Migracja medyków. Dlaczego wyjeżdżają z Polski?
O migracjach medyków eksperci rozmawiali podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach. Dr hab. Maciej Duszczyk z Ośrodka Badań nad Migracjami, Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego przedstawił wyniki badania prowadzonego wśród studentów 6 roku medycyny (studiujących zarówno po polsku, jak po angielsku) na 13 uczelniach medycznych w Polsce. Badanie jest finansowane ze środków Narodowego Centrum Nauki.
Duszczyk zwrócił uwagę, że zarówno w poprzedniej, jak i tej odsłonie badania, okazało się, że to czynniki społeczno-polityczne i hejt w największym stopniu "wypychają" absolwentów medycyny za granicę.
Wyjaśnił, że poza czynnikami społeczno-politycznymi studenci zwracają uwagę przede wszystkim na warunki pracy, perspektywy rozwoju kariery, a dopiero na czwartym miejscu na wynagrodzenia.
Pod czynnikami społeczno-politycznymi kryje się ogólny niepokój o stan debaty publicznej w Polsce i brak nadziei, że zmieni się to w niedalekiej przyszłości. Studenci zwracają także uwagę na kwestie związane z prawami mniejszości oraz praw lekarzy co do podejmowania najlepszych decyzji dla pacjentów, ale za które mogą odpowiadać przed prokuratorem.
Z badań wynika także, że studenci, którzy myślą o emigracji nie planują wyjazdu zaraz po studiach, a decyzję "na razie" odkładają w czasie. To, co ich najbardziej powstrzymuje to silne związki rodzinne w Polsce.
- Z danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych wynika, że zewnętrzna emigracja trochę się ograniczyła, natomiast emigracja wewnętrzna jest niestety ogromnym problemem. Młodzi ludzie po studiach najczęściej nie chcą pracować w publicznym systemie ochrony zdrowia, który nie zapewnia im odpowiednich warunków. Nie zapewnia im komfortu, który mają np. w systemie prywatnym, u prywatnych pracodawców, gdzie bada się to, jaką ścieżkę kariery mogą obrać, co dla nich jest dobre, co dla nich jest ważne, gdzie dba się o atmosferę w miejscu pracy. W publicznych placówkach zazwyczaj nie ma na to czasu, nie ma na to pieniędzy i nie ma chęci, żeby to zrobić - wskazał z kolei Gilbert Kolbe, koordynator zespołu pielęgniarskiego w Jutro Medical.
Czy rosnąca liczba lekarzy skróci kolejki?
Naukowcy pytali również studentów ostatniego roku medycyny, czy rosnąca liczba kierunków lekarskich w Polsce rozwiąże problem dostępu do lekarzy.
- W skali od 1 do 5 odpowiedzi wyniosły 1,7 – nie wierzą, że to rozwiąże problem. "Wyprodukowanie" lekarzy nie daje gwarancji rozwiązania problemu ich braku na rynku pracy – podkreślił dr Duszczyk.
Przypomniał także, jak wyglądają nastroje wśród cudzoziemców studiujących w Polsce. – 90 proc. z nich chce wyjechać natychmiast po studiach, tylko 10 proc. chce zostać i to są najczęściej osoby z państw albo ze Wschodu, albo z państw dość egzotycznych, jak np. Filipiny, Indonezja. Natomiast osoby ze Szwecji, Norwegii czy Niemiec nie biorą tego w ogóle pod uwagę - po studiach planują wyjazd.
Grażyna Cebula-Kubat, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, potwierdziła, że lekarze, z którymi rozmawia, decydują się na emigrację, ponieważ za granicą "mają szybszą możliwość uzyskania wymarzonych specjalizacji, a ponadto tam jest lepsza organizacja pracy". Ekspertka podkreśliła przy tym, że w przypadku emigracji wewnętrznych należy mówić o prywatnym sektorze, bo tam są lepsze wynagrodzenia i lepsze poszanowanie dla pracy.
Jak zachęcić medyków do pracy w polskim systemie?
Eksperci rozmawiali również, jak zachęcić medyków do pozostania w Polsce. Artur Białoszewski, epidemiolog, mazowiecki konsultant wojewódzki w dziedzinie zdrowia środowiskowego wskazywał, że aby wzmocnić ochronę zdrowia, należy poszerzyć kompetencje innych zawodów medycznych, m.in. aby odciążyć lekarzy od biurokratyzacji, bo "lekarz uczy się leczyć".
- Być może powinniśmy zmienić akcenty w ochronie zdrowia na to, żeby nowe zawody czy też inne zawody poszerzyły swoją odpowiedzialność za zdrowie populacji. Teraz widzimy działania ministerstwa zdrowia mające na celu znaczący podniesienie liczby i podaży lekarzy o 10 tysięcy. Tylko efekt będziemy mieli w przeciągu najbliższych dziesięciu lat, kiedy około 35 proc. populacji Polski będzie powyżej 65 roku życia. Wtedy potrzeby zdrowotne będą nieprawdopodobnie wysokie i nie ma odwrotu od tego, żeby inne zawody medyczne przejęły też współodpowiedzialność za zdrowie populacji - wskazał.
Przewodnicząca OZZL podkreśliła z kolei, że zdjęcie z lekarzy obowiązku określania poziomu refundacji za leki jest jednym z pomocnych rozwiązań.
– Lekarz jest od leczenia, a nie od wyznaczania refundacji, to zajmuje naprawdę dużo czasu – powiedziała.
Natomiast zdaniem prof. Tomasza Szczepańskiego, rektora Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, należy tworzyć duże specjalistyczne szpitale, ponieważ "efektywnie służą dużym grupom pacjentów".
Materiał chroniony prawem autorskim - zasady przedruków określa regulamin.
Dowiedz się więcej na temat: