Zandberg: Razem poprze rząd, ale nie wejdzie do niego

1 lat temu 90

Rada Krajowa partii Razem zdecydowała, że chociaż ugrupowanie poprze nowy rząd koalicyjny, to jej członkowie nie wejdą w jego skład. Chodzi o umowę koalicyjną, którą liderzy opozycji podpisali w piątek.

Liderzy Razem Adrian Zandberg i Magdalena Biejat wyjaśnili, że przyczyną takiej sytuacji jest brak w umowie koalicyjnej kluczowych dla Razem postulatów - między innymi tych dotyczących aborcji, ochrony zdrowia, praw pracowniczych i mieszkalnictwa. Jak wyjaśniają, do umieszczenia ich w dokumencie nie udało się przekonać liderów pozostałych partii.

Umowa koalicyjna bez postulatów Razem

Jak czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie partii: "Rada Krajowa Lewicy Razem, po zapoznaniu się z wynikiem negocjacji programowych, upoważniła posłów Razem do głosu za wotum zaufania dla rządu. Rada podjęła także decyzję o tym, że Razem nie wejdzie do rządu. Decyzja została podjęta przygniatającą większością głosów, przy 4 głosach wstrzymujących".

Rada Krajowa wyraziła też zgodę na powołanie międzypartyjnego klubu Lewicy, współtworzonego przez parlamentarzystki i parlamentarzystów Lewicy Razem.

- Zmiana władzy powinna dokonać się jak najszybciej, aby uniknąć niebezpieczeństwa, że środki europejskie przepadną. Nie ma powodu, żeby przeciągać zmianę władzy przez kolejne tygodnie. Dlatego Razem podjęło decyzję o głosowaniu za wotum w pierwszym możliwym terminie. Do rozmów programowych podeszliśmy gotowi na rozwiązania kompromisowe. Zależało nam jednak na gwarancji dla kilku priorytetowych dla Razem rozwiązań. Nie uzyskaliśmy tej gwarancji - mówi współprzewodniczący Razem Adrian Zandberg.

Przedstawiciele Razem oceniają, że rozmowy odbywały się w przyjaznej atmosferze, ale nie udało się przekonać pozostałych partii, aby umieścić w umowie gwarancje kluczowe dla Razem.

Jak podkreśliła współprzewodnicząca partii Magdalena Biejat, "nie było zgody na kompromisową ustawę ratunkową depenalizującą aborcję, na 8 proc. PKB na ochronę zdrowia, na 3 proc. PKB na naukę ani na 1 proc. PKB na publiczny program mieszkaniowy".

- Nie było także politycznej akceptacji dla wprowadzenia pełnopłatnego chorobowego, wzmocnienia związków zawodowych i rozszerzenia prawa do strajku, stopniowego skrócenia czasu pracy ani dla skutecznej walki z umowami śmieciowymi - tłumaczy.

Podpisanie umowy koalicyjnejPAP/Marcin Obara

"Praktycznie jednogłośna decyzja"

Zandberg powiedział w piątek w Sejmie, że Rada Krajowa zebrała się w czwartek i zakończyła swoją pracę bardzo późno w nocy. - Dyskutowaliśmy bardzo dogłębnie i wnikliwie nad efektem negocjacji programowych i efektem tego jest praktycznie jednogłośna decyzja, żeby dać temu rządowi kredyt zaufania i zagłosować za wotum zaufania, ale zarazem, żeby - przy braku tych gwarancji finansowych - nie obejmować funkcji ministerialnych - powiedział Zandberg.

- Niestety nie udało nam się przekonać partnerów, żeby takie rozwiązania w tej umowie (koalicyjnej) się znalazły, one są dla nas kluczowe, bo żeby wziąć odpowiedzialności za ministerstwo, musimy mieć środki do tego, żeby realnie wdrażać te programy - powiedział. - Nie możemy wziąć odpowiedzialności za te ministerstwa, które są dla nas kluczowe, dlatego Razem nie wyśle swoich polityków do Rady Ministrów, Razem nie wejdzie do tego rządu, natomiast wesprze jego powołanie, wesprze wotum zaufania - powiedział.

Wiceszefowa Razem Magdalena Biejat powiedziała z kolei, że Razem na pewno będzie wspierać Nową Lewicę i zabiegać o realizację lewicowych postulatów. - Jestem przekonana, że ten (nowy) rząd wiele spraw załatwi i na pewno załatwi sprawy najpilniejsze, czyli poprawę naszych relacji z UE, ściągnięcie pieniędzy z KPO do Polski, uporządkowanie kwestii w sądownictwie. Nie mam żadnych wątpliwości, że to się wydarzy i ma tutaj nasze głosy - zadeklarowała.

Dodała, że Razem przedyskutowało swoją decyzję z przedstawicielami Nowej Lewicy. - Nie są zaskoczeni, zapewniam - zaznaczyła. Zapewniła, że Razem nie odejdzie ze wspólnego klubu Lewicy. - Teraz zamienią się trochę te relacje, będziemy też musieli je poukładać trochę na nowo - powiedziała Biejat.

Powstanie międzypartyjny klub Lewicy

Rada Krajowa Lewica Razem upoważniła posłów do budowy międzypartyjnego klubu Lewicy. - Dobrze oceniamy współpracę na Lewicy i chcemy ją kontynuować - mówi Adrian Zandberg. - W wyborach szliśmy ze wspólnymi postulatami: krótszy czas pracy, liberalizacja prawa aborcyjnego, wyższe płace, zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia, skończenie z polityką w interesie banków i deweloperów. W nowych realiach będziemy się nadal wspólnie szukać w Sejmie większości dla lewicowych rozwiązań - zapewnia.

Czarzasty: to żadne zaskoczenie

Współprzewodniczący Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty przekonywał, że decyzja Razem nie jest dla nikogo nowa informacją. - Partia Razem tworzy koalicję, rekomenduje na wicemarszałkinię senatu osobę, popiera rząd, natomiast partia Razem zdecydowała, że nie będzie uczestniczyła w Radzie Ministrów - mówił polityk.

Włodzimierz Czarzasty o decyzji Razem

czarzasty

Czarzasty powtórzył, że "to jest taka koalicja, która wymaga kompromisów" i zapewnił, że jest zadowolony z podpisanej umowy. - Najważniejszą rzeczą (…) jest kwestia związana z przejęciem władzy po PiS-ie i z uporządkowaniem państwa - przekonywał wiceprzewodniczący Nowej Lewicy.

Decyzję Razem komentowała na antenie TVN24 dziennikarka Arleta Zalewska. - Mi się wydaje, że chodzi o to, że oni chcą się w ramach Lewicy wyróżniać - oceniła dziennikarka.

- Mamy w Trzeciej Drodze osoby o bardzo liberalnych poglądach, które nie wyobrażają sobie, żeby w jednym budżecie znaleźć jednocześnie podwyżki dla nauczycieli i dla osób zatrudnionych w instytucjach publicznych, a z drugiej strony podwyższać kwotę wolną od podatku do 60 tysięcy. Te różnice między nimi są, i pewnie będą się klarować na poziomie ustaw - stwierdziła Zalewska.

Autor:wini/kab

PAP / TVN24 Kraków

Źródło zdjęcia głównego: PAP/Darek Delmanowicz

Czytaj więcej
Radio Game On-line