Administracja prezydenta Francji Emmanuela Macrona najwyraźniej bardzo poważnie traktuje obietnicę, że każdy obywatel będzie mieć szybki internet.
Światłowód dla każdego był jednym z głównych postulatów Emmanuela Macrona i dziś wiemy, że obecny prezydent Francji nie rzucał wyborczej kiełbasy. Inwestycje ruszyły z kopyta, a efektem jest jeden z najlepszych wyników na świecie. Mianowicie do internetu światłowodowego dostęp ma aż 86 proc. Francuzów.
My, Polacy, możemy im tylko pozazdrościć, ale francuskie władze wcale nie są z siebie zadowolone. Jak donosi dziennik cnews, rządzący cały czas nie mogą pogodzić się z tym, że blisko 7 mln obywateli pozostaje wykluczonych z puli.
Rzecz jasna, na przeszkodzie w instalacji światłowodu często stoją względy czysto techniczne. ale dlatego też szef resortu transformacji cyfrowej, Jean-Noël Barrot, miał przedstawić alternatywę. Otóż jeśli w danej lokalizacji podciągnięcie kabla nie będzie możliwe, to skarb państwa dopłaci obywatelowi do możliwie najszybszego łącza bezprzewodowego.
W myśl przedstawionych założeń zapomoga powinna być jednorazowa i wynosić od 200 do nawet 600 euro (ok. 870 - 2200 zł). Obywatel będzie mógł wydać te pieniądze na niezbędny osprzęt i usługi, na przykład terminal Starlink albo stacjonarny router 5G.
Stosowne rozporządzenie co prawda nie zostało jeszcze wprowadzone, ale min. Barrot zapewnia, że to tylko kwestia czasu. Szczegóły programu obiecuje doprecyzować na początku 2024 roku. Na razie wiadomo tylko tyle, że objęci nim mają być wszyscy ci, którzy nie mają dostępu do światłowodu, a ich obecny internet nie spełnia francuskiej definicji łącza szerokopasmowego (pobieranie poniżej 1 MB/s lub limit danych).