Okres zagrożenia w polskiej energetyce. Wyjaśniamy, co oznacza

2 lat temu 45

Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) ogłosiły, że dzisiaj (23 września) w godzinach 19-21 będzie obowiązywał tzw. okres zagrożenia w systemie energetycznym. Wyjaśniamy, co to w praktyce oznacza. 

Polskie Sieci Elektroenergetyczne to spółka, która zarządza pracą systemu energetycznego. Przewidują zapotrzebowanie i kierują produkcją energii, nakazując elektrowniom albo zwiększać, albo zmniejszać produkcję. 

Okres zagrożenia w systemie energetycznym oznacza, że produkcja w stosunku do potrzeb może być zbyt mała, a więc jakakolwiek awaria elektrownii lub sieci energetycznej może doprowadzić do blackoutu. 

 Twitter/Kancelaria Premiera (@PremierRP)

Brak węgla, gazu, wiatru i słońca

Polska ma obecnie niewielkie zapasy węgla, w związku z czym elektrownie zmuszone są do oszczędności i wstrzymania pracy na pełnej mocy. To oznacza, że elektrownie chwilami nie produkuje naddatku energii. 

Sytuacje planowo powinny nieco ratować elektrownie słoneczne i wiatrowe. Polskie wiatraki mają moc 6 GW, więc w niektóre dni są w stanie pokryć nawet do 30 proc. zapotrzebowania kraju na energię. Problem polega na tym, że dzisiaj wiatr ma przestać wiać. W południe polskie elektrownie wiatrowe wykorzystywały jedynie 17 proc. swojej mocy. 

Nieco lepiej jest jeśli chodzi o elektrownie słoneczne, ale nie można zapominać, że mamy końcówkę września więc czas aktywności słońca jest znacznie krótszy niż jeszcze kilka tygodni temu.

zima-energetyka-europa-rosja-gaz-putin-ukraina-ropa

Plan awaryjny

PSE może teraz podjąć odpowiednie kroki, aby zapobiec brakowi prądu. Pierwszą opcją jest nakazanie niektórym elektrowniom zwiększenia produkcji, w zamian za dodatkowe pieniądze. Za niezastosowanie się do polecenia będzie można otrzymać karę. Jeśli jednak w elektrowni zabraknie odpowiedniej ilości węgla, to groźba kary niczego tutaj nie zmieni. 

„Wprowadzenie okresu zagrożenia zmusza elektrownie, które przez cały rok otrzymują pieniądze za pozostawanie w gotowości, aby dziś od 19 do 21 podjęły pracę, zwiększając dostępną rezerwę mocy w systemie”, podkreśla w rozmowie z EURACTIV.pl Bernard Swoczyna z think-tanku Instrat.

„To oznacza, że Polskie Sieci Elektroenergetyczne, które zarządzają bieżącą produkcją prądu w Polsce, będą miały pod ręką więcej elektrowni, którym mogą nakazać pracę”, dodaje.

Drugą opcją jest możliwość zobowiązania firm, z którymi PSE ma podpisane umowy (niektóre fabryki i zakłady przemysłowe) do ograniczenia zużycia prądu w okresie zagrożenia. Firmy te, podobnie jak elektrownie, również mogą liczyć na dodatkowe pieniądze, za każdą zaoszczędzoną megawatogodzinę. 

„Okres zagrożenia nie oznacza obowiązku zmniejszenia zużycia prądu dla nikogo z wyjątkiem tych firm, które wcześniej dobrowolnie zadeklarowały, że mogą zmniejszyć zużycie za opłatą”, informuje Bernard Swoczyna.

belgia-katastrofa-ekologiczna-PFOS-antwerpia-bruksela-prawo-ekologiabaart-de-wever

Ostateczność, która nam nie grozi

Według Bernarda Swoczyny blackout lub przymusowe ograniczenie poboru prądu nam jednak dzisiaj nie grożą.

„Przymusowe ograniczenie poboru prądu to ostateczność i jest mało prawdopodobne, aby dziś wieczorem do niego doszło, stąd zapowiadany <<okres zagrożenia>> nie wpłynie negatywnie na stabilność pracy systemu”, twierdzi.

„Ostatni raz przymusowe ograniczenie poboru (tzw. „stopnie zasilania”) wprowadzono w sierpniu 2015 r. i był to jedyny taki przypadek od czasu upadku PRL”, dodaje.

Czytaj więcej
Radio Game On-line