Powołując się na raport międzynarodowej grupy ekspertów Kijów twierdzi, że działania rosyjskie na froncie ukraińskim wyczerpują znamiona terroryzmu.
Uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm umożliwiłoby nałożenie sankcji wtórnych na dowolny podmiot lub osobę handlującą lub wspierającą rosyjskie organy rządowe, w tym także i banki państwowe. Moskwa mogłaby także zostać pozwana o odszkodowania pieniężne lub materialne zadośćuczynienia za obrażenia ciała lub śmierć spowodowaną terroryzmem państwa rosyjskiego.
Dotychczasowe sankcje niewystarczające?
Do takiego posunięcia wzywał Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełenskiego. Pozytywnie odniósł się on do dotychczasowych sankcji, zauważając jednak, że aby były skuteczne, należy je wzmocnić.
Apel Jermaka ma związek z publikacją raportu międzynarodowej grupy roboczej ds. sankcji, doradzającej rządowi ukraińskiemu. W jej skład wchodzi m.in. były ambasador USA w Rosji Michael McFaul. W dokumencie stwierdzono, że Rosja spełnia prawną definicję „państwa terrorystycznego” według prawa amerykańskiego i kanadyjskiego.
„Istotę terroryzmu można dobrze podsumować jako «przemoc z premedytacją, motywowaną politycznie, wobec celów niebędących obiektami wojskowymi»” – zauważono w raporcie.
Dużą uwagę poświęcono także masakrom na terenie Ukrainy m.in. w mieście Bucza, gdzie międzynarodowi eksperci znaleźli dowody gwałtu, tortur, podtapiania, przemocy seksualnej i masowych mordów dokonywanych na ludności ukraińskiej, czy w Mariupolu, w przypadku którego w wyniku wojny zginęło ok. 22 tys. cywilów i zniszczone zostało 95 proc. miasta.
Jak podkreślają autorzy raportu, uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm może jednak przynieść skutek odwrotny do zamierzonego, np. gdy doprowadzi to do zerwania kruchego porozumienia o umożliwieniu eksportu ukraińskiego zboża przez Morze Czarne.
„Należy liczyć się z taką decyzją”
Za państwa terrorystyczne jak dotąd zostały uznane jedynie Korea Północna, Syria, Iran oraz Kuba. W przypadku Rosji rozwiązaniu temu sprzeciwiała się m.in. administracja Stanów Zjednoczonych.
W ostatnich miesiącach szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken podkreślał, że Departament Stanu USA „musi upewnić się, czy Rosja spełnia wszystkie kryteria państwa sponsorującego terroryzm”. Przyznał przy tym, że obecne sankcje mają taki sam efekt, jaki miałoby wpisanie Rosji na listę. Sam prezydent Joe Biden wraz z początkiem września stwierdził zaś, że Stany Zjednoczone nie mają w planach uznania Rosji za państwo terrorystyczne.
Jak podkreślił jednak w ostatnich dniach polski minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau, który przebywa obecnie w Stanach Zjednoczonych, nie jest to jednak całkowicie wykluczone.
„Jeśli chodzi o uznanie Rosji za państwo terrorystyczne, jak oczekuje tego Ukraina, to rzecz nie uzyskała jeszcze międzynarodowego konsensusu. Ale dyskutujemy o tym w gronie państw wspierających Ukrainę bardzo intensywnie. Na razie wszyscy uznają, że należy się liczyć z taką decyzją” – przyznał w rozmowie z PAP.