Chrześcijańska apologetka ujawnia, jak Bóg zmienił jej feministyczne poglądy na męskość

1 lat temu 68

kobieta

Wykładowczyni apologetyki chrześcijańskiej Houston Christian University i autorka wielu książek z tej dziedziny, Nancy Pearcey wyznała, że po doświadczeniu przemocy fizycznej ze strony ojca, czymś całkiem naturalnym była jej młodzieńcza fascynacja ideologią feministyczną, zanim nie powróciła do chrześcijaństwa w ośrodku apologetycznym L’Abri stworzonym przez Francisa Schaeffera.

Rozmawiając z Jasonem Jimenezem podczas ostatniego odcinka jego podcastu „Challenging Conversations” w sieci Edifi Podcast Network, Pearcey powiedziała, że przypisuje Bogu to, że pomógł jej uporać się z ideą, że męskość nie jest „niebezpieczna ani destrukcyjna”, ale powinna być przyjęta przez wszystkich przez pryzmat biblijny.

Świecka męskość, która wywodzi się z darwinizmu i jest „drapieżna”, znacznie różni się od biblijnej męskości, która oznacza, że mężczyźni mają „zwierzchnictwo” nad domem i są duchowym przywódcą rodziny, dodała. To „zwierzchnictwo” pociąga za sobą dawanie przykładu rodzinie poprzez czytanie Biblii i uczęszