Szpitale uczące. Czy powstaną?
Z roku na rok rośnie liczba studentów na kierunku lekarskim. Znalezienie szpitala, który udostępni swoje oddziały do zajęć ze studentami medycyny nie jest proste. - Są szpitale, które w ogóle nie wpuszczają do siebie studentów, albo jeśli się zgodzą na ich przyjęcie to żądają zupełnie absurdalnych stawek - mówi prof. Zbigniew Gaciong, rektor Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego
- Utwórzmy szpitale uczące - proponuje.
Według koncepcji prezentowanej przez rektora WUM status szpitala uczącego uzyskiwałyby jednostki prowadzące specjalizowanie lekarzy i jednocześnie kształcące studentów.
"Kijem" byłyby wymagania wobec szpitali uczących, a "marchewką" 0,2 proc. dodatku do kontraktu z NFZ.
Co o propozycji takich rozwiązaniach sądzą przedstawiciele innych uczelni i dyrektorzy szpitali?
Zdaniem prof. dr hab. n.med. dr. h.c. multi Aleksandra Sieronia, prorektora ds. medycznych i nauk o zdrowiu Uniwersytetu Jana Długosza w Częstochowie, koncepcja utworzenia tzw. szpitali uczących, wyróżnianych zwiększeniem kontraktu z NFZ, to dobry pomysł.
Szansa na rozwój
Status szpitala uczącego wskazywałoby jednocześnie na wysoki poziom wiedzy i przygotowania dydaktycznego kadry lekarskiej.
- Gdyby przyjąć koncepcję powstania szpitali uczących, to za takie można by było uznać te, w których minimum 3 oddziały specjalizują lekarzy oraz kształcą studentów. Trudno bowiem oczekiwać, że wszystkie jednostki szpitala będą miały takie możliwości - uzasadnia prorektor UJD w Częstochowie.
- Proponowałbym jednak nieco większy dodatek do kontraktu niż 0,2 proc. - zaznacza prof. Aleksander Sieroń.
W przekonaniu Dariusza Krupy, dyrektora naczelnego Szpitala im. Jana Pawła II we Włoszczowie, kształcenie studentów kierunku lekarskiego to wielka szansa na rozwój przed jaką stają szpitale powiatowe, szczególnie te oddalone od dużych miast.
- Jestem absolutnie za powstaniem szpitali uczących i rozważeniem wymogu prowadzenia zajęć ze studentami w oddziałach, w których specjalizują się lekarze. Taka dobra praktyka, pozwoliłaby zachęcić studentów, by do nas wracali już jako lekarze i tutaj zostawali - mówi dyrektor.
Szpital powiatowy we Włoszczowie, podobnie jak wiele innych przyjmuje studentów na praktyki wakacyjne. Studenci po ich odbyciu na forach społecznościowych przekazują dobre opinie o placówce. - To dlatego, że lekarze chcą się nimi zajmować - zapewnia dyrektor.
"Kształcenie studentów nie przerasta możliwości szpitala"
Szpital kontynuuje rozmowy z częstochowską uczelnią na temat prowadzenia zajęć klinicznych dla studentów kierunku lekarskiego. Próbne grupy studentów - jak je określa dyrektor - miałyby pojawić się w następnym roku akademickim. - Będziemy gotowi - zapowiada.
Jak dodaje, w szpitalu we Włoszczowie pracują lekarze z tytułami naukowymi doktorów, a nawet profesorów. - Jesteśmy szpitalem "wiejskim", ale kształcenie studentów nie przerasta możliwości naszego szpitala powiatowego, ani przez moment nie wolno nam tak myśleć - mówi.
Przyznaje natomiast, że zajęcia w małych ośrodkach, oddalonych od dużych miast, ze względu na dojazd mogą być kłopotliwe. - Dlatego musiałyby odbywać się blokowo, przez kilka dni, z zapewnieniem noclegu. Mamy już pewną koncepcję. Nie jest to problem nie do pokonania, tym bardziej, że uczelnie uruchamiające nowe kierunki lekarskie są otwarte na poszukiwanie rozwiązań - tłumaczy.
Jakie jeszcze są powody i argumenty, które mogą skłonić dyrektorów szpitali i lekarzy w nich pracujących do podjęcia nauczania studentów kierunku lekarskiego?
Pytaliśmy o to m.in. w szpitalu w Mińsku Mazowieckim, w którym powstały kliniki wydziału medycznego Uczelni Łazarskiego: chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, ginekologii i położnictwa oraz zakład diagnostyki obrazowej.
- Podstawowy warunek prowadzenia zajęć ze studentami kierunku lekarskiego, to oczywiście posiadanie przez szpital wyspecjalizowanej kadry lekarskiej, w tym specjalistów z tytułami naukowymi. Drugi jest taki, że ci lekarze muszą chcieć pracować ze studentami, wykonując jednocześnie swoje dotychczasowe obowiązki. Zatem szpital musi posiadać w pełni skompletowany zespół, by praca dydaktyczna nie odbiła się na jakości leczenia pacjentów - zaznacza dyr. Mariusz Martyniak, kierujący SPZOZ w Mińsku Mazowieckim.
To nie jest złoty interes. Dlaczego szpitale chcą kształcić studentów kierunku lekarskiego?
Korzystanie przez uczelnie z logistyki szpitala jest kompensowane opłatami określonymi w umowie ze szpitalem. - Proszę wierzyć, nie jest to złoty interes - twierdzi dyrektor.
- Robimy to m.in. dlatego, bo zakładamy, że studenci kształceni przez bardzo dobrych specjalistów poznają szpital, zechcą rozważyć specjalizowanie się u nas i pozostanie - przedstawia pierwszy z powodów branych pod uwagę, zgodny z tym, o którym wspominał szef szpitala we Włoszczowie. Drugi z powodów jest wizerunkowy: wśród pacjentów podnosi się prestiż szpitala, jeśli działają w nim kliniki.
Jak podkreśla dyr. Mariusz Martyniak w szpitalu powiatowym studenci medycyny spotkają się z różnorodnością przypadków pacjentów większą niż w klinikach. Uczelnie dostrzegają ten potencjał.
Jak uważa dyr. Martyniak, wskazanie grupy szpitali uczących, a więc prowadzących jednocześnie specjalizowanie lekarzy, dysponujących w tym celu odpowiednią kadrą, dawałoby dodatkową pewność co do właściwego poziomu kształcenia studentów.
Też uważa, że 0,2 proc. do wartości kontraktu z NFZ to za mało, by zdopingować szpitale do podejmowania kształcenia studentów. - Szpital, który angażuje się w kształcenie kadr medycznych, nie tylko lekarzy, powinien być nagradzany. Widziałbym tu jednak nieco wyższy kontrakt, ale i mechanizm wsparcia Ministerstw: Zdrowia oraz Edukacji i Nauki dla inwestycji w uczelniane kliniki rozwijające bazę dydaktyczną - zaznacza.
"Praca ze studentem różni się od tej ze specjalizantem"
Dr n. med. Piotr Gryglas, z-ca dyr. ds. lecznictwa, ordynator oddziału klinicznego chorób wewnętrznych w SPZOZ w Mińsku Mazowieckim z entuzjazmem mówi o kształceniu studentów: - Nauczanie studentów jest moją pasją. Podjęliśmy się nauczania i dobrze nam to wychodzi. Grupy, które u nas studiowały choroby wewnętrzne uzyskały wysokie oceny na egzaminie z tego przedmiotu.
Uważa, że lekarz pamiętając o zasadach kodeksu etyki lekarskiej winien się dzielić swoją wiedzą, a nauczanie studentów to właśnie realizacja tego punktu.
Podziela pogląd, że kształcenie kliniczne studentów, to wyzwanie, które mobilizuje lekarzy do ciągłego pogłębiania i odświeżania wiedzy. - Wytyczne w jednostkach chorobowych zmieniają się nawet co 2-3 lata. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której odpowiedziałbym studentom, że mają sięgnąć do literatury, bo czegoś nie wiem - mówi.
Przyznaje natomiast, że podejmowanie kształcenia studentów przez szpitale oddalone od dużych ośrodków może okazać się trudniejsze niż np. w Mińsku Mazowieckim: - Wszystkich obowiązują jednolite standardy, ramy programowe. Poza tym lekarze, przy ograniczonych zasobach kadrowych są zajęci przede wszystkim pomocą pacjentom.
Dr Piotr Gryglas również wypowiada opinię, że powstanie szpitali uczących warto rozważyć, gdyż wpłynęłoby to pozytywnie na jakość kształcenia przed- i podyplomowego. Z drugiej jednak strony nie można wymagać od każdego oddziału z miejscami akredytowanymi, by był gotowy podjąć się klinicznego kształcenia studentów kierunku lekarskiego.
- Praca ze studentem różni się od tej ze specjalizantem. Wymaga dużej cierpliwości w tłumaczeniu zagadnień, uwagi, a przede wszystkim poświęcenia więcej czasu i predyspozycji do dydaktyki - podkreśla.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: