Dziś i jutro przed londyńskim sądem współzałożyciel WikiLeaks będzie podejmował ostateczną próbę ucieczki przed ekstradycją do Stanów Zjednoczonych. Julianowi Assange’owi grozi do 175 lat więzienia. Jego żona Stella przekonuje, że w jego przypadku ekstradycja równa się śmierci.
Julian Assange znalazł się na celowniku amerykańskich służb po tym, gdy kierowany przez niego portal WikiLeaks ujawniły szczegóły działań wojennych USA w Iraku i Afganistanie. Na portalu zamieszczono dowody na to, że wojska atakowały ludność cywilną. Inne materiały dotyczyły m.in. traktowania więźniów w Zatoce Guantanamo.
Assange współpracował w tej sprawie z byłym żołnierzem i analitykiem amerykańskiego wywiadu Bradleyem Manningiem (obecnie, po przejściu tranzycji, Chelsea Manning – red.), skazanym potem na 35 lat pozbawienia wolności. Po złagodzeniu kary przez Baracka Obamę do siedmiu lat więzienia w 2017 r. Manning wyszła na wolność. Za odmowę zeznań w sprawie Assange’a za kratkami spędziła jeszcze dodatkowy rok.
USA: Assange oskarżony o szpiegostwo
Departament Sprawiedliwości USA sformułował 17 zarzutów wobec współtwórcy WikiLeaks. Wśród nich m. in. szpiegostwo, bezprawne wejście w posiadanie danych i ich publikacja. Australijczyk przebywa obecnie w brytyjskim więzieniu, gdzie czeka na ekstradycję.
Administracja Donalda Trumpa zdecydowała się na postawienie zarzutów o …
Siedem lat w ukryciu
Sam 52-letni australijski dziennikarz od kwietnia 2019 r. przebywa w londyńskim więzieniu Belmarsh o zaostrzonym rygorze w związku z naruszeniem zasad zwolnienia warunkowego. Wcześniej przez siedem lat ukrywał się w ambasadzie Ekwadoru w Londynie, która – po zmianie rządu w Quito – ostatecznie wycofała mu azyl.
Assange zaczął się ukrywać w związku z oskarżeniami o gwałt, które jego zdaniem były sfabrykowane. Australijczyk wskazywał, że celem sprawy było ułatwienie wydania go Amerykanom.
Postępowanie w sprawie rzekomych nadużyć seksualnych prowadziła szwedzka prokuratura, jednak ostatecznie nie doszło do wniesienia aktu oskarżenia. Śledczy tłumaczyli, że mimo wiarygodnych zeznań świadka zabrakło wystarczających dowodów.
W związku z ujawnieniem rządowych dokumentów przez portal WikiLeaks Assange’owi postawiono natomiast kilkanaście zarzutów związanych ze szpiegostwem. Waszyngton podkreśla, że jest on winny sytuacji, w której doszło do „jednego z największych naruszeń tajnych informacji” w historii USA. Zgodnie z przepisami maksymalny wyrok kary to aż 175 lat, choć Amerykanie zapewniają, że w istocie będzie „o wiele niższy”.
Klasyfikując czyny, których dopuścił się Assange, administracja USA odmówiła uznania dziennikarskiego charakteru jego pracy, omijając w ten sposób pierwszą poprawkę do amerykańskiej konstytucji, w której mowa o wolności słowa oraz prasy.
Wielu dziennikarzy oraz organizacji pozarządowych wskazywało jednak, że Assange działał w interesie publicznym, a to, co dzieje się wokół jego osoby, to reakcja na obnażenie niewygodnych dla rządzących faktów.
Bliscy Assange’a nie wierzą USA
Dziś (20 lutego) i jutro (21 lutego) londyński sąd wysłucha argumentów Assange’a, który chce wstrzymania ekstradycji do Stanów Zjednoczonych. Jeśli będzie do nich przekonany, procedura odwoławcza będzie toczyć się dalej, a Assange pojawi się przed sądem raz jeszcze na dłuższym przesłuchaniu.
W przeciwnym razie Assange wyczerpie swoją drogą odwoławczą, co doprowadzi do wszczęcia procesu ekstradycji. Jego otoczenie zapowiada jednak, że z prośbą o wstrzymanie ekstradycji może zwrócić się jeszcze do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Zdaniem żony Assange’a Stelli życie jej męża będzie „zagrożone” podczas każdego dnia pobytu w amerykańskim więzieniu. „Jeśli zostanie poddany ekstradycji, umrze”, przekonuje kobieta. Prawnicy nie wierzą również w zapewnienia USA dotyczące wysokości ewentualnego wyroku.
Po stronie Assange’a oprócz dziennikarzy i organizacji pozarządowych stanął też australijski rząd. W zeszłym tygodniu parlament w Canberze przegłosował wniosek z apelem o uwolnienie swojego rodaka (choć konserwatywni parlamentarzyści głosowali przeciwko).
– Można różnie ocenić postępowania pana Assange’a (…) Ale niezależnie od tego ta sprawa nie może ciągnąć się w nieskończoność. Wystarczy – mówił przed parlamentem australijski premier Anthony Albanese.