W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed nim zakazane jest prowadzenie agitacji wyborczej. Za upublicznianie wyników sondaży wyborczych grozi nawet 1 mln zł grzywny, co nie zmienia faktu, że słynny „bazarek” w mediach społecznościowych stał się już tradycją, która raczej nie zniknie.
W rozmowie z EURACTIV Polska socjolog prof. Jarosław Flis wskazuje, że przepisy o ciszy wyborczej najbardziej uderzają w media – oraz ekspertów, którzy przy okazji każdych kolejnych wyborów muszą wypowiadać się na temat tego, czy cisza wyborcza jest sensownym pomysłem. Według większości z nich – nie jest.
O tym, że przepisy nie spełniają swojej funkcji, w 2019 r. mówił już ówczesny przewodniczący PKW Wojciech Hermeliński. „Pora już, żeby od tego odejść. To jest przestarzałe, z czasów, kiedy internet był w powijakach. Wszystko teraz można w internecie wyczytać, usłyszeć, zobaczyć, to trochę nie ma sensu”, wskazywał.
Dlaczego wciąż nie doszło do żadnych zmian? „Nikt nie ma do tego głowy. Jak nie ma kampanii, to nikogo to nie obchodzi (…), a jak się kampania zbliża, to są już inne, ważniejsze tematy”, mówi nam dr Flis.
Kosztowne, ale rzadko stosowane kary
I tak, zgodnie z obowiązującym Kodeksem wyborczym, w dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem zabronione jest prowadzenie agitacji wyborczej, w tym „zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych”. Zabroniona jest również agitacja wyborcza w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje.
W momencie konstruowania tego przepisu możliwości agitacji były dość ograniczone. Przepisy miały więc zabraniać np. rozdawania ulotek przed lokalem wyborczym lub prowadzenia działań, które mogłyby odstraszyć określone osoby od uczestnictwa w głosowaniu. Teraz agitacją może być nawet polubienie czy udostępnienie postu w mediach społecznościowych, a wykrycie wszystkich przypadków tego typu jest praktycznie niemożliwe.
Za złamanie ciszy wyborczej grozi do 5 tys. zł grzywny, a za upublicznienie przewidywanych wyników wyborów – horrendalna kara od 500 tys. od 1 mln zł. Nie zmienia to faktu, że na platformie X (kiedyś Twitter) najbardziej oczekiwaną informacją w wyborczą niedzielę są ceny warzyw, o których wiadomo, że odpowiadają przewidywanym wynikom poszczególnych partii politycznych.
W tym roku razem z wyborami parlamentarnymi odbywa się też referendum. Od północy z piątku na sobotę obowiązuje więc jednocześnie cisza wyborcza i referendalna – choć politycy opozycji wyrażali na początku obawę, że agitacja przed referendum będzie mogła trwać cały czas, również w dzień wyborów.
W czasie ciszy referendalnej dodatkowo zakazane jest nawoływanie do uczestnictwa w głosowaniu, bowiem odpowiednia frekwencja jest kluczowym elementem przesądzającym o ważności referendum. Inaczej jest w przypadku wyborów – jeśli do uczestnictwa w nich zachęca podmiot, który w nich nie uczestniczy, i działanie to jest wolne od „elementów agitacji wyborczej”, nie jest ono naruszeniem przepisów.
Jak jest w Europie?
Jeśli chodzi o zwyczaje wyborcze w innych krajach UE, są one różne. Cisza wyborcza obowiązuje obecnie w 16 z 27 państw Wspólnoty. Zazwyczaj zaczyna się ona 24 godziny przed dniem głosowania – takie przepisy oprócz Polski obowiązują m.in. we Włoszech, Grecji, Portugalii, Słowenii czy Chorwacji.
Inaczej jest jednak na Słowacji, gdzie cisza wyborcza zaczyna się już 48 godzin przed dniem wyborów czy na Litwie, gdzie cisza obowiązuje dopiero siedem godzin przed dniem wyborów.
Zakres zakazanych praktyk również różni się w zależności od kraju. W Polsce jest on dość szeroki, ale np. we Francji zakaz dotyczy głównie publikowania sondaży wyborczych. Na obejście takich przepisów też istnieją jednak sposoby. „Francuzi przerzucają się wówczas na francuskojęzyczne media belgijskie i szwajcarskie, bo one mogą sobie publikować, co chcą”, wskazuje prof. Jarosław Flis.
W 11 państwach członkowskich (Austria, Belgia, Czechy, Dania, Estonia, Finlandia, Niemcy, Węgry, Luksemburg, Holandia i Szwecja) nie ma żadnych przepisów dotyczących ciszy wyborczej. Jednocześnie w dziewięciu z tych państw obowiązuje zakaz pewnych praktyk już w samym dniu wyborów – głównie właśnie agitacji oraz publikacji sondaży.