Tysiące Serbów, przekonanych o tym, że rząd jest współwinny tragediom, w piątek (19 maja) po raz trzeci wyszło na ulice, wzywając m.in. do dymisji szefa MSW. Prezydent Aleksandar Vučić ignoruje te apele i zapowiada kontrdemonstrację.
Protesty w Serbii są pokłosiem dwóch nieoczekiwanych tragedii, do których doszło na początku maja. Najpierw – z pistoletu, który zabrał ojcu – 13-letni uczeń szkoły podstawowej w Belgradzie zabił dziewięć osób. Dzień później we wsi pod miejscowością Mladenovac doszło do kolejnej strzelaniny, w której zginęło osiem osób.
Choć Serbowie są jedną z najbardziej uzbrojonych nacji na świecie, incydenty z bronią palną są w tym kraju są bardzo rzadkie. Po tragediach serbska opozycja zaczęła oskarżać prezydenta Aleksandar Vučića i jego Serbską Partię Postępową (SNS) o to, że nie podjął odpowiednich działań, by zapobiec tragedii.
Opozycja oskarża, rząd odpowiada
„Przyjechałam tutaj, aby zaprotestować przeciwko życiu w tym kraju w obecnej formie, przeciwko przemocy, która jest widoczna wszędzie w mowie publicznej, w mediach, przeciwko złu, w którym żyjemy i przeciwko sposobowi, w jaki rządzony jest ten kraj” – mówiła agencji Reutera jedna z uczestniczek piątkowych protestów.
Uczestnicy piątkowych protestów domagali się cofnięcia koncesji stacjom telewizyjnym, które promują przemoc. Przekonywali również, że za rosnące podziały w społeczeństwie odpowiada agresywna retoryka Vučića. Ich żądaniem jest dymisja ministra spraw wewnętrznych Bratislava Gasica oraz szefa serbskiego wywiadu.
Wczorajsze protesty były już trzecim zrywem ulicznym od czasu dwóch strzelanin. To jednocześnie największe protesty w Serbii od prawie dwóch dekad. Rządzący uważają jednak, że opozycja wykorzystuje je do swoich politycznych celów.
„Serbia ma dość waszych rewolucji” – stwierdził w piątek Vučić, który zorganizował kontrmanifestację w położonej na wschód od Belgrado miejscowości Pancevo. Kolejna, mająca być „największym wiecem w historii Serbii”, została zapowiedziana na najbliższy piątek, 26 maja.
Wcześniej, podczas specjalnie zwołanej sesji serbskiego parlamentu, w podobnym tonie wypowiadała się premier Ana Brnabić. Polityk przekonywała, że wszystko, co wydarzyło się w Serbii po masowych strzelaninach, było „bezpośrednio dziełem zagranicznych służb wywiadowczych”. „To wy jesteście rdzeniem spirali przemocy” – mówiła do opozycji.
Jak podaje agencja AFP, politycy opozycyjnych ugrupowań opuścili posiedzenie przedwcześnie. „Nie chcemy być częścią tego… dołączymy do protestu obywateli” – powiedział dziennikarzom przewodniczący Partii Demokratycznej Zoran Lutovac.