Nie sądzę, żeby wyniki wyborów nagle odwróciły się na ostatniej prostej – mówi nam socjolog Wojciech Rafałowski. Jak wskazuje, exit polle mają standardowo błąd statystyczny na poziomie 2 proc. Dopóki nie mamy oficjalnych wyników z 70-90 proc. komisji, trzymałbym się tych wyliczeń – wskazuje.
Według wyników sondażu late poll zrealizowanego przez Ipsos dla trzech głównych stacji telewizyjnych we wczorajszym głosowaniu Prawo i Sprawiedliwość zdobyło 36,6 proc. głosów, Koalicja Obywatelska – 31 proc., Trzecia Droga – 13,5 proc., Nowa Lewica – 8,6 proc., a Konfederacja – 6.4 proc.
Wyniki sondażu są bardzo zbliżone do pierwszego badania exit poll. Trzy partie opozycyjne – KO, Trzecia Droga i Lewica – wciąż mogą liczyć na 248 mandaty. Nieznacznie zmniejszyło się za to posiadanie PiS (z 200 do 198 mandatów), a nieznacznie zwiększyło posiadanie Konfederacji (z 12 do 14).
Exit poll na razie bardziej wiarygodny
Na razie PKW zliczyła 10,3 proc. głosów z obwodowych komisji wyborczych. Te wyniki już znacząco różnią się od exit polla. PiS może według nich liczyć na 40,17 proc. poparcia, a KO – na 26,55 proc.
– To są najmniejsze komisje, które były w stanie najszybciej przeliczyć wyniki – czyli wiejskie, w których przewagę ma PiS. Póki nie mamy wyników z 70-90 procent komisji, to należy analizować wyniki exit polla, a nie wyniki cząstkowe – to moja rekomendacja – mówi w rozmowie z EURACTIV Polska dr hab. Wojciech Rafałowski z Wydziału Socjologii UW.
„Nie sądzę, żebyśmy mieli do czynienia ze słowackim scenariuszem, w którym wyniki odwracają się w ostatniej fazie”, dodaje Rafałowski. Tam sondaże exit poll wskazywały na zwycięstwo proeuropejskiej Postępowej Słowacji, podczas gdy nazajutrz okazało się, że wybory wygrał Smer Roberta Ficy. Według Rafałowskiego to jednak odosobniony przypadek. „Sondaże exit poll standardowo mają błąd statystyczny na poziomie 2 proc.”, wskazuje.
Kto utworzy rząd?
Otwartym pytaniem pozostaje to, komu powierzona zostanie misja tworzenia rządu. Andrzej Duda wcześniej zapowiadał, że wskaże to ugrupowanie, które zdobędzie najwięcej głosów. Platforma Obywatelska podkreśla natomiast, że to ona, nie PiS, ma szansę na odpowiednią większość, w związku z czym misja tworzenia rządu powinna przypaść szefowi tego ugrupowania Donaldowi Tuskowi.
– Rozsądny prezydent przed pojęciem takiej decyzji przeprowadza konsultacje z ugrupowaniami, które weszły do parlamentu. I ci liderzy mówią, jakie mają plany koalicyjne, kto się z kim dogada. W związku czym można sobie np. wyobrazić, że Donald Tusk pisze do prezydenta list, podpisany również przez liderów innych ugrupowań, w którym deklaruje, że ma większość. W tym momencie, moim zdaniem, prezydent nie jest związany żadną tradycją – przekonuje Rafałowski.
Jego zdaniem nominowanie kandydata, który nie ma szansy na utworzenie rządu, może być również niewygodne dla samego PiS. „To będzie dodatkowa porażka. Wydaje mi się, ze prezydent Duda może chcieć oszczędzić tego Prawu i Sprawiedliwości”, wskazał.
Rekordowa frekwencja
Choć ostateczny wynik wyborów wciąż jest niewiadomą, wątpliwości nie ma wokół frekwencyjnego rekordu. Według danych PKW z 28,56 proc. komisji wyniosła ona 71,99 proc., zaś według sondażu Ipsos – 72,9 proc. Dotychczasowy rekord w wyborach parlamentarnych należał do I tury wyborów do Sejmu w 1989 r. – wówczas do urn poszło 62,7 proc. Polaków.
– Polska zawsze uchodziła za ten wyjątkowy przypadek bardzo niskiej frekwencji, nie tylko na tle Europy Zachodniej, ale też na tle wschodniej części kontynentu. W tym momencie widzimy, że ta ogromna mobilizacja zadziałała (…) Po raz pierwszy najmłodsza grupa wyborców miała też wyższą frekwencję niż ta najstarsza. To oznacza pewną zmianę wzorca – ocenia w rozmowie z EURACTIV Polska Rafałowski.