Szwedzki prawicowy rząd przeanalizuje możliwość prawnego zakazu proszenia o pieniądze w miejscach publicznych. Optuje za tym wspierająca gabinet rządowy skrajna prawica, która stoi na stanowisku, że do Szwecji emigrują obywatele innych państw UE, aby żebrać.
W Szwecji zakaz żebrania w miejscach publicznych obowiązywał do 1982 r. Można było za to zostać ukaranym grzywną, a w razie recydywy nawet aresztem. Ale zakaz zniesiono, bo uznano go za dyskryminujący i łamiące prawa człowieka oraz swobody obywatelskie.
Podczas kampanii wyborczej w 2022 r. skrajnie prawicowy Szwedzcy Demokraci (SD) do swojego programu wyborczego wpisali przywrócenie dawnych przepisów. Argumentowali przy tym, że ostatnich kilkanaście lat przyniosło duży wzrost liczby osób, które przyjeżdżają do Szwecji żebrać z innych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
– To jest dobre i absolutnie konieczne rozwiązanie. Szwecja, zwłaszcza po 2010 r. stała się celem eurożebractwa. To nie jest normalne, że ktoś podróżuje przez pół Europy, żeby żebrać pod sklepem w naszym kraju. A poza tym wraz z nasileniem się tego zjawiska wzrósł u nas poziom przestępczości – mówiła szefowa frakcji SD w Riksdagu (szwedzkim parlamencie) Linda Lindberg.
Skrajna prawica ma sposób na rząd
Szwedzcy Demokraci – choć w 2022 r. zajęli w wyborach drugie miejsce – nie weszli oficjalnie do centroprawicowego rządu, jaki tworzą Umiarkowana Partia Koalicyjna (nazywani też w Szwecji Moderatami), Chrześcijańscy Demokraci oraz Liberałowie i nie desygnowali do niego żadnych ministrów.
Ale bez ich poparcia nie udałoby się uzyskać dla gabinetu premiera Ulfa Kristerssona wotum zaufania, bo największą frakcją w Riksdagu są socjaliści, którzy jednak stracili swoich dotychczasowych lewicowych koalicjantów, którzy w większości nie przekroczyli progu wyborczego.
Ceną za poparcie dla centroprawicowego rządu przez skrajną prawicę jest to, że niektóre postulaty SD będą przez rząd realizowane. Dotyczy to m.in. właśnie kwestii zakazu żebrania na ulicach.
Na razie Ministerstwo Sprawiedliwości powołało jedynie komisję, która ma zbadać czy w ogóle wprowadzenie takiego zakazu jest możliwe. Bo są wątpliwości czy byłoby zgodne nie tylko ze szwedzką konstytucją, ale także z różnymi międzynarodowymi konwencjami dotyczącymi praw człowieka czy prawem unijnym, np. swobodą przemieszczania się.
Rząd nie poprze własnej ustawy?
Co więcej, przedstawiciele tworzących rząd partii dystansują się od pomysłu skrajnej prawicy. Ci pytani przez szwedzkie media deklarują, że będą w Riksdagu głosować przeciw ewentualnej ustawie penalizującej żebranie.
Z kolei minister sprawiedliwości Gunnar Strömmer, który jest politykiem Moderatów, informując o powołaniu rządowej komisji akcentował konieczność walki z handlem ludźmi.
– Organizacje zwalczające handel ludźmi już od lat alarmują, że wiele osób żebrzących na ulicach padło ofiarą gangów, które przywożą ludzi do Szwecji, na przykład oferując dobrze płatną pracę, ale de facto robią z nich niewolników. Dochodziło już do rozbicia przez policję takich grup pochodzących na przykład z Rumunii. Chcemy więc podejść do sprawy tak, aby nikogo nie dyskryminować, a przeciwnie – zadbać o godność i prawa wielu ludzi – mówił.
Suchej nitki na pomyśle skrajnej prawicy nie zostawiają też organizacje społeczne. Szwedzka fundacja Civil Rights Defenders oceniła, że dojdzie do kryminalizacji biedy oraz kolejnej stygmatyzacji imigrantów.
Jednocześnie organizacja wskazała, że wbrew słowom polityków Szwedzkich Demokratów liczba osób żebrzących w Szwecji na ulicach przestała już kilka lat temu rosnąć. Przyczynić miał się do tego fakt, że coraz trudniej prosić na ulicy o pieniądze, ponieważ wraz z postępującą cyfryzacją codziennego życia coraz więcej osób… w ogóle nie nosi przy sobie gotówki.