Ta specjalizacja ma prawie 30 lat. "A lekarz rodzinny wciąż nie jest postrzegany jako specjalista"

1 lat temu 30
Opieka koordynowana, edukacja i promocja lekarzy ze specjalizacją z medycyny rodzinnej jako specjalistów to - zdaniem Tomasz Sobalskiego - główne wyzwania, przed jakimi stoi podstawowa opieka zdrowotna Sobalski tłumaczy, że specjalizacja z medycyny rodzinnej ma już prawie 30 lat, a nadal często lekarz rodzinny nie jest postrzegany jako specjalista. - Niezmiennie musimy przypominać o tym naszym podopiecznym - dodaje O edukacji mówi: to niespełniony od dawna postulat lekarzy specjalistów medycyny rodzinnej, żeby choć jeden dzień w miesiącu był przeznaczony na edukację. - Dokształcamy się kosztem życia prywatnego, odpoczynku - podkreśla Podczas VIII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress – HCC, Katowice, 9 -10 marca 2023 r.) zaplanowaliśmy sesję, w której eksperci będą rozmawiać o miejscu i zadaniach POZ w systemie ochrony zdrowia. ZAREJESTRUJ SIĘ Natomiast w dniach 1-4 czerwca 2023 w Krakowie odbędzie się 21 Kongres Medycyny Rodzinnej, organizowany pod hasłem „Hejnał na zdrowie!” przez Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce

W przychodniach POZ wyłącznie specjaliści medycyny rodzinnej

Rynek Zdrowia: Jakie są obecnie najważniejsze wyzwania stojące przed lekarzami medycyny rodzinnej i podstawowej opieki zdrowotnej?

Tomasz Sobalski: - Z pewnością opieka koordynowana, edukacja i to, co mi najbardziej leży na sercu - promocja lekarzy ze specjalizacją z medycyny rodzinnej jako specjalistów. Jeśli chodzi o moje środowisko, czyli Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce (KLRwP), które zrzesza ok. 4500 lekarzy specjalistów medycyny rodzinnej, to szczegółowej odpowiedzi na temat wyzwań będziemy mogli udzielić po 21. Kongresie Medycyny Rodzinnej. Obradował będzie w Krakowie od 1 do 4 czerwca pod hasłem „Hejnał na zdrowie”.

W POZ pracują lekarze specjalizujący się w różnych dziedzinach, nie tylko specjaliści medycyny rodzinnej. Czy jest coś złego w tej różnorodności?

- Pojęcie „lekarz POZ” jest pojęciem znacznie szerszym. Posługując się nim mamy na myśli lekarzy, którzy pracują w POZ, również tych, którzy specjalistami medycyny rodzinnej nie są. Tymczasem nasi pacjenci najbardziej ufają specjalistom, a przychodząc do przychodni, niekoniecznie uważają, że przychodzą do specjalisty. Dlatego twierdzę, że posługiwanie się nazwą „specjalista medycyny rodzinnej” byłoby działaniem dla dobra społecznego, budującym zaufanie pacjenta do lekarza.

Rozumiem pana postulat, ale zastanawiam się, co powiedzą interniści, pediatrzy i inni lekarze, którzy nie mają specjalizacji z medycyny rodzinnej. W POZ-tach jest ich wielu.

- Tak, jest ich wielu. Trzeba jednak pamiętać, że docelowo dążymy do tego, żeby w POZ pracowali wyłącznie specjaliści medycyny rodzinnej. Trudno oczekiwać, żeby już dziś tak było. Powinniśmy pamiętać, że specjalizacja ma już prawie 30 lat, a nadal często lekarz rodzinny nie jest postrzegany jako specjalista. Niezmiennie musimy przypominać o tym naszym podopiecznym.

Lekarze rodzinni postulują: jeden dzień w miesiącu na edukację

Wspomniał pan o edukacji i samokształceniu lekarzy jako jednym z głównych problemów POZ. Pytanie: kiedy lekarze mieliby się dokształcać?

- To niespełniony od dawna postulat lekarzy specjalistów medycyny rodzinnej, żeby choć jeden dzień w miesiącu był przeznaczony na edukację. Tego czasu mamy rzeczywiście mało. Dokształcamy się kosztem życia prywatnego, odpoczynku. Stąd np. problem wypalenia zawodowego wśród lekarzy rodzinnych. Nie znam polskich danych, ale w USA wypalenie zawodowe wśród lekarzy dotyczy najczęściej specjalistów medycyny rodzinnej.

Znam natomiast statystyki przyjęć pacjentów w POZ-tach.

Okazuje się, że najlepszym dniem na samokształcenie byłoby któreś środowe popołudnie raz w miesiącu. Pacjenci by nie ucierpieli, a my mielibyśmy komfort realizowania ustawowego zadania, jakim jest ustawiczne kształcenie. Nie byłoby zakłóceń.

W nagłych przypadkach w to jedno popołudnie w miesiącu pracowałaby dłużej nocna i świąteczna opieka medyczna. Natomiast wizyty pacjentów przewlekle chorych jesteśmy w stanie tak zaplanować, że nie będzie problemu.

Jak pan sobie to wyobraża w małych, wiejskich ośrodkach, w których lekarz, żeby wziąć urlop, musi szukać zmiennika.

- Ja jestem lekarzem, który przyjmuje pacjentów we wsi Zielonki w województwie małopolskim. Nie widzę problemu. Nic się nie stanie, kiedy lekarz raz w miesiącu wyjedzie na szkolenie. Mogłoby być to nawet pozytywnie odebrane przez pacjentów.

I jeszcze jedno z ważnych wyzwań – opieka koordynowana w POZ. Będzie o niej mowa zarówno podczas VIII Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress – HCC, Katowice, 9 -10 marca 2023 r.), jak i w czasie czerwcowego Kongresu Medycyny Rodzinnej w Krakowie.

- Od października ubiegłego roku nowym zadaniem dla POZ jest koordynowana opieka zdrowotna. Obserwujemy duże zainteresowanie lekarzy rodzinnych jej wprowadzaniem do POZ. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że wszyscy uczymy się koordynowanej opieki zdrowotnej. Myślę nie tylko o lekarzach, ale także o płatniku, dla którego to też nowość.

*Przypomnijmy, że w 1993 roku określono zakres kompetencji lekarza rodzinnego, co pozwoliło na opracowanie pierwszych programów kształcenia. W 1994 roku pierwszych 118 lekarzy otrzymało dyplomy lekarzy rodzinnych po zdaniu egzaminu specjalistycznego. W 1995 roku otwarta została pierwsza prywatna praktyka lekarza rodzinnego.

Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.

Dowiedz się więcej na temat:

Czytaj więcej