Szwecja zapowiedziała poważne wzmocnienie swojej obecności wojskowej na swojej strategicznie położonej bałtyckiej wyspie – Gotlandii. Wyspa ta jest istotna także dla bezpieczeństwa państw bałtyckich czy Polski.
Szwecja, która kilka dni temu wstąpiła do NATO, zapowiedziała ponowne ufortyfikowanie wyspy Gotlandia, jaka znajduje się na wschód od półwyspu Skandynawskiego. Teren ten był silnie zmilitaryzowany w okresie tzw. zimnej wojny, ale po upadku ZSRR wojsko wyspę opuściło.
Od kilku lat szwedzcy żołnierze znów są na Gotlandii, ale teraz władze w Sztokholmie chcą przywrócić obecne tam niegdyś wojskowe instalacje, w tym lotniska. Niegdyś bowiem wyspę nazywano „bałtyckim lotniskowcem”.
W rosyjskich propagandowych mediach wielokrotnie wskazywano także na szwedzką wyspę jako na obiekt potencjalnego uderzenia, bo znajduje się tak blisko państw bałtyckich (a w szczególności Łotwy), że byłaby idealnym miejscem wypadowym do zaatakowania Bałtów.
Gotlandia, która zamieszkana jest przez około 60 tys. ludzi i ma powierzchnię prawie 3,2 tys. kilometrów kwadratowych, leży około 80 kilometrów od Szwecji i około 400 kilometrów od Obwodu Królewieckiego.
– Nasza dotychczasowa obecność wojskowa na Gotlandii była niewystarczająca. Przywrócenie jej do naszego systemu bezpieczeństwa będzie jednym z pierwszych tematów do omówienia z naszymi sojusznikami w NATO – powiedział premier Szwecji Ulf Kristersson.
Obecnie, od 2018 r., na stałe stacjonuje na Gotlandii 370 szwedzkich żołnierzy. Ale na początku lat 90. XX wieku było ich 25 tys. Tymczasem szwedzką wyspę uważa się za drugi po tzw. Przesmyku Suwalskim, punkt strategiczny dla NATO w rejonie bałtyckim.
Minister spraw zagranicznych Łotwy Krišjānis Kariņš pochwalił już decyzję władz Szwecji o przywróceniu instalacji wojskowych na Gotlandii. – Strategiczna kontrola nad Morzem Bałtyckim wróciłaby do NATO. To odpowiedź, którą Rosja bardzo dobrze rozumie – powiedział szef łotewskiej dyplomacji.