Javier Milei radykalnie tnie wydatki publiczne. „Uratować od choroby, która zabija”

11 mies. temu 53

W ciągu tygodnia od objęcia prezydentury w Argentynie libertarianin Javier Milei zaczął wprowadzać reformy mające uratować pogrążoną w kryzysie gospodarkę, przyznając przy tym, że społeczeństwo boleśnie odczuje je w krótkim okresie. Obniżył kurs peso o ponad 50 proc. i zapowiedział redukcję dopłat do transportu i energii.

Minister ds. bezpieczeństwa w jego rządzie Partricia Bullrich ogłosiła tymczasem nowe wytyczne w sprawie zwalczania ulicznych protestów, które zdaniem komentatorów będą prawdopodobnie wybuchały w odpowiedzi na drastyczną redukcję wydatków budżetowych i inne reformy Mileia. „Ci, którzy zakłócają spokój, zapłacą za to” – oświadczyła Bullrich.

- Reklama -

Milei, który w drugiej turze wyborów prezydenckich pokonał ministra gospodarki w poprzednim, lewicowym rządzie Sergio Massę, w kampanii wyborczej pokazywał się na wiecach z piłą łańcuchową mającą symbolizować cięcia wydatków budżetowych, by uporać się z inflacją przekraczającą 150 proc. w skali roku.

Nowy prezydent i wyznaczony przez niego minister gospodarki Luis Caputo nie ukrywają, że radykalny program naprawy finansów w najbliższych miesiącach jeszcze bardziej zwiększy inflację. W przemówieniu po zaprzysiężeniu 10 grudnia Milei przyznał, że pokonanie problemów będzie wymagało „największych wysiłków i bolesnych wyrzeczeń” od społeczeństwa.

„Wiemy, że w krótkim okresie sytuacja się pogorszy, ale później zobaczymy owoce naszego wysiłku, gdy stworzymy podstawy solidnego i zrównoważonego wzrostu” – powiedział.

Trzy dni później jego rząd pozwolił na nagły spadek kursu argentyńskiego peso wobec dolara o ponad 50 proc., z 391 pesos za dolara do ponad 800. Wywołało to drastyczne podwyżki cen w sklepach i na stacjach benzynowych, gdzie ceny paliw poszły w górę o około 30 proc. Zredukowano przy tym dopłaty do transportu, a operatorzy komunikacji publicznej w aglomeracji Buenos Aires zmniejszyli częstotliwość przejazdów.

Oficjalny kurs peso wciąż jest jednak wyższy niż czarnorynkowy, a ekonomiści przyjęli działania Mileia z ostrożnym optymizmem. „Obiecywał bardzo trudną do przełknięcia pigułkę i taką właśnie podaje. Pytanie brzmi, jak długo społeczeństwo zachowa cierpliwość, czekając na zmianę sytuacji gospodarczej” – oceniła analityk firmy Verisk Maplecroft Jimena Blanco, cytowana przez agencję Reutera.

Nowy rząd zapowiada też rewizję „przywilejów”, jakie przysługiwały według niego „klasie politycznej”, w tym redukcję wydatków na służbowe samochody, szoferów, przejazdy czy telefony komórkowe, a także sprzedaż nieużywanych rządowych nieruchomości i samolotów państwowej spółki naftowej YPF, które – jak twierdzą nowe władze – służyły „prawie wyłącznie” politykom.

Mieszkańcy kraju przyjmują te zmiany z obawami, choć wielu ma nadzieję, że w dłuższym terminie pomogą one przezwyciężyć kryzys. Sprzeciw wyrażają natomiast związki zawodowe, twierdząc, że to społeczeństwo płaci za zaciskanie pasa.

Rzecznik prezydenta Manuel Adorni przekonywał, że działania te są konieczne, by uniknąć całkowitego krachu. „Ten rząd nie zastał pacjenta z bólem zęba. Znaleźliśmy go na intensywnej terapii, na progu śmierci. Robimy, co możemy, by nie tylko obniżyć gorączkę, ale też uratować go od choroby, która go zabija” – powiedział.

Czytaj więcej
Radio Game On-line