W amerykańskich historiach sukcesu często pojawia się garaż, w którym rodzą się pierwsze pomysły i produkty. W przypadku polskiej firmy Koral wszystko zaczęło się w piwnicy, gdzie Józef i Marian Koralowie kręcili pierwsze lody. W jaki sposób – zaczynając w latach 80. w Nowym Sączu – doszli do potężnej fortuny?
Nie mamy jeszcze w Polsce jednorożców, czyli start-upów wycenianych na co najmniej miliard dolarów. U nas historie sukcesu były pisane zupełnie inaczej. W poszukiwaniu ogromnych majątków, które powstały od zera, warto się wybrać np. w okolice Nowego Sącza. To stamtąd pochodzą takie firmy jak: Wiśniowski, Newag, FAKRO czy właśnie lodowe imperium Koral.
Jak przełamać pierwsze lody z konsumentami?
Suterena, biały maluch i termos. Tyle wystarczyło, by ruszyć z produkcją i dystrybucją lodów. Bracia Koral wynajęli piwnicę, w której kręcili lody, a dodatkowo jeden pokój, gdzie odpoczywali po wyczerpującej pracy. Gotowy produkt ładowali do fiata 126 p i rozwozili do okolicznych sklepów, na festyny i odpusty. Wszędzie tam, gdzie byli spragnieni ochłody klienci.
Rodzinna legenda dobrze oddaje warunki prowadzenia biznesu u progu transformacji ustrojowej. Rzutcy biznesmeni musieli stawiać na improwizację, prowizorkę i maksymalne zaangażowanie. Produkcja lodów była dużym fizycznym wyzwaniem, a ulgę przyniosła dopiero włoska maszyna, która potrafiła wytworzyć jeden produkt w kilka sekund.
Identyfikacja niszy rynkowej
W tym miejscu warto powiedzieć, na jakiego rodzaju lody postawili bracia. Małe, na patyku, do impulsowego zakupu i konsumpcji na miejscu. Z kolei pierwsi zachodni producenci lodów, którzy wkraczali na nasz rynek, przywieźli ze sobą inne produkty. Były to głównie lody familijne, oferowane w większych opakowaniach, sprzedawane w marketach i konsumowane w domu. Nie do końca dopasowane do polskich przyzwyczajeń. W tym czasie Koralowie już wiedzieli, że Polacy chcą szybkiej ochłody, domeną ich firmy będzie raczej niższa półka, a podstawowym kanałem sprzedaży staną się nieduże sklepy w mniejszych miejscowościach. To tam trafiały lodówki z logo Koral.
Po pewnym czasie zachodni gracze zorientowali się, że preferencje konsumentów nad Wisłą różnią się od gustów dominujących w Europie Zachodniej. Także wprowadzili do oferty produkty impulsowe w niższych cenach, ale bracia wygryźli już wcześniej kawałek lodowego rynku i nie zamierzali go oddać. Obecnie przedsiębiorstwo tajemniczych miliarderów z Nowego Sącza wciąż jest jednym z liderów rynkowych w segmencie lodów impulsowych.
Tajemnice i głośne kampanie
Niewiele wiadomo o ich życiu prywatnym. Do mediów przedostają się jedynie informacje na temat inicjatyw charytatywnych oraz plotki i pogłoski dotyczące okazałych siedzib czy kolekcji luksusowych samochodów. Znacznie częściej mówi się o samej marce, którą reklamowali m. in. Doda, Maryla Rodowicz czy Daniel Olbrychski.
Jednak wszystkich przebiła pewna ekipa. Mowa oczywiście o Ekipie Friza, czyli popularnym kolektywie youtuberów. Specjaliści w produkcji kontentu dla młodszej grupy odbiorców zaangażowali się w powstanie – a przede wszystkim reklamę – lodów Ekipy, które okazały się przebojem. Przedstawiciele marki przyznają, że po raz pierwszy przełamali barierę pogodową i notowali bezprecedensowe wzrosty sprzedaży w marcu i kwietniu.
Skąd się biorą dobre decyzje?
Dobór gwiazd i współprac dowodzi, że bracia Koral kierują się szczególną intuicją i najczęściej trafiają w sam środek tarczy. Co ciekawe, firma podobno nie zatrudnia agencji reklamowych, samodzielnie negocjuje z twórcami i jakimś sposobem wciąż wyczuwa skąd wieje wiatr zmian i nawałnica zysków. Na to wskazuje udana współpraca z influencerami, która – biorąc pod uwagę osobowość i DNA obu marek – wcale nie była taka oczywista.
Budowanie biznesu w latach 80. w Polsce musi hartować (zwłaszcza jeśli na co dzień pracuje się z zimnym produktem). Szczególny zestaw doświadczeń i umiejętności założycieli firmy procentuje i pozwala na elastyczne reagowanie na zmiany gustów, zwyczajów oraz działania konkurencji. Dziś bracia z Nowego Sącza mogą na to wszystko patrzeć z lodowatym spokojem.
MG