Lara Dunnam dorastała w chrześcijańskiej rodzinie. Chodziła do wspaniałego Kościoła, w którym było głoszone Słowo Boże. Lara wybrała życie dla Pana kiedy była na studiach. Potem przeprowadziła się z mężem do Texasu, pojawiły się dzieci. Jej wiara osłabła. Nie mogli z mężem znaleźć dobrego Kościoła. W końcu jednak udało się. Nie był to jednak Kościół, który by głosił o Bożym uzdrowieniu.
Garrett był trzecim dzieckiem Lary. Przyszedł na ten świat chory. Długo był w szpitalu na oddziale intensywnej terapii, a Lara razem z nim. Zanim Garrett skończył 2 lata, zdążył już przyjąć 22 antybiotyków. Miał wiele diagnoz m.in. astmę, alergie pokarmowe, problemy z żołądkiem. Ogólnie cały czas był chory. W okolicach 15-18 miesiąca życia dodatkowo pojawiły się u syna Lary problemy z zachowaniem. Garrett zaczął mówić i nagle przestał, podobnie było z chodzeniem. Nastąpił regres w jego rozwoju. To był bardzo intensywny czas w rodzinie Lary, trzeba było zaopiekować się trójką dzieci, w tym jednym chorym dzieckiem.
Lara czuła ogromny wstyd przed Bogiem, który jej dał jej zdrowe dziecko, a ona je ,,zepsuła”. Nie chciała więc przynieść go do Boga, ale raczej naprawić po swojemu. Czuła, że syn przeszedł zbyt wiele interwencji medycznych (w tym operacji chirurgicznych), zbyt wiele przyjął antybiotyków. Czuła się winna. Nie słuchała w ogóle Ducha Świętego. Robiła wszytko, to co mówili lekarze. Modliła się dzień przed zabiegami, ale to nie zmieniało jej postępowania. Uważała, że wyleczenie syna jest jej własna odpowiedzialność.
Lara miała świadomość, że choroby fizyczne jej dziecka musiały mieć związek z niewłaściwym zachowaniem. Wiedziała już, że medycyna nie jest w stanie mu pomóc. U Garretta stwierdzono opóźnienie w rozwoju oraz liczne deficyty. Garrett stawał się coraz starszy, coraz trudniej przychodziło Larze radzenie sobie z nim. Przykładowo Lara nie wychodziła z synem, bez pomocy silnego mężczyzny.
Wiedziała, że jej syn jest autystyczny, ale przez długi czas nie robiła mu oficjalnej diagnozy, ponieważ nigdy nie chciała tego zaakceptować. Nie wypowiadali nawet z mężem słowa autyzm, ponieważ to było coś czego nie chcieli dla swojego dziecka. Ale trzeba było pomóc Garretowi, dlatego w wieku 4 lat postawiono mu oficjalną diagnozę. To był punkt zwrotny.
Lara postanowiła pójść do lokalnego Kościoła w Texasie. Jej córka bardzo chciała z nią iść, po długich namowach Lara zgodziła się. Lara wiedziała, że autyzm nie jest zbyt duży dla Boga, ale uważała, że jest zbyt duży dla Kościoła. Wielu ludzi uważa, że jeśli się z tym urodziłeś, to znaczy, że Bóg tak cię stworzył. Niektórzy twierdzą, że to dar, ale dla rodziny Lary nigdy nie był to dar. Dlatego Lara poprosiła córkę, aby nie mówiła osobie usługującej o autyźmie. To ma być modlitwa za Garreta o uzdrowienie układu immunologicznego. Córka Lary tak właśnie zrobiła. Kobieta, która się modliła miała natychmiast słowo wiedzy o Garret-cie. Powiedziała wiele specyficznych rzeczy o nim, m.in. jakie minerały powinny być zbalansowane. Ta osoba powiedziała również: ,,Bóg Cię widzi”. Do tej pory Lara czuła się bardzo samotna, to był moment kiedy przestała się tak czuć. Oddała wtedy syna Bogu. Postanowiła również skupić się na Bogu. Do tej pory cała jej uwaga była skupiona na synu. ,,Co jest nie tak dzisiaj z synem, jakie są dzisiaj objawy?”itp.itd.
Lora zaczęła skupiać się na Bogu, nawet nie na uzdrowieniu. I coś się zmieniło w jej życiu. Ale jednocześnie był to trudny czas, Garrett miał regres, tak duży jakiego wcześniej nie widziała.
Cały czas przed jej oczami były symptomy, Garrett był coraz bardziej agresywny. Było ciężko. Lara i jej mąż zrobili przerwę w terapii ich dziecka.
Latem, kiedy byli w Colorado ktoś im dał książkę ,,Bóg chce abyś był zdrowy” Andrew Wommack’a.
Lara nie znała tego nazwiska, nie zamierzała czytać książki.
Potem na modlitwie (w Teksasie) pastor powiedział jej, że ma się zamknąć i wypowiadać życie nad synem. Prosił ją też, aby przeczytała książkę Wommacka pt. ,,Bóg chce abyś był zdrowy”. Lara powiedziała, że już ma tę książkę i obiecała, że przeczyta. Tak też zrobiła. Pewnego wieczoru Lara powiedziała mężowi, że chce przed pójściem spać obejrzeć jakieś dobre świadectwo. Wybrała jakiś przypadkowy odcinek z serii programów Wommack’a. I okazało się, że był to odcinek z Deborah Mcdermott. To był moment, gdzie wiara i nadzieja narodziły się w niej. Widziała, jak normalną osobą jest Deborah. Lara powiedziała mężowi, że jeśli Bóg uzdrowił jej chłopców, to znaczy, że uzdrowi również jej syna.
Potem Lara razem z mężem zarejestrowali się na konferencję Andrew Wommack’a w Colorado. Konferencja była wspaniała, przepełniona Słowem Bożym. Lara usłyszła Boże obietnice dotyczące uzdrowienia. Usłyszała również o tym, jak bardzo Bóg nas kocha. Ktoś z usługujących pomodlił się za Garretta. To była krótka, ale pełna mocy modlitwa. Kobieta, która się modliła, powiedziała: ,,To jest już zakończona sprawa. Nie wachaj się (nie daj się poruszyć) z powodu zachowania, które widzisz”. Po modlitwie nie widać było jakiejś natychmiastowej zmiany u syna. Przeciwnie, trzeba go było szybko zabrać do domu. Po konferencji Garrett spał twardo przez 2 dni, co do tej pory nigdy nie miało miejsca. Lara nie wiedziała co o tym myśleć, ale naprawdę wierzyła, że jest uzdrowiony.
Po powrocie do domu, Garrett ją przytulił, co wcześniej się nie zdarzało. I wtedy Lara wiedziała już, że jest już uzdrowiony, bo on wcześniej nie tolerował dotyku, czułości. Garrett nadal zachowywał się jak dziecko z autyzmem, tak jakby nie wiedział jak być normalnym chłopcem. Stopniowo jednak odchodziły niewłaściwe zachowania.
Lara stwierdziła, że konferencja Wommack’a dała jej narzędzia, jak sobie radzić.
Największym narzędziem było słuchanie Ducha Świętego. Gdy syn miał atak złości Lara zatrzymywała się, brała głęboki oddech i modliła się. Radziła sobie różnie, ignorowała, modliła się, wyrzucała to. Ale gdy nie wiedziała co robić, modliła się na językach, dotąd aż przyszedł pokój. Lara i jej mąż nie dyskutowali o symptomach. Ich syn był uzdrowiony.
Czasem gdy Garrett krzyczał, kopał, to nawet na siebie nie patrzyli. Modlili się wtedy. I doszli do punktu, w którym ich syn uczył się jak być normalnym, małym chłopcem. To były złe zachowania, których musiał się oduczyć, stracił przecież aż 5 lat swojego życia. Mara de los Reyes dodała, że postawa Lary i jej męża wobec symptomów - to owoc Ducha Św. samokontrola i opanowanie.
Był moment, gdy Lara czuła się okradziona z pierwszych lat życia syna. Ale momenty, gdy syn zdobywa po raz pierwszy różne umiejętności są o wiele lepsze. Przypomina jej to, jak Bóg jest dobry.
Lara podsumowała, że dla niej najważniejszą rzeczą było zaprzestanie rozwiązywania problemów własnymi siłami. Najważniejsze było wejście do Bożego odpoczynku. Wg Lary ważne jest, aby nigdy nie tracić nadziei. Jeśli tylko czuła się zniechęcona, oglądała różne świadectwa. Pokazują one jak Słowo Boże przychodzi do czyjegoś życia oraz to że Ono nigdy nie zawodzi.
https://www.youtube.com/watch?v=X7o13UT94KY
Dziękujemy Marcie P. za sprawozdanie tego świadectwa, ci co znają angielski, mają link, a dla tych którzy potrzebują tłumaczenia, niech przyniesie zachętę, zbudowanie i ułatwi podjęcie decyzji, o nie rezygnowaniu do momentu, aż weźmie się to w co się wierzy.
Lara Dunnam spotkanie z Marą de los Reyes (Hope for a Healed Child)