Świderski o najlepszym siatkarzu Ligi Mistrzów: Był skreślany przez innych, ale doszedł na szczyt - Sport.pl

2 lat temu 66

Sebastian Świderski w niedzielę patrzył na triumf ZAKSY w Lublanie już jako prezes PZPS-u, choć klub z Kędzierzyna zawdzięcza mu przecież bardzo wiele. Może się czuć jednym z głównych architektów sukcesu tej drużyny, bo sam tworzył ją od października 2015 do stycznia 2022 roku. Gdy zaczynaliśmy rozmawiać na płycie Areny Stozice, wyglądał na bardzo dumnego i szczęśliwego.

Zobacz wideo ZAKSA po przerwie odzyskała tytuł mistrza Polski. "Tajemnicą jest to, że ta drużyna ma świetną atmosferę"

Jakub Balcerski: Podwójne zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Spodziewałby się pan, jeszcze będąc prezesem ZAKSY, że triumf sprzed roku nie będzie jedynym?

Sebastian Świderski, prezes PZPS-u: Myślę, że wielu się nie spodziewało, że ten sukces zostanie powtórzony, bo zawsze tytuły łatwiej się zdobywa, niż się je broni. Ale zespół pokazał, że potrafi walczyć i wygrywać z najlepszymi. Przeciwnie do tych wszystkich problemów zdrowotnych, czy niezdrowotnych potrafi się jeszcze bardziej sprężyć i nastawić na zwycięstwa. W Lublanie ZAKSA pokazała swój charakter, zagrała na bardzo wysokim poziomie. 

1:0, potem 2:0 w setach. Mówiliśmy sobie wśród dziennikarzy, że coś ten finał szedł za gładko i przyszedł trzeci set z siedmioma piłkami meczowymi. Pojawiło się zwątpienie po tylu niewykorzystanych szansach, czy wiedział pan, że to się skończy dobrze?

Były wielkie emocje w końcówce. To są finały i musi być walka, dużo gry właśnie na emocjach. Fajnie, że ZAKSA wygrała 3:0, fajne te emocje, ale przyznam, że trochę nerwów straciłem. Bez nich byłoby teraz pewnie jeszcze inne świętowanie, trochę łatwiejsze przynajmniej dla mnie. Ale może zostawmy już te okoliczności, bo dla wszystkich najważniejsze musi być, że po prostu możemy świętować ten triumf, nieważne jak.

Wręczał pan medale zawodnikom w trakcie dekoracji. Zaplanował pan sobie co i komu powiedzieć?

Każdy dostał swoje zdanie, swój zwrot. Każdy inny.

W zeszłym roku brakowało wam do pełni szczęścia mistrzostwa Polski. Teraz ZAKSA stała się pierwszym zespołem z potrójną koroną w historii polskiej siatkówki. Gdy rozmawialiśmy po finale PlusLigi mówił pan, że ciężko porównać oba te zespoły - sprzed roku i teraz. Odpowiedź na to pytanie się zmieniła?

Wyniki mówią, jaka jest ZAKSA i w jakim jest miejscu. Jest w potrójnej koronie i udowodniła, że na tę chwilę jest najlepsza na świecie i w Polsce. Cieszy fakt, że ci zawodnicy się rozwijają. Nie osiadają na laurach, tylko chcą dalej iść do przodu i mają ten głód zwycięstwa, osiągania wielkich rzeczy.

U pana pewnie zawsze ten numer "13" będzie w sercu po tym, ile pan w nim grał. W niedzielę "13" Kamila Semeniuka błyszczała w Lublanie pięknie. On mówi, że przed sezonem nie wierzył w takie zakończenie, a pan?

Kamil zawsze był spokojnym człowiekiem, mało mówiącym o sobie, a tym bardziej w takich wyniosłych rzeczach. Jest skromny i to też jest jego siła. Pomimo tego, że był skreślany przez innych, mówiono, że jest za niski, to swoją pracą, duchem i zawziętością doszedł do tego, gdzie jest dzisiaj, czyli na szczyt. Jest najlepszym zawodnikiem Ligi Mistrzów, jego kariera się rozwija i mam nadzieję, że w podobny sposób będzie grał także w reprezentacji. 

Nawiązując do kadry: jutro spojrzy pan na ten sukces ZAKSY bardziej jako człowiek, który tworzył ją jako prezes, czy jako szef polskiej siatkówki, który zaraz będzie miał dużą część z tych zawodników w swojej reprezentacji?

To sukces całej naszej siatkówki, nie tylko Kędzierzyna. Pamiętajmy, że sezon był ciężki i wiele zespołów napsuło krwi ZAKS-ie i to także ich zasługa, że tymi trudnymi momentami zmusili kędzierzynian do ciągłego podnoszenia swojego poziomu. Tutaj było widać, że byli pewni tego, jak mają grać i co robić na boisku. No i zwyciężyli.

Czytaj więcej
Radio Game On-line