z również nie wpływa korzystnie na ostateczną cenę za metr kwadratowy.
Bez względu na to, że w założeniach programy dopłat do mieszkań mają zwiększyć ich dostępność, paradoksalnie powodują skutek odwrotny do zamierzonego. Napędzają wzrost cen, przez co nieruchomości stają się mniej dostępne dla przeciętnego obywatela.
Z tego właśnie względu eksperci nie ubolewają nad tym, że prace rządu rzucają cień na projekt "Na start". Wręcz przeciwnie – upatrują w tym szansy na stabilizację a nawet spadek cen mieszkań.
red / polsatnews.pl