Wszystkie procesy klimatyczne zachodzące w atmosferze Ziemi stanowią jeden wielki układ naczyń połączonych. Zmiany średnich temperatur prowadzą do zmiany prądów atmosferycznych, zmian ciśnienia, wilgotności, zmian temperatury powierzchni oceanów, a przy tym do zmian prądów oceanicznych. Siłą rzeczy naprawa zmian poczynionych przez człowieka będzie równie trudnym i równie skomplikowanym procesem.
Nie ma chyba jedna już osoby, która na własnej skórze nie odczuła w ostatnich latach skutków zmian klimatu. Na własnej skórze doświadczamy przesuwania się pór roku, gwałtownych zjawisk pogodowych, niespotykanej nieprzewidywalności pogody.
Czytaj także: Pierwszy raz widzimy anomalię, która wręcz zalewa Ziemię. Zdjęcie robili z kosmosu
Jednym z najbardziej niebezpiecznych elementów zmian klimatycznych jest coraz częstsze występowanie gwałtownych zmian pogodowych. Ekstremalnie wysokie temperatury, wielkopowierzchniowe pożary lasów oraz powodzie, kiedyś rzadkie, obecnie są niemal codziennością.
W najnowszym artykule naukowym opublikowanym na łamach periodyku Science Advances zespół naukowców z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara opisuje kolejny aspekt zmian zachodzących w atmosferze Ziemi, o którym być może na co dzień nie myślimy.
Dane obserwacyjne wskazują wyraźnie na to, że na przestrzeni ostatnich czterech dekad rzeki atmosferyczne przesunęły się o 6-10 stopni na północ na półkuli północnej i na południe na południowej.
Rzeki atmosferyczne to w największym skrócie rozległe strumienie pary wodnej transportowanej w wysoko atmosferze nad rozległymi obszarami Ziemi. Co do zasady mogą one się bardzo różnić pod względem rozmiarów i intensywności, ale każda z nich transportuje ogromne ilości wody. Jeżeli ktoś się zastanawia, czy takie rzeki atmosferyczne mają wpływ na nasze codzienne życie, to odpowiedź brzmi tak. To właśnie tymi rzekami płynie para wodna, która w sposób kluczowy wpływa na ilość opadów deszczu i śniegu na danym obszarze na powierzchni Ziemi.
Skoro zatem rzeki atmosferyczne migrują z rejonów tropikalnych i przesuwają się w kierunku biegunów, proces ten odgrywa i będzie odgrywał istotną rolę w zjawiskach pogodowych na powierzchni Ziemi, i jak zwykle w takich sytuacjach bywa: nie będą to dla nas dobre zmiany.
Czytaj także: Jak lasy chłodzą nas latem i ogrzewają w zimie? Powstała pierwsza dokładna mapa
Badacze zwracają tutaj szczególną uwagę na pewną zależność. Regiony, nad którymi dotychczas przepływały rzeki atmosferyczne, będą musiały się mierzyć z coraz mniejszą ilością opadów, a tym samym z coraz częstszymi suszami i falami upałów, co w regionach tropikalnych będzie stanowiło ogromne wyzwanie dla mieszkających tam setek milionów ludzi. Mało tego, regiony znajdujące się nieco dalej od tropików, nad którymi teraz płyną rzeki atmosferyczne, będą mierzyły się z rosnącą intensywnością opadów, powodziami i gwałtownymi burzami. Można zatem powiedzieć: i tak źle, i tak niedobrze.
Warto sobie tutaj uświadomić, że regiony tropikalne, które dotychczas utrzymywały się z wody dostarczanej przez rzeki atmosferyczne, będą musiały się mierzyć jednocześnie ze wzrostem temperatur, jak i z mniejszą dostępnością wody, a tym samym z coraz częstszymi suszami i powodowanymi przez nie pożarami.
Wstępne analizy wskazują, że migracje rzek atmosferycznych spowodowane są ochładzaniem na przestrzeni ostatnich czterdziestu lat wody znajdującej się we wschodniej części tropikalnego Oceanu Spokojnego. Jak na razie jednak naukowcy nie ustalili dokładnej zależności między tymi zmianami. Badania trwają.