Sprzedaż części aktywów Lotosu została zrealizowana zgodnie z wyceną rynkową tych aktywów - poinformował Orlen w oświadczeniu opublikowanym w poniedziałek wieczorem. Płocki koncern odniósł się do raportu Najwyższej Izby Kontroli, zgodnie z którym, Saudi Aramco zapłaciło o 7 miliardów 200 milionów złotych mniej za część Lotosu, niż była ona warta.
W lipcu 2023 roku Najwyższa Izba Kontroli sporządziła raport dotyczący m.in. fuzji Orlenu z Lotosem po kontroli w Ministerstwie Aktywów Państwowych. Dziennikarze "Czarno na białym" w TVN24 Łukasz Frątczak i Dariusz Kubik dotarli do nadal nieopublikowanego dokumentu. Według NIK Saudi Aramco zapłaciło o 7,2 miliarda złotych mniej za część Lotosu, niż była ona warta.
Szersze omówienie całego raportu, do którego dotarli reporterzy TVN24, łącznie z tłumaczeniem Jacka Sasina już we wtorek, 23 stycznia w "Czarno na białym" na antenie TVN24 o 20.30 a także w TVN24 GO.
Biuro prasowe Orlenu w poniedziałek wieczorem opublikowało oświadczenie dotyczące "rzekomych ustaleń NIK dotyczących połączenia z Grupą Lotos".
Orlen o wycenie i sprzedaży aktywów Lotosu
Według płockiej spółki "połączenie Orlen z Grupą Lotos miało kluczowe znaczenie dla wzmocnienia bezpieczeństwa surowcowo-paliwowego kraju". "Dzięki tej transakcji Rafineria Gdańska ma również zapewnione środki na inwestycje niezbędne, aby dostosować swój biznes do wymogów polityki klimatycznej UE" - czytamy w oświadczeniu.
Zgodnie z zapewnieniami Orlenu, "sprzedaż części aktywów Lotosu, wynikająca z realizacji środków zaradczych wskazanych przez Komisję Europejską, została zrealizowana zgodnie z wyceną rynkową tych aktywów, z pełnym poszanowaniem przepisów prawa i pod nadzorem organów państwa". "Biorąc to pod uwagę, zarzuty Najwyższej Izby Kontroli wobec fuzji Orlen-Lotos nie mają uzasadnienia" - dodano.
Biuro prasowe Orlenu poinformowało, że "wycena i sprzedaż aktywów Lotosu odbyła się na rynkowych warunkach". "Wyceny zostały przygotowane przez niezależnych zewnętrznych doradców. Cały proces został przeprowadzony z poszanowaniem przepisów prawa, a zgodę na transakcję wydała Komisja Europejska. Wyceny zostały także zaakceptowane przez biegłych rewidentów i akcjonariuszy Lotosu i Orlen" - czytamy.
W ocenie płockiego koncernu "w tym kontekście niewłaściwe jest przyjmowanie jako punktu odniesienia wartości księgowej Grupy Lotos, która nie ma nic wspólnego z rynkową wartością firmy". "W czasie, gdy Orlen finalizował fuzję z Grupą Lotos, ok. 150 spółek na Giełdzie Papierów Wartościowych było wyceniane poniżej ich wartości księgowej" - zwrócono uwagę.
Kto był zainteresowany zakupem aktywów Lotosu?
Z przekazanych informacji wynika, że zapytania dotyczące sprzedaży aktywów Grupy Lotos "skierowano do kilkudziesięciu, wyselekcjonowanych firm, z których odpowiedziało tylko kilka". "Wiarygodni inwestorzy strategiczni czy nawet fundusze infrastrukturalne z Europy czy Ameryki Północnej nie byli zainteresowani ani zakupem rafinerii, ani aktywów logistycznych" - zaznaczono.
Według Orlenu "to wynika wprost z przyspieszającej transformacji energetycznej".
