W przyszłą niedzielę (23 lipca) w Hiszpanii odbędą się wybory parlamentarne i wszystko wskazuje na to, że władzę w kraju przejmą ugrupowania prawicowe, w tym skrajnie prawicowa partia Vox.
W Hiszpanii 28 maja odbyły się wybory regionalne i lokalne, które przyniosły rozczarowujący wynik dla rządzącej Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE). Zdobyła ona 28 proc. poparcia – mniej niż opozycyjna prawicowa Partia Ludowa (PP), która uzyskała ok. 31,5 proc.
Dzień później premier Pedro Sanchez ogłosił przyspieszone wybory parlamentarne, które odbędą się już w najbliższą niedzielę (23 lipca). „Uważam, że należy (…) podporządkować nasz mandat woli ludu”, stwierdził szef hiszpańskiego rządu.
W majowych wyborach duże zwycięstwo osiągnęła nie tylko Partia Ludowa, ale również skrajnie prawicowa partia Vox, która zwiększyła liczbę posiadanych mandatów z 530 do 1663. Wiele wskazuje na to, że po niedzielnych wyborach to właśnie te dwie partie będą tworzyć nowy hiszpański rząd.
Prawica kontra lewica
Hiszpańska scena polityczna w ostatnich latach uległa dosyć klarownemu podziałowi na lewicę, reprezentowaną przez Hiszpańską Socjalistyczną Partię Robotniczą (PSOE) i koalicję Sumar oraz prawicę, której przedstawicielami są Partia Ludowa (PP) i skrajnie prawicowa partia Vox.
– Hiszpańska scena polityczna jest niezwykle spolaryzowana. Nie ma takiej możliwości, by doszło do porozumienia pomiędzy partiami z dwóch różnych bloków. Wszystko decyzje muszą zostać podjęte w ramach jednego bloku – twierdzi profesor nauk politycznych na Universidad Autónoma w Madrycie Fernando Vellespin.
Dlatego też niedzielne wybory prawdopodobnie przesądzą o tym, czy w kraju będzie rządziła prawica czy lewica. Drogi pośrednie nie są przewidywane. Faworytem jest prawica, a konkretniej Partia Ludowa, która może jednak potrzebować partii Vox, by móc skutecznie rządzić. Rządzący, jeśli chcą mieć większość w parlamencie, muszą posiadać przynajmniej 176 mandatów.
– Sondaże wskazują na to, że mamy trzy możliwe scenariusze. W pierwszym, wybory wygrywa PP, ale brakuje jej sporo mandatów, by uzyskać większość. Jeżeli większości nie przyniesie również koalicja z Vox, może dojść do blokady, bowiem są małe szanse by Socjaliści byli w stanie pójść na takie ustępstwa, które pozwoliłyby zdobyć większość lewicy. W takiej sytuacji, myślę, że czekałyby nas kolejne wybory – mówi Vellespin.
Drugim możliwym scenariuszem, według eksperta, jest to, że Partia Ludowa osiągnie świetny wynik, zdobywając ok. 150 mandatów i tym samym będzie bliska osiągnięcia większości. Następnie zawrze ona porozumienie z partią Vox, która pomoże uzyskać PP wotum zaufania i utworzyć rząd mniejszościowy.
Trzeci scenariusz zakłada, że PP wygra zdecydowanie, ale zdobędzie jedynie ok. 130-140 mandatów, a dobry wynik uzyska również Vox, która postawi warunek, że jeżeli nie wejdzie do rządu, to nie poprze ludowców.
Obawy o skrajną prawicę w rządzie
Fakt, że skrajnie prawicowa partia Vox może niedługo znaleźć się w hiszpańskim rządzie budzi wśród niektórych pewne obawy. Na jednym z niedawnych plakatów wyborczych tej partii znalazła się ręka przystrojona w hiszpańskie barwy, która wyrzuca do kosza na śmieci, flagę społeczności LGBT, flagę komunistyczną, flagę niepodległej Katalonii, a także symbole feminizmu czy Agendy 2030 Narodów Zjednoczonych.
– Wszystko to, według Vox, nie jest hiszpańskie. Separatyści, niepodległościowcy, lewicowcy czy wszelkie polityki klimatyczne (…) reprezentują coś sprzecznego z narodowym duchem Hiszpanii – twierdzi profesor historii współczesnej na Universitat Autònoma de Barcelona Steven Forti.
Fernando Vellespina twierdzi jednak, że nie wszyscy w Hiszpanii podzielają obawy związane z poglądami reprezentowanymi przez Vox. „Nie ma możliwości zmienienia autonomicznych statusów Katalonii czy Kraju Basków, ponieważ są one chronione konstytucyjnie. Podobnie nie ma możliwości wprowadzenia zakazu aborcji czy zdelegalizowania partii niepodległościowych. Z kolei kwestie migracyjne i klimatyczne są chronione przez prawo unijne”, mówi.
Według niego PP może zgodzić się na koalicję z skrajną prawicą, ale jednocześnie nie zaakceptuje żadnych zmian ingerujących w zapisy konstytucyjne. Możliwe byłyby jednak zmiany dotyczące na przykład praw osób LGBT czy edukacji i to właśnie tego typu kwestie są najbardziej zagrożone.
Sojusznicy w Europie
Partia Vox w wielu kwestiach przypomina inne europejskie skrajnie prawicowe partie. Prezentuje jednak nieco mniej kontrowersyjne poglądy w sprawach związanych z geopolityką, dzięki czemu łatwiej je zdobyć poparcie w Europie. To co przykładowo odróżnia partię Vox, od niemieckiej AfD czy poglądów prezentowanych przez Marine Le Pen i Viktora Orbana, to mocne poparcie dla NATO.
Partia ta dzieli również wiele wspólnych wartości z rządami Polski, Węgier czy Włoch. Widać to chociażby w Parlamencie Europejskim, gdzie posłowie partii Vox należą do grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (ECR) – tej samej, którą reprezentują również europosłowie Prawa i Sprawiedliwości czy Braci Włochów Giorgi Meloni.
Premier Włoch zresztą wprost wspiera hiszpańską skrajną prawicę. Zaledwie kilka dni temu miało miejsce spotkanie członków partii Vox, na którym odtworzono nagranie Meloni wyrażającej swoje poparcie dla hiszpańskiej partii.
Okazuje się, że potencjalny udział skrajnie prawicowych polityków w hiszpańskim rządzie nie budzi obaw nie tylko wśród części krajów Unii Europejskiej, ale również wśród wielu mniej skrajnych wyborców w Hiszpanii.
– Większość, bo ok. 70-80 proc. głosujących na Partię Ludową, nie obawia się koalicji z partią Vox. Inaczej wygląda np. sytuacja w Niemczech, gdzie CDU obawia się współpracy z skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec – zauważa Steven Forti.
Nie można więc wykluczyć, że obie prawicowe partie pójdą za głosem wyborców i utworzą wspólnie koalicję. Tym samym dojdzie do pewnego paradoksu – jedno z najbardziej liberalnych państw Europy będzie rządzone przez konserwatystów, a być może nawet skrajną prawicę.