Jestem już zdrowa. Historia Małgosi.

2 lat temu 66

Pierwsze co musiałam to zamknąć swoje usta i nie wypowiadać żadnego słowa przeciwko Bogu, przeciwko Słowu, innego niż Słowo (zmusiłam się do tego, to wcale nie proste, to zwyczajnie czasem boli, bo we mnie wszystko krzyczało co innego, ale musiałam zatrzymać te myśli jakoś, przez poddanie ich Jezusowi i nic nie mówienie).

Jestem już zdrowa. Historia Małgosi.


W trakcie choroby nie byłam w stanie nawet pisać. Ledwo klikałam w komórkę jednym palcem.
W trakcie walki, bylo niezbyt fajnie. Byłam w bardzo ciężkim stanie. Myślę, że spokojnie mogłoby mnie teraz nie być na tym świecie, gdyby nie cudowny Bóg, Jahwe Rapha, mój lekarz, Potężny Bóg, niezwykły Ojciec.
To nigdy nie jest łatwe, ani przyjemne, jakiekolwiek choróbsko. Zalewała mnie fala negatywnych emocji, zniechęcenia, w głowie pojawiały się negatywne myśli, potem odczucia, niecierpliwość. Moje chorowanie tutaj, w tym przypadku, walka trwała jakiś miesiąc. Bo to nie przewlekła choroba, a wirus teraz wszystkim dobrze znany.


Powiem mniej więcej, jakie etapy u mnie wystąpiły, po modlitwie, ogłoszeniu, że moje ciało zostało już uzdrowione na krzyżu, po wygonieniu wirusa w imieniu Jezusa, kiedy nie widziałam żeby coś się ruszyło, żadnej namacalnej manifestacji. Nie byłam w tym sama, modlili się o mnie inni kochani bracia i siostry.


‼ Pierwsze co musiałam to zamknąć swoje usta i nie wypowiadać żadnego słowa przeciwko Bogu, przeciwko Słowu, innego niż Słowo (zmusiłam się do tego, to wcale nie proste, to zwyczajnie czasem boli, bo we mnie wszystko krzyczało co innego, ale musiałam zatrzymać te myśli jakoś, przez poddanie ich Jezusowi i nic nie mówienie). ‼


‼ Po drugie to musiałam pokonać strach przed śmiercią, miałam jakiś dziwny lęk związany z tą chorobą i w tym pomógł mi Bóg, nakazałam w imieniu Jezusa, by demon lęku i strachu mnie nie gnębił (przestał, lęk odszedł całkowicie, wypełnił mnie Boży pokój, a jak próbował wrócić, bo próbował, to mówiłam - nie ma mowy - i modliłam się na językach). ‼


‼ Po trzecie uspokoić się przez przypominanie sobie co Jezus uczynił, co jest napisane w Słowie (przypomniałam sobie jak wiele razy Bóg już mnie przeprowadził przez trudne rzeczy i uratował wielokroć mnie, bliskich - od śmierci, chorób i wielu innych, czytałam i słuchałam świadectwa innych, i to mnie uspokoiło, że Bóg już wszystko zrobił i jestem w Jego rękach). ‼


‼ Po czwarte to zacząć to Słowo wypowiadać, mówić tylko to co mówi o mojej sytuacji Bóg. ‼


‼ Piąte to przypomniałam sobie co robiłam w innych sytuacjach tego typu, a miałam takie i ciężkie i nie, gdzie zmusiłam siebie samą by coś zrobić w związku z tym w co wierzę, np jeśli wierzę że moja pralka działa, a chce zrobić pranie, idę wkładam pranie i ją włączam, jeśli wierzę, że jestem uzdrowiona, robię coś zgodnego z wiarą w to, że jestem uzdrowiona (tutaj po prostu wstałam i zaczęłam na siłę chodzić, chociaż serio czułam się koszmarnie; jak gardło mnie bolało, wbrew temu śpiewałam pieśni). ‼


‼ Po szóste modliłam się na językach i budowałam się ciągle Bożym Słowem, kazaniami zgodnymi z Bożym Słowem. ‼
‼ Po siódme dziękowałam za to, że zostałam już uzdrowiona na krzyżu. ‼


❤ Można to podsumować stwierdzeniem, po prostu moją duszę utwierdzałam w Słowie (odnawiałam umysł, utwierdzałam siebie samą w tym co już zostało zrobione przez Boga), by temu wszystkiemu co mnie zaatakowało, ogłosić to Słowo bez żadnej wątpliwości, by wyegzekwować moje prawo do uzdrowienia (które jest zapewnione przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa), jak na ziemi egzekwuje się prawo do tego, by jakiś obcy pies nie kręcił mi się po domu. ❤


Diabeł jest niecierpliwy. On długo nie wyrobi. Jeśli wytrwale się napiera (czasem to trwa i nie wiem czemu, być może za dużo było chwiejności we mnie, albo jakieś inne dziwne przyczyny, nie wiem), to diabeł w końcu da spokój, bo nie jest gościu cierpliwy. My mamy Ducha Świętego, a Duch jest cierpliwy. Były tematy, które u mnie trwały lata (jak chroniczne krwotoki, u mnie trwały jakoś 7 lat). Potem były nawroty, diabeł tak próbował mnie podejść, ale mówiłam nie i koniec, nie ma takiej zabawy i gościu odpuścił ostatecznie, a totalnie pomogło w tym mówienie świadectwa o tym co uczynił Bóg. Diabeł widać już totalnie przed tym zwiewa, więc warto mówić świadectwa Bożej mocy, łaski, Jego cudownego działania.


Bardzo mi w tej walce pomógł Boży Kościół. Nagle dostałam zastrzyk Bożego Słowa, kazań, pieśni z wielu stron. Ale były sytuacje, wcześniej, kiedy byłam totalnie, totalnie sama i zero zupełnie ludzi. A Bóg mnie podniósł, podnosił. To On jest źródłem i On jest Ojcem, i On jest dobry, przyjazny, kochany i w ogóle, i chce dla ludzi to co najlepsze, czego sam jest Stwórcą.
To czego nie da się zrozumieć, co kłóci się jakoś z logiką, albo nie wiadomo dlaczego tak a nie inaczej było, jest, się dzieje, a przecież nie powinno, a do głowy przychodzi mnóstwo pytań i ataków na wszystko, zwłaszcza dobroć Boga, w trudnych chwilach najlepiej oddać Bogu, odłożyć na potem, bo taka walka z samym sobą, z wątpliwościami osłabia, nie prowadzi totalnie do niczego. Skupić się na dobrych rzeczach, swoje myśli skierować na to co miłe, dobre, pożyteczne. A też można spisać na kartce wątpliwości, pytania, kłamstwa i po kolei weryfikować to ze Słowem, od razu to zbanować, wystawić na światło, powiedzieć, nie bo tu w Słowie jest inaczej napisane.
Zmieniać myślenie. Tam jest największe pole bitwy i tam trzeba wygrać najpierw.
Mam nadzieję, że jest to zrozumiałe, co napisałam.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i Błogosławię Wszystkich czytających, piszących ❤


Link do jej świadectw:
https://www.facebook.com/hesedhealingministries/posts/pfbid0374zKVEgT2xsRTYntzUfzcYYA5CEcHG22QiZZpCVHsGGgJ7LB46yQX8iSVHGLdJayl


https://www.facebook.com/hesedhealingministries/posts/pfbid0fyDgAtxqJKzJN72e1CNe1tyQ8faZ3AjFuqPwJJVihoQtEo6A2i4yDMbtsUNqGo81l

Czytaj więcej
Radio Game On-line