Jesienią Izraelczyków czekają piąte już na przestrzeni trzech lat wybory parlamentarne. W przyszłym tygodniu Kneset zagłosuje nad samorozwiązaniem. Tymczasowym premierem zostanie obecny szef MSZ Jair Lapid.
Premier Izraela Naftali Bennett i minister spraw zagranicznych Jair Lapid uzgodnili rozwiązanie parlamentu oraz przedterminowe wybory.
Głosowanie w tej sprawie ma odbyć się w przyszłym tygodniu. Potem, do czasu wyborów, stanowisko szefa rządu ma objąć Lapid.
Koniec kruchej koalicji
W oświadczeniu obecny premier zakomunikował, że rezygnuje z urzędu. Jego decyzja miała nastąpić „po wyczerpaniu prób stabilizacji koalicji”.
W wieczornym wystąpieniu telewizyjnym Bennett podkreślił, że zrobiono „wszystko, co możliwe, by ustabilizować rząd”. Premier przyznał, że to nie była łatwa, ale jedyna słuszna decyzja. „Zrobiliśmy, co mogliśmy, by ocalić ten rząd”, podkreślił.
W przyszłym tygodniu dojdzie do zmian w rzędzie. Nowym premierem do czasu wyborów ma zostać szef izraelskiego MSZ Jair Lapid, a w październiku Izraelczycy wybiorą nowy parlament – już po raz piąty w ciągu trzech lat.
Przypomnijmy, że od czerwca 2021 r. Izraelem rządziła bardzo szeroka – składająca się z ośmiu ugrupowań – koalicja łącząca partie od skrajnej prawicy po partie silnie lewicowe, a nawet partię arabską. Spajała ją głównie chęć odsunięcia od władzy wieloletniego premiera Benjamina Netanjahu, oskarżonego zresztą o korupcję.
Problemem koalicji od samego początku była jej spoistość. Łącznie ośmiopartyjna koalicja miała 61 mandatów w 120-osobowym Knesecie, czyli dokładnie ile potrzeba do sprawowania władzy. Partia Bennetta, który miał sprawować funkcję premiera do 2023 r., po czym miał zostać zastąpiony przez Lapida, dysponowała tylko ośmioma mandatami w parlamencie.
Szansa dla Netanjahu
Problemy koalicji zaczęły się zimą. W marcu rząd Bennetta stracił jednomandatową większość, kiedy z koalicji wystąpił poseł prawicowej partii premiera. A w połowie maja poparcie dla rządu wycofała arabska posłanka lewicowej partii Merec, Ghaida Rinawie Zoabi.
W liście do premiera napisała, że nie może wspierać koalicji, która nęka jej społeczność. Jej odejście pozostawiło Benetowi kontrolę nad 59 ze 120 mandatów w Knesecie.
Lapid, który teraz będzie tymczasowym premierem, pochwalił Bennetta za „odpowiedzialność, jaką się wykazał, i fakt, że przedkłada interes kraju nad własny”. Jednocześnie zapowiedział, że skupi się na najpilniejszych wyzwaniach, z jakimi boryka się kraj.
Radości z powodu upadku koalicji nie krył Netanjahu. „To wspaniała wiadomość dla milionów izraelskich obywateli”, stwierdził w poniedziałek wieczorem były premier, zapowiadając, że jego partia spróbuje sformować „szeroki, narodowy rząd”.
Najbliższe wybory odbędą się najprawdopodobniej w październiku 2022 br. Będzie to piąte głosowanie w Izraelu w przeciągu trzech lat.
Jak wskazuje BBC, z sondaży wynika, że Likud Netanjahu będzie największym ugrupowaniem w nowym parlamencie, ale podobnie jak w poprzednich wyborach parlamentarnych na przestrzeni ostatnich dwóch lat, uzyskanie niezbędnej do rządzenia większości może być trudne. Niewykluczone, że partia Netanjahu będzie w stanie pozyskać koalicjantów tylko wówczas, jeśli nie będzie on kandydatem na premiera.
Przypomnijmy, że już w lipcu prezydent USA Joe Biden poleci na Bliski Wschód, w tym do Arabii Saudyjskiej oraz Izraela. Do pierwszej wizyty Bidena na Bliskim Wschodzie dojdzie w dniach 13-16 lipca. Pierwszym przystankiem będzie Izrael, gdzie według zapowiedzi ma omówić sprawy związane z „bezpieczeństwem, dobrobytem i zwiększającą się integracją Izraela z szerszym regionem”.
Izraelczycy potwierdzili, że pomimo kryzysu wizyta przebiegnie zgodnie z planem, a z amerykańskim prezydentem spotka się tymczasowy premier Jair Lapid.