"Wybrali swoich"
Przedstawienie wniosków z fazy wykonawczej pilotażu przeglądów lekowych i zasad, na jakich ta usługa ma być realizowana w przyszłości w aptekach, wywołało oburzenie przedstawicieli części środowiska farmaceutów. Swoje niezadowolenie okazywali już na etapie tworzenia projektu rozporządzenia w sprawie pilotażu.
Jak dzisiaj przyznaje wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, Marek Tomków, może za cicho.
- NRA składała uwagi do projektu rozporządzenia, niestety po stronie organizatorów pilotażu były starania, by te uwagi nie przeszły. Prosiliśmy o rozszerzenie grona osób branych pod uwagę w pilotażu choćby o specjalistów, ale wszystkie uwagi zostały odrzucone. Głos przedstawicieli środowiska farmaceutów został zlekceważony – nie kryje rozgoryczenia Tomków.
Koordynatorem ministerialnego pilotażu przeglądów lekowych została prof. Agnieszka Neumann-Podczaska, kierownik projektu naukowego "Opieka Farmaceutyczna w Geriatrii" i kierownik studiów podyplomowych na Uniwersytecie Medycznym im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Zdrowia do pilotażu weszły osoby, które ukończyły studia podyplomowe w zakresie opieki farmaceutycznej lub udokumentowały roczną praktykę w wykonywaniu przeglądów lekowych za granicą.
Finalnie wyłoniono 75 realizatorów pilotażu. Około 30 proc. z nich to farmaceuci, którzy okazali się certyfikatami wystawionymi w Wielkiej Brytanii. Pozostali to absolwenci studiów w Poznaniu, bo okazało się, że na tamten czas kryteria spełniała tylko jedna uczelnia.
- Samorząd wielokrotnie podkreślał, że sytuacja kiedy do pilotażu dobiera się absolwentów płatnych studiów, których jest się jednocześnie kierownikiem, budzi mówiąc subtelnie, co najmniej zaskoczenie. To próba tworzenia monopolu edukacyjnego związanego z wysoką odpłatnością – mówi Marek Tomków.
Koordynator pilotażu: to jest populizm
Profesor Agnieszka Neumann-Podczaska zaprzecza, by rozporządzenie było pisane pod poznańską uczelnię.
- To jest populizm. Rozporządzenie nie wskazało na studia na UMP, ale na studia podyplomowe z opieki farmaceutycznej. Na tamten moment nie było innych uczelni, które realizowałyby przeglądy lekowe w ustandaryzowany sposób. Trafiali do nas jako kandydaci do pilotażu absolwenci po studiach podyplomowych określanych jako opieka farmaceutyczna, ale na pisemną prośbę uczelnie nie były w stanie udokumentować realizacji praktycznych zajęć. Dlatego też postawiliśmy w rozporządzeniu granicę, aby do pilotażu weszli farmaceuci, którzy są przygotowani praktycznie – wyjaśnia.
Co to oznacza? – Przegląd lekowy został zaproponowany do pilotażu jako pierwszy, ponieważ efektywność tej usługi była wykazana wcześniej w badaniach naukowych OF- Senior, sfinansowanych przez Narodowe Centrum Nauki. Pilotaż miał sprawdzić działanie serwisu w warunkach praktycznych i realności rynkowej. Została w nim zastosowana metodyka, której częścią jest wykwalifikowany farmaceuta o szczególnych kompetencjach klinicznych. Takiego kształcenia nie ma na poziomie przeddyplomowym, nie ma również w zakresie kształcenia specjalizacyjnego. Mimo że w ramach specjalizacji jest opieka farmaceutyczna, to nie jest ona realizowana w taki sposób, żeby przygotować do świadczenia serwisu – ocenia prof. Agnieszka Neumann-Podczaska.
Jak przekonuje, przegląd musi być wykonywany według standardu, bo inaczej NFZ nie zapłaci za usługę.
– Walczymy o świadczenie gwarantowane. Gdybym zaprosiła wszystkich farmaceutów do wykonywania przeglądu, to nie wykazałabym efektywności, ponieważ każdy robiłby go „po swojemu”. Przegląd musi być robiony wedle standardu i standard dla tej usługi będzie wynikał z pilotażu. Fundusz nie zapłaci za niewystandaryzowany serwis - tłumaczy profesor.
"Próba zawłaszczenia opieki farmaceutycznej"
Środowisko związane z izbą aptekarską absolutnie się z tym nie zgadza.
- Dzisiaj już wielu farmaceutów robi przeglądy lekowe, bo do ich wykonywania przygotowują sześcioletnie, jednolite studia na wydziałach farmacji. Sześć tysięcy godzin nauki to zbyt mało? Czy 80 godzin przeglądów lekowych w trakcie specjalizacji, zakończonych egzaminem państwowym, jest bezwartościowe? A wartościowe jest 60 godzin na płatnych studiach? Nikt nie podważa ich jakości, każdy sam wybiera to, co uznaje za właściwe, ale nie wolno dyskryminować choćby tych, których na taką formę nauki po prostu nie stać. Są farmaceuci z doświadczeniem, prowadzący duże projekty w tym zakresie, bo przecież studia w Poznaniu nie są jedynymi, które zajmują się opieką farmaceutyczną – argumentuje Tomków.
- Są osoby, które mają za sobą tysiące przeglądów za granicą, a nie brały udziału w pilotażu. One też będą potrzebowały certyfikacji? - pyta.
- Wszyscy farmaceuci, którzy ukończyli studia farmaceutyczne, mają prawo robić przeglądy lekowe bez żadnych dodatkowych wymogów. Jeśli chcą, lub czują taką potrzebę, mogą się dokształcać w wybrany przez siebie sposób. Ale ograniczanie uprawnień kilkudziesięciu tysięcy farmaceutów jednoosobowo, bez konsultacji ze środowiskiem akademickim, samorządem aptekarskim, to próba zawłaszczenia opieki farmaceutycznej w jednych rękach i na to się nie zgadzamy. Opieka powinna być szerokim i otwartym projektem, łączącym różne środowiska, poglądy i doświadczenia - uzasadnia wiceprezes NIA.
Trwa rekrutacja na 18. edycję kursu
Kontrowersje wzbudza też umożliwienie wykonywania przeglądów tym, którzy są dzisiaj słuchaczami poznańskiej uczeni.
Chodzi o to, że uprawnienia do udziału w pilotażu uzyskali słuchacze pierwszych edycji studiów podyplomowych, zapoczątkowanych jeszcze w 2020 roku. Jednak na dziś nie oznacza to, że z automatu będą mogli wykonywać przeglądy lekowe. W podobnej sytuacji są słuchacze, którzy ukończyli studia, a nie weszli do pilotażu lub jeszcze się kształcą. W sumie to około 1000 osób. Aktualnie trwa rekrutacja na 18 edycję.
Dlatego profesor Neumann-Podczaska chce wprowadzenia przepisów przejściowych dla tych, którzy są obecnie w toku kształcenia i którzy na moment wejścia w życie rozporządzenia ukończą kształcenie tak, by mogli wykonywać przeglądy.
- Skoro bowiem te studia wyznaczają standard edukacji, to naturalnym jest, że ich absolwenci uzyskać powinni zyskać uznanie kompetencji za równoważne z wypracowanym docelowym modelem kształcenia - wyjaśnia profesor.
- Tworzenie kolejnego certyfikatu z zaznaczeniem, że studenci, którzy już zapłacili, będą z niego zwolnieni, jest niedopuszczalne. Mamy sytuację, kiedy koordynator pilotażu oświadcza publicznie, że po zmianie prawa trzeba będzie kończyć dodatkowe szkolenia do wykonywania przeglądów, a jednocześnie informuje, że nie będzie dotyczyło to osób, które ukończyły płatne studia w Poznaniu, którymi kieruje. Mamy teraz zmieniać rozporządzenie w sprawie kursów kwalifikacyjnych tylko po to, by tworzyć przepisy przejściowe dla słuchaczy jednej uczelni? Trudno tutaj o łagodny komentarz – oburza się Marek Tomków.
Dodaje też, że w interesie farmaceutów jest teraz jak najszybciej zebrać wnioski z pilotażu, skierować go do wyceny i umieścić w koszyku świadczeń gwarantowanych.
- Absolutnie popieramy ministra Miłkowskiego i jego propozycje w zakresie zmian legislacyjnych, które są racjonalne i konieczne. Nie zgadzamy natomiast się z tym, żeby w imię proponowanych przez koordynator pilotażu zmian przeciągać proces o kolejne miesiące. Wystarczy przypomnieć, ile czasu zajęło przygotowanie rozporządzenia regulującego kwestie badań diagnostycznych, które weszło w życie kilka miesięcy temu, a my wciąż czekamy na kursy. Poza tym pozostało kilka posiedzeń Sejmu. Jeśli to przeciągnie się o kolejne miesiące, nie zdążymy z przeglądami w tej kadencji - zauważa przedstawiciel NIA.
UMP nie będzie miał monopolu edukacyjnego
Obecnie kolejnym krokiem ma być przygotowanie rozwiązań, nad którym pracują eksperci UMP i Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego.
- Szukamy rozwiązania dotyczącego zasad kształcenia przyszłych wykonawców przeglądów. Ale po pierwsze, UMP nie będzie miał monopolu edukacyjnego, bo każda uczelnia z wydziałem farmacji będzie mogła kształcić w tym kierunku farmaceutów pod warunkiem realizowania programu według wskazanego modelu. Chcemy podzielić się szerzej tym modelem. Po drugie, nie chcemy zawężać tego kształcenia do długich studiów podyplomowych. Jeśli mamy przygotować farmaceutów do świadczenia gwarantowanego, to musimy zaoferować szybciej dostępny produkt. Powstał pomysł kształcenia w ramach kursów kwalifikacyjnych, tak jak było w przypadku szczepień - zaznacza prof. Neumann-Podczaska.
Najprawdopodobniej taki kurs kwalifikacyjny do wykonywania przeglądu lekowego będzie płatny. - Nie wiem, czy Ministerstwo Zdrowia zechce sfinansować szkolenie tak, jak było w przypadku szczepień, gdy uczelnie realizujące część praktyczną otrzymały na to środki. To była jednak inna sytuacja, wymuszona pandemią. Poza tym za specjalizację płacą farmaceuci z własnej kieszeni – przypomina profesor.
Ile to może kosztować? Za studia podyplomowe „opieka farmaceutyczna w geriatrii”, które uprawniały do wzięcia udziału w pilotażu, trzeba było zapłacić ok. 5 tys. zł. Dzisiaj średni koszt studiów podyplomowych na uczelniach farmaceutycznych to ok. 6 tys. zł. Dziewięciomiesięczne studia to około 160 godzin zajęć dydaktycznych i dodatkowo samokształcenie.
- Załóżmy, że kurs uda się zrealizować w ciągu 50 godzin. Jeśli przyjmiemy założenie, że to jedna trzecia kosztów studiów podyplomowych, to daje około 2 tysiące złotych. Oczywiście to uczelnie ostatecznie ustalą wysokość za kształcenie – dodaje koordynator pilotażu.
Dwie wizje rozwoju usług farmaceutycznych
Wg Marka Tomkówa oburzająca jest sytuacja, kiedy od wielu miesięcy, krok po kroku ustala się przepisy prawne, w tym ustawę o zawodzie farmaceuty, potem rozporządzenie w sprawie kwalifikacji, z którego wynika, że dodatkowe szkolenia są potrzebne tylko do wykonywania badań diagnostycznych i szczepień, a teraz podejmowana jest próba burzenia tej konstrukcji i odebrania farmaceutom ich ustawowych uprawnień.
- Szczepienia to był nowy grunt dla farmaceutów, ingerujący też w uprawnienia innych zawodów medycznych. Mimo to wystarczyło sześć godzin szkoleń i w kilka tygodni udało się domknąć przeniesienie uprawnień za przeprowadzenie wywiadu, kwalifikację i szczepienie. Nie zgadzamy się na dyskryminowanie farmaceutów w przypadku serwisu, który każdy z nich może wykonywać na podstawie ustawy o zawodzie – podkreśla wiceprezes Tomków.
Prof. Neumann-Podczaska z kolei wskazuje, że obok wysokich standardów kształcenia przeddyplomowego farmaceutów, które mamy na uczelniach medycznych w Polsce, jest też potrzeba kształcenia farmaceutów podyplomowo, na co wskazuje m.in. Międzynarodowa Federacja Farmaceutyczna (FIP).
- Nawet w krajach o najwyższych standardach kształcenia przeddyplomowego jest wymagane dodatkowe przygotowanie. Przykładowo w Wielkiej Brytanii farmaceuci kończą kształcenie podyplomowe i muszą zdać egzamin, żeby uzyskać certyfikat uprawniający do wykonywania przeglądu lekowego. Taki certyfikat był podstawą do uwzględnienia ich w pilotażu. Być może za jakiś czas w Polsce zmieni się koncepcja kształcenia na kierunku farmacja w kierunku kształcenia skoncentrowanego na praktycznej realizacji nowych usług farmaceutycznych. Na razie obserwujemy, że usługi wyprzedziły zmiany w kształceniu. Farmaceutów na studiach dotąd uczono farmakologii oraz receptur, żeby umieli przygotować i wydać leki. Czasy się zmieniły, wprowadzono nowa koncepcje zawodu farmaceuty ale kształcenie nie nadążyło za tymi zamianami - podsumowuje prof. Neumann-Podczaska.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: