Na premiera Węgier spłynęła fala krytyki, po tym jak w sobotnim przemówieniu potępił „mieszanie się ras” w Europie Zachodniej. Konserwatywna partia Fidesz, której Orban jest liderem, negatywnie odnosi się do migrantów, jednak wcześniej nie była oskarżana o rasizm.
W sobotę (23 lipca) Viktor Orbán przemawiał na 31 Letnim Uniwersytecie Bálványos w Baile Tusnad (Tusnádfürdő).
W tym samym miejscu w 2014 r. ogłosił chęć zbudowania w swoim kraju „nieliberalnej demokracji”.
Głównymi tematami wystąpienia była wojna w Ukrainie oraz wpływ sankcji UE na inflację oraz bezpieczeństwo energetyczne kraju. Polityk poruszył również kwestie stosunków polsko-węgierskich.
Węgierski premier ogłosił m.in. upadek Zachodu oraz przekonywał, że pomoc Ukrainie tylko niepotrzebnie przedłuża wojnę.
Orban przeciwko mieszaniu się ras
Orbán powiedział, że zadaniem Zachodu nie powinno być liczenie na zwycięstwo Ukrainy, ale pośredniczenie w zawarciu porozumienia pokojowego. „Nie powinniśmy być po stronie Rosji, czy Ukrainy, ale pomiędzy nimi”, podkreślił, dodając, że polityka nakładania sankcji na Rosję nie zadziałała.
Opinia publiczna skupiła się jednak na słowach premiera, odnoszących się do migrantów pojawiających się w Europie. „My [Węgrzy – red.] nie jesteśmy rasą mieszaną i nie chcemy też taką się stać”.
„Mamy świat, w którym Europejczycy mieszają się z przybywającymi spoza Europy. I to jest świat mieszanych ras”, mówił premier Węgier. „Ale jest też inny świat, nasz świat: gdzie Europejczycy mieszają się ze sobą nawzajem, przeprowadzają się, pracują. Na przykład my w Basenie Karpackim nie jesteśmy mieszaną rasą. Jesteśmy mieszanką ludzi mieszkających w swojej europejskiej ojczyźnie. Dlatego zawsze uważałem – jesteśmy gotowi mieszać się ze sobą, ale nie chcemy być ludźmi rasy mieszanej”, tłumaczył polityk.
Orbán skrytykował również kraje Europy Zachodniej za zachęcanie do nielegalnej migracji i mieszania ludności.
Lider Fideszu podkreślał jak ważne jest, by państwa żyły według wyznawanych przez siebie zasad ponieważ, „Zachód jest podzielony na dwie części”, przy czym jedna połowa obejmuje kraje, w których żyją razem ludy europejskie i nieeuropejskie. „Te kraje nie są już narodami”, dodał.
Kilka razy odniósł się do teorii spiskowych mówiących, że przez imigrację z USA i Europy znikną białe społeczeństwa. „To ideologiczna sztuczka internacjonalistycznej lewicy, która twierdzi, że populacja Europy to już dziś rasa mieszana”, dowodził.
Ostra reakcja polityków i organizacji
Do słów premiera odniosła się węgierska posłanka z partii Ruch Momentum. Katalin Cseh na Twitterze napisała: „Nienawistny, otwarcie rasistowski język Orbana ma znaczenie. Wzajemny szacunek i współpraca w dobrej wierze są fundamentami Unii Europejskiej, a normy te są bardziej kruche niż przypuszczamy”.
Słowa węgierskiego premiera skrytykował również inny poseł Parlamentu Europejskiego Alin Mituta, „mówienie o rasowej czy etnicznej czystości, zwłaszcza w tak mieszanym regionie, jakim jest Europa Środkowo-Wschodnia, to czysta ułuda i niebezpieczeństwo. I taki jest też pan Orban”.
Przemówienie poruszyło Mazsihisz (Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich na Węgrzech), który wyraził swoje zaniepokojenie. András Heisler, wice przewodniczący organizacji poprosił premiera o spotkanie, aby wyjaśnić wszelkiego rodzaju nieporozumienia.
W kontekście historycznym również wypowiedział się Środkowoeuropejski oddział Amerykańskiego Komitetu Żydowskiego, „takie wieloznaczne słowa przypominają nam o niebezpiecznych ideologiach w historii”.
Orban o relacjach z Polską
Węgierski premier w ostatnim przemówieniu odniósł się również do sytuacji w Grupie Wyszehradzkiej, która nie zebrała się od wybuchu wojny. Zdaniem Viktora Orbana wojna w Ukrainie wstrząsnęła polsko-węgierskimi relacjami. A to właśnie współpraca obu państw stanowiła oś Grupy Wyszehradzkiej.
Zdaniem Orbana cele obu państw są takie same, ale „problem jest po stronie serca”. Podkreślał też, że nadal zależy mu na współpracy z Warszawą. „Przy pomocy rozumu trzeba uratować z naszej przyjaźni wszystko, co się da, na czasy powojenne”, mówił.
A przypomnijmy, że zdaniem naszych polityków Viktor Orban popełnił błąd, realizując swoją politykę względem Ukrainy i Rosji. Komentowano to jako działania „krótkowzroczne” i „warunkowane wewnętrznymi problemami”.