"Rynek paliw systematycznie kurczy się, a w Europie wygaszane są kolejne rafinerie. Dowodzi to jedynie słuszności połączenia Grupy Lotos z Orlenem, w celu utworzenia silnego podmiotu zdolnego realizować kosztowną strategię transformacji swoich aktywów w kierunku neutralności emisyjnej" - wskazano.
Wpływ na Rafinerię Gdańską
Biuro prasowe spółki poinformowało w oświadczeniu, że "od początku procesu połączenia Orlen z Lotosem, Komisja Europejska oczekiwała sprzedaży całej rafinerii w Gdańsku". "Orlen wynegocjował jednak zachowanie większościowych udziałów w wydzielonej spółce, której jest operatorem i którą może dzisiaj skutecznie zarządzać" - dodano.
Płocki koncern zapewnił również, że w wyniku połączenia z Lotosem, Skarb Państwa "nie stracił wpływu na działalność polskich rafinerii". "Co więcej, w konsekwencji przejęcia Grupy Lotos, a później także PGNiG, Skarb Państwa zwiększył swój udział w Orlen - przed fuzją z Grupą Lotos wynosił on 27,52 proc., a po wszystkich zrealizowanych przejęciach to już blisko 50 proc." - napisano.
Dodano przy tym, że "70 proc. udziałów w spółce prowadzącej rafinerię w Gdańsku pozostało w rękach Orlen, który ma decydujący wpływ na podejmowanie decyzji korporacyjnych w spółce". Jak czytamy w oświadczeniu, przedstawiciele polskiego koncernu "stanowią większość członków zarządu oraz rady nadzorczej tej spółki". Zapewniono także, iż "umowa wspólników została opracowana w oparciu o najlepsze standardy rynkowe i zabezpiecza interes Polski".
Według Orlenu środki zaradcze towarzyszące fuzji z Lotosem, nie stworzyły ryzyka dla bezpieczeństwa paliwowego Polski. "(...) ważnym efektem fuzji jest zwiększenie możliwości negocjowania korzystnych kontraktów, partnerstwa strategiczne z wiarygodnymi dostawcami oraz wzrost nakładów na inwestycje wzmacniające bezpieczeństwo dostaw surowców oraz produktów" - zapewniono.
Umowa z Saudi Aramco
Podkreślono, że fundamentem fuzji Orlenu z Grupą Lotos jest umowa z Saudi Aramco, która "w sposób skuteczny zabezpiecza interes i zapewnia bezpieczeństwo paliwowe Polski". Wskazano przy tym, że umowa była badana przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Orlen w oświadczeniu odniósł się też do zarzutów, że umowa joint venture ma zapisane prawa weta. "Każda, bez wyjątku, umowa joint venture wylicza sprawy, które mogą być zdecydowane wyłącznie wspólnie - głównie w tym celu takie umowy są zawierane. Żaden inwestor nie zdecyduje się na nabycie mniejszościowego pakietu udziałów w żadnym biznesie, jeśli wszystkie bez wyjątku decyzje miałby podejmować samodzielnie większy partner, ponieważ to nie chroniłoby mniejszościowego partnera przed drenażem jego wartości" - czytamy.
Zapewniono przy tym, że w umowie z Saudi Aramco uzgodniono, że prawa mniejszościowego udziałowca "nie mogą doprowadzić do paraliżu działalności lub do zaszkodzenia zyskom podmiotu".
Orlen podkreślił, że z uwagi na strategiczny charakter, cały proces połączenia z Grupą Lotos odbywał się przy stałym nadzorze organów korporacyjnych wszystkich spółek, a ze względu na znaczenie transakcji w kontekście bezpieczeństwa energetycznego Polski, także w uzgodnieniu ze wszystkimi właściwymi organami państwa.
Jak zapewniono, organy państwa "miały zapewniony dostęp do wszystkich koniecznych informacji". "Dotyczyło to również Ministra Aktywów Państwowych (Jacka Sasina - red.)" - dodano.
Autor:mb/ams
tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Novikov Aleksey/Shutterstock