Akademia Kaliska będzie kształcić lekarzy. Minister Edukacji i Nauki wydał decyzję
Z roku na rok Ministerstwo Zdrowia zwiększa limit miejsc na kierunkach medycznych. W ślad za tym kolejne uczelnie chcą kształcić przyszłych lekarzy. 19 grudnia szef resortu edukacji i nauki wydał pozwolenie na utworzenie jednolitych studiów magisterskich o profilu ogólnoakademickim na kierunku lekarskim dla kolejnej uczelni, Akademii Kaliskiej im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego. To już piąta szkoła wyższa, która otrzymała zielone światło na prowadzenie kształcenia lekarzy od początku urzędowania Przemysława Czarnka.
- Mamy ogromne deficyty kadrowe we wszystkich zawodach medycznych. W przypadku lekarzy szacuje się, że brakuje ich nawet 50-60 tysięcy. Jedyną drogą, by ten niedobór kadrowy uzupełnić, jest otwieranie nowych kierunków - przekonuje minister edukacji i nauki.
Dotychczas wydał pozwolenie na utworzenie jednolitych studiów magisterskich o profilu ogólnoakademickim na kierunku lekarskim także dla:
Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II w Lublinie – deklaracja rozpoczęcia kształcenia od roku akademickiego 2023/2024, Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie – deklaracja rozpoczęcia kształcenia od roku akademickiego 2022/2023, Akademii Mazowieckiej w Płocku – deklaracja rozpoczęcia kształcenia od roku akademickiego 2023/2024, Akademii Medycznych i Społecznych Nauk Stosowanych w Elblągu – deklaracja rozpoczęcia kształcenia od roku akademickiego 2022/2023.Jak czytamy w komunikacie resortu edukacji, uruchomienie kierunku lekarskiego na Akademii Kaliskiej zwiększy dostępność usług medycznych w regionie.
- Będzie to także ważny impuls rozwojowy dla samego miasta. Przyczyni się do podniesienia prestiżu i znaczenia Kalisza jako kolejnego ośrodka akademickiego kształcącego przyszłych lekarzy - dodaje MEiN.
"Otwieramy nowe kierunki, a później pomyślimy, skąd wziąć dydaktyków"
W środowisku poszerzanie ofert kształcenia o kolejne kierunki lekarskie uczelni niemedycznych budzi gorącą dyskusję.
Na proponowany kierunek patrzą z niepokojem m.in w Naczelnej Radzie Lekarskiej i Porozumieniu Rezydentów twierdząc, że dziś problemem jest nie liczba medyków, ale źle zorganizowany system ochrony zdrowia i to od jego naprawy należałoby zacząć zmiany.
- Resort zdrowia mówi: otwieramy nowe kierunki, a później pomyślimy, skąd wziąć odpowiednią liczbę dydaktyków. Nie mamy takiej liczby? To szybko wymyślmy jak ich „doprodukować”, albo powiększamy grupy - mówił w rozmowie z Rynkiem Zdrowia Sebastian Goncerz, lekarz stażysta, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów.
W zamian proponował zacząć od uporządkowania systemu kształcenia. - Zatrzymajmy ludzi po studiach na uczelniach. Stwórzmy im odpowiednie warunki pracy, zaproponujmy konkurencyjne wynagrodzenie tak, aby chcieli kształcić studentów - przekonywał.
W dyskusji rezydenci przywołują casus Hiszpanii, gdzie również masowo zwiększano liczbę studentów na uczelniach medycznych. W efekcie, przy 7 tys. absolwentów co roku kończących medycynę, aż 4 tys. lekarzy rocznie pobiera zaświadczenia, pozwalające im na pracę za granicą.
"Chcemy mieć więcej lekarzy, kształćmy ich także w mniejszych ośrodkach"
Obaw o spadek poziomu kształcenia nie ma za to prof. Aleksander Sieroń, prorektor ds. medycznych i nauk o zdrowiu Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie.
- Na Zachodzie bardzo selektywne i doskonałe leczenie jest prowadzone w ośrodkach, które w Polsce byłyby nazwane małymi - twierdził.
Jego zdaniem szansę na zwiększenie liczby lekarzy daje właśnie tworzenie kierunków lekarskich w mniejszych ośrodkach. Uważa także, że nie ma szans na to, żeby zwiększyć liczbę kadr na uniwersytetach medycznych. Za powód uznając warunki płacowe.
- Zwiększajmy liczbę lekarzy i wymagajmy od nich jeszcze więcej niż do tej pory - podsumował pytania o celowość kształcenia w małych ośrodkach w rozmowie z Rynkiem Zdrowia.
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: