Po raz pierwszy od dwunastu lat belgijska rodzina królewska odwiedza Demokratyczną Republikę Konga. Od ostatniej wizyty dużo zmieniło się w belgijskim postrzeganiu kolonialnej przeszłości. W obu krajach wiąże się zatem z wizytą duże oczekiwania.
Maciej Bochajczuk, czyli „A w Belgii” w mediach społecznościowych: Facebook / Twitter
Wszystkie teksty Macieja Bochajczuka w EURACTIV.pl
Król Belgów Filip, królowa Matylda, premier Alexander De Croo, ministra ds. współpracy na rzecz rozwoju Meryame Kitir oraz sekretarz stanu ds. nauki Thomas Dermine będą przebywać w DR Konga od 7 do 13 czerwca 2022 r.
Belgia przeprasza za okres kolonialny
Poprzednia królewska wizyta odbyła się w 2010 r., kiedy to w Kinszasie wylądował Albert II, ojciec Filipa, aby uczestniczyć w jubileuszu 50-lecia niepodległości afrykańskiego kraju.
Z okazji kolejnej okrągłej rocznicy, w czerwcu 2020 r. król Filip wystosował do prezydenta DR Konga list otwarty, w którym wyraził „głęboki żal” za „poniżenie i cierpienie” doświadczane zarówno podczas rządów króla Leopolda II (1885-1908), jak i w późniejszym okresie kolonialnym (1908-1960).
Według ostatnich szacunków historyków w wyniku grabieżczej polityki Leopolda śmierć poniosło od jednego do kilku milionów Kongijczyków.
Królewski list był znamiennym wyrazem zmian, jakie w ostatnich latach dokonały się w zbiorowej pamięci o belgijskiej potędze kolonialnej.
Innymi ich przejawami było m.in. ustanowienie placu Patrice’a Lumumby w Brukseli, w pełni odnowiona koncepcja Królewskiego Muzeum Afryki Centralnej w Tervuren czy szeroko dyskutowana emisja flamandzkiego serialu dokumentalnego „Dzieci Kolonii”.
Dewastowane pomniki Leopolda
Oświadczenie króla Filipa po raz pierwszy również wprost powiązało kolonialną przeszłość ze współczesnymi formami rasizmu i dyskryminacji. W tym samym czasie protesty ruchu Black Lives Matter przetoczyły się przez Brukselę i sprowokowały debatę o obecności kolonialnych symboli w przestrzeni publicznej. Zwłaszcza pomniki Leopolda II stały się obiektami ataków. Petycja o usunięcie jego statuy z centrum belgijskiej stolicy zebrała prawie 85 tys. podpisów.
Jednak pomniki Leopolda w Brukseli i w wielu innych miastach nadal stoją (choć regularnie są dewastowane), a sami Belgowie zdają się być zagubieni w ocenie ciemnych kart historii. Według badania przeprowadzonego w 2020 r. przez Uniwersytet w Antwerpii 72 proc. respondentów opowiedziało się za wystosowaniem oficjalnych przeprosin dla Kongo. Równocześnie połowa pytanych stwierdziła, że belgijscy kolonizatorzy zrobili w tym kraju „więcej dobrego niż złego”.
Zdjęcie przedstawia popiersie Leopolda II w parku obok Muzeum Afryki w Tervuren. Foto via Maciej Bochajczuk
W uporządkowaniu faktów ma pomóc specjalna parlamentarna komisja badająca wpływ i skutki belgijskiej kolonialnej przeszłości w Kongo, a także Rwandzie i Burundi. Pierwszym efektem jej prac jest opublikowany pod koniec zeszłego roku raport panelu eksperckiego, w skład którego wchodzili m.in. przedstawiciele afrykańskiej diaspory w Belgii.
Na wstępie eksperci jednoznacznie potwierdzili historyczne dowody na „systematyczny wyzysk, okrutne zbrodnie i wielkie ludzie cierpienie spowodowane belgijskim kolonializmem”.
Dalsze rozdziały raportu zawierają rekomendacje dotyczące szeroko pojętego wyrównania szkód. O materialnym i niematerialnym zadośćuczynieniu, ewentualnych zmianach prawnych w walce z rasizmem, a także o zwrocie zrabowanych dzieł sztuki zdecydują teraz zasiadający w komisji przedstawiciele partii parlamentarnych.
W lutym 2022 r. podjęto pierwsze kroki w tej ostatniej kwestii – podczas wizyty w Brukseli premier Jean-Michel Sama Lukonde otrzymał wykaz wszystkich eksponatów pochodzących z DR Konga.
Trudne zadanie króla Belgów
W powszechnej opinii oczekuje się, że król Filip podczas oficjalnych wystąpień nawiąże do listu sprzed dwóch lat, a być może posunie się dalej i padnie historyczne słowo „przepraszam”.
Równocześnie delegacja belgijska będzie się starała zachować dyplomatyczny dystans do obecnych władz w Kinszasie. Prezydent Félix Tshisekedi doszedł do władzy w 2019 r. w wyniku sfałszowanych wyborów jako protegowany ustępującego po wieloletnich rządach Josepha Kabili.
Eks-prezydent pozostawił po sobie gigantyczną korupcję, której skalę opisało niedawne śledztwo międzynarodowej sieci dziennikarskiej European Investigative Collaborations.
Otoczenie i rodzina Kabili defraudowali środki kierowane m.in. do krajowego zarządu dróg, komisji wyborczych oraz przedstawicieli ONZ. Łącznie z państwowej kasy wyprowadzono co najmniej 138 mln dolarów. W kraju, gdzie średni dochód na osobę to 65 dolarów miesięcznie, niecałe 10 proc. dróg jest wyasfaltowanych, a niemal połowa dzieci cierpi na niedożywienie.
Rozliczenia z niedawną przeszłością następują powoli, a głównym rozgrywającym udaje się uniknąć prawnych konsekwencji. Joseph Kabila do dzisiaj obsadza strategiczne przedsiębiorstwa swoimi ludźmi i dysponuje licencjami dla firm zajmujących się wydobyciem surowców.
Niemniej przygotowujący się do reelekcji w 2023 r. Félix Tshisekedi buduje własną polityczną niezależność. W lutym 2022 r. aresztował szarą eminencję kongijskich służb specjalnych Francoisa Beyę oraz kilku generałów. Dzięki zręcznym politycznym manewrom Tshisekedi zagwarantował sobie również większość w parlamencie, kontrolę nad Trybunałem Konstytucyjnym i narodową komisją wyborczą.
Paul Rusesabagina: „Rwandyjski Schindler” skazany na 25 lat więzienia
Paul Rusesabagina, bohater filmu „Hotel Rwanda” i żywa legenda ludobójstwa z 1994 r. został skazany za terroryzm. Jego obrońcy mówią o upolitycznionym procesie i bezwzględnym uciszaniu opozycji przez prezydenta Rwandy Paula Kagame.
W poniedziałek (20 września) Sąd Najwyższy w Kigali, stolicy …
DR Konga pozostaje największym odbiorcą belgijskiej pomocy rozwojowej
Nie sposób wyrokować, czy koncentracja władzy pomoże Tshisekediemu w wygaszeniu konfliktu na wschodzie i południu kraju, wyjątkowo zasobnych w kobalt, miedź, złoto i diamenty.
Od oficjalnego zakończenia „wielkiej wojny afrykańskiej” w 2003 r. dla mieszkańców terenów przy granicy z Ugandą, Rwandą, Burundi, a częściowo także Zambią zmieniło się niewiele, a wojska rządowe bezskutecznie próbują uporać się tam z dziesiątkami bojówek w często zmieniających się koalicjach.
Od maja 2021 r. w prowincjach Ituri i Kiwu Północne trwa stan wojenny i tylko tam od tego czasu śmierć poniosło kilka tysięcy osób. W ciągu ostatniego dwudziestolecia miliony Kongijczyków zmuszone zostały do ucieczki, a obozy uchodźców wielokrotnie stawały się miejscem masakr ludności cywilnej.
Poprzez wzgląd na kolonialną przeszłość i współczesny nieustający kryzys DR Konga pozostaje największym odbiorcą belgijskiej pomocy rozwojowej, która w ostatnich latach przekraczała 90 mln euro rocznie. W tym tygodniu para królewska odwiedzi również laureata Pokojowej Nagrody Nobla Denisa Mukwege. Jego szpital na wschodzie Kongo od ponad 20 lat leczy kobiety, które padają ofiarą przemocy seksualnej towarzyszącej wojnie.
Wizyta króla Filipa to nie jedyny symboliczny gest zaplanowany na najbliższe dni. 20 czerwca podczas uroczystości w Brukseli nastąpi zwrot zęba Patrice’a Lumumby jego rodzinie.
Pierwszy premier niepodległego Kongo został zamordowany w 1961 r. przy bezpośrednim udziale belgijskiego wywiadu.
Po rozstrzelaniu ciało Lumumby zostało rozpuszczone w kwasie, a wykonujący czarną robotę belgijski żandarm Gerard Soete zachował sobie – według własnej opowieści – na pamiątkę ząb. Makabryczna relikwia ma zostać złożona we wkrótce otwartym mauzoleum w Kinszasie.