W sprawie „interwencji gaśnicowej” z udziałem Grzegorza Brauna pojawia się postać lekarki Magdaleny Gudzińskiej-Adamczyk. Jak podkreślał parlamentarzysta, atak na posła jest przestępstwem ściganym z urzędu.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło 12 grudnia w Sejmie RP. Wówczas poseł Grzegorz Braun ugasił gaśnicą proszkową zapalone w gmachu Sejmu żydowskie świece chanukowe. Na drodze jednak stanęła mu Gudzińska-Adamczyk, w wyniku czego strumień proszku z gaśnicy trafił w jej twarz. Kobieta miała w związku z tym problemy zdrowotne.
– Było zapalenie świec chanukowych, jak od wielu lat w Sejmie co roku i nagle poseł Grzegorz Braun wystartował z gaśnicą proszkową do chanukii, ja stanęłam mu na drodze, on na mnie tę gaśnicę proszkową skierował, na twarz – skarżyła się dziennikarzom tuż po zajściu lekarka.
– Skierował tę gaśnicę na moją twarz – podkreślała w dalszej części wypowiedzi.
– Proszę Pani, ja widziałem na miejscu, to nie było na pani twarz, tylko chodziło o świece. Pani zasłoniła… – mówił jeden z dziennikarzy.
– Zasłoniłam sobą swój symbol religijny i mam do tego prawo – żachnęła się Żydówka.
Polecam podawać dalej. @GrzegorzBraun_ #Braun pic.twitter.com/po5RBbnvqn
— Dominik Gawron 🍥🧯 (@DGawr) December 14, 2023
Do tego wątku w rozmowie z posłem Braunem nawiązał redaktor naczelny „Najwyższego CZAS!”-u Tomasz Sommer.
– Oprócz Ciebie bohaterem drugiego planu jest ta pani, która Cię zaatakowała brutalnie, kopała, wyglądało to dziwnie – zwrócił się do Brauna.
– To jest przestępstwo ścigane z urzędu, atak, naruszenie nietykalności osobistej, w tym przypadku posła – mówił w innej części programu parlamentarzysta Konfederacji.
– Ona Cię tam kopnęła, co widać na zdjęciu nawet, zdaje się – odparł Sommer.
– Niemiłe rzeczy różne i słowem, i czynem, ale ja mogę powiedzieć, że przed sądem wstawiałbym się za nią. Uznanie winy oczywiście musi być, ale nie domagałbym się jakichś drakońskich kar dla niej – stwierdził poseł.
Życzenia od Grzegorza Brauna! pic.twitter.com/wUrZvsoQq0
— Tomasz Sommer (@1972tomek) December 14, 2023
Inną wersję wydarzeń, niż widać to na nagraniu, przedstawiła Gudzińska-Adamczyk w SMS-owej rozmowie z „Faktem”.
„Nie kopnęłam pana posła. To ja zostałam uderzona przez niego w obojczyk. Nie wiem, jaka byłaby reakcja pana Brauna i tego dziennikarza na atak na ich symbole religijne. Ale ja złapałam pana posła za rękaw i próbowałam odciągnąć” – grzmiała.
Kobieta utrzymywała też, że nie obraziła słownie posła. Mówiła mu „tylko, żeby przestał i że to wstyd, co on robi”.
„To ja zostałam znieważona i usłyszałam, że nie jestem kobietą. Wierzę w sprawiedliwość jako ostoję Rzeczypospolitej. Napastnik nie może oskarżać, że napadnięty się bronił. Napaść na mój symbol religijny jest napaścią na mnie. To w Polsce dosyć powszechnie uznana sprawa. Nie boję się ewentualnego procesu. Dlaczego miałabym się bać? Czy zrobiłam komuś coś złego?” – grzmiała.