Sośnierz OSTRO o aferze z alkotubkami. „Mamy do czynienia z zarządzaniem naprawdę w autorytarnym, totalitarnym stylu” [VIDEO]

1 mies. temu 17

Dobromir Sośnierz był gościem Radia WNET. W rozmowie z Łukaszem Jankowskim odniósł się m.in. do szarzy Donalda Tuska przeciwko alkotubkom.

Przypomnijmy, że politycznym tematem nr 1 w Polsce stały się alkoholowe saszetki firmy OLV. O alkotubkach mówił m.in. marszałek Sejmu Szymon Hołownia, a nawet sam premier Donald Tusk. Ostatecznie firma wycofała się z produkcji saszetek Voodoo Monkey.

Oto największy problem w uśmiechniętej Polsce Tuska. Producent alkotubek zabrał głos. To koniec?

– Donald Tusk i jego rząd znalazł nareszcie problem na miarę swoich możliwości, znalazł przeciwnika na miarę swoich możliwości i taką batalię stoczył i wygrał, jak się wydaje. A jeszcze nie dość, że tam się producenci już wycofali z tego, to im jeszcze mało. Poczuli krew i teraz deklarują, że i tak nie odpuszczą mimo tego zwycięstwa, że jeszcze chcą więcej popastwić się, jakieś tam ustawy będą smarować na ten temat. Tak, że myślę, że to jest problem na miarę dokładnie tej koalicji i przeciwnik na miarę ich możliwości – ocenił Sośnierz.

– Alkotubki. Są takie teorie, że jest to problem w ogóle wygenerowany znikąd, że po prostu nagle rząd uznał, że musi czymś przykryć niezbyt sprzyjającą sytuację międzynarodową i także wewnętrzną różne wydarzenia, więc się pojawiły alkotubki jako ten przeciwnik, z którym łatwo będzie wygrać. Pan wierzy w tego typu politykę, że się zgoła nawet kreuje różne kryzysy, żeby premier mógł bohatersko je rozwiązywać? – pytał Jankowski.

– Nie, myślę to wymagałoby dużo więcej planowania niż ja się spodziewam po nich, więc wydaje mi się, że ta teoria spiskowa jest obarczona przesadną wiarą właśnie w intelektualne możliwości planowania strategicznego. Natomiast dziwię się temu, że to tak łatwo da się… Wielu jednak mimo wszystko Polaków się tutaj temu wzmożeniu poddało, tak? Wydaje się, że jak komuś się nie podobają jakieś tam pojemniki, w których się sprzedaje jakiś legalny skądinąd produkt, no to mogą po prostu nie kupować, tak? A tymczasem to stało się jakimś takim wiatrakiem dla tej donkiszoterii, z którym można walczyć, a zupełnie nie wiadomo po co, tak? – odparł polityk Konfederacji.

– No przecież od faktu, że ten alkohol, który jest przecież trucizną, tak czy inaczej, jest sprzedawany w trochę innym opakowaniu, chyba świat się nie zawali. Jeśli tak nisko ocenia Donald Tusk i jego ekipa kompetencje wyborców, skądinąd swoich, że oni nie są w stanie odróżnić musu od alkoholu, mimo że to przecież na stoiskach z alkoholem będzie sprzedawane, a nie na stoiskach z musami owocowymi, no to ci sami ludzie jednocześnie domagają się, żeby ci ludzie mieli prawa wyborcze. Czyli ten sam człowiek, który nie jest w stanie odróżnić alkoholu od musu, ma odróżnić prawdę od fałszu na przykład w sporze o praworządność. I to wtedy się będą powoływać na jego wyroki demokracji jako coś ważnego, a jednocześnie wierząc, że to są ludzie tak ograniczeni, że sobie nie poradzą z takim wyzwaniem. No wydaje się to jakoś niespójne – ocenił.

– To nie jest tylko sprawa, że Donald Tusk, że pan premier nagrał film na media społecznościowe, gdzie powiedział, ja tu zwalczę alkotubki, wypalę żelazem, to jeszcze temat pojawił się jako, zdaje się, pierwszy i najważniejszy temat dla polskiego rządu na posiedzeniu Rady Ministrów. I Donald Tusk tutaj nawet poszedł dalej, bo polecił, poprosił, mówiąc po imieniu, do ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, mówiąc, Czesławie, trzeba się tym zająć, idź do ministerstwa i popędź te alkotubki ze spółek. A minister rolnictwa, były przewodniczący w Europarlamencie Komisji Rolnictwa, osoba dość wiekowa i dość poważna, taką poważną drogą, grzecznie wstał i pomaszerował do ministerstwa łapać alkotubki – powiedział prowadzący.

– Trochę udźwięczniona spółgłoska spowodowała, że przyszło mi do głowy jeszcze inne przekręcenie tej nazwy, ale rzeczywiście może nie brnijmy w to – stwierdził Sośnierz.

– Tak, tutaj mamy dwa aspekty. Ten niepoważny, czyli to w jaki sposób minister daje sobą pomiatać Donaldowi Tuskowi. Przecież Donald Tusk jeszcze zdania nie skończył, a ten już w podskokach umykał do tego swojego ministerstwa załatwiać problem. Poważny problem Rzeczpospolitej, czyli właśnie kolor opakowania, czy tam forma opakowania alkoholu. Ale bardziej poważny problem to jest taki, że mamy do czynienia z zarządzaniem naprawdę w takim autorytarnym, totalitarnym stylu. Bo jeśli te alkotubki są legalne, to nie może być tak, że na Radzie Ministrów podnosi się temat, że słuchajcie, znajdźcie coś na nie. Jeśli tak ma funkcjonować to państwo, że ktoś produkuje coś legalnie, ale jak przychodzi potrzeba medialna, bo coś się komuś nie podoba, to się szuka nagle haka – powiedział polityk.

To jest odtwórcze rozwinięcie tego, co robiono w stosunku do prokuratora krajowego. Szuka się podstawy prawnej. Zróbcie coś tam, tak żeby to zniknęło. No tak, nie może być. Jeśli coś jest legalne, nie ma na to wprost jasnych zakazów, to ma to być uszanowane i to dopiero w wyniku nowelizacji ustawy, ewentualnie, o ile to w ogóle jest słuszne, bo nie jest, ale jeśli, może to być zmieniane. Natomiast dyktatorski sposób zarządzania krajem przez Tuska jest zatrważający. To pokazuje fatalny mechanizm – stwierdził.

– Nikt nie może się czuć bezpieczny. Jeśli na celowniku dzisiaj znalazły się tam alkotubki, no to tam można powiedzieć, a to nas nie dotyczy. Ale kto będzie następny? Może jutro Donaldowi Tuskowi nie spodoba się coś innego? Może to, że są cukierki z alkoholem? Może on tego nie wie, że tutaj dzieci oswajają się z alkoholem, bo są takie cukierki Pawełki, tam zestaw jest alkoholizowany, albo tam inne – dodał.

– Są też bombonierki, które tradycyjnie zawierają w sobie czasami niektóre alkohol. To też może oczywiście podpadać pod tą samą kategorię, co alkotubki, samo słowo alkotubki – wtrącił prowadzący.

– No i może jutro będzie: Czesławie leć do ministerstwa i w trymiga mi tam zakaż tych cukierków, nie? – ironizował Sośnierz.

Czytaj więcej
Radio Game On-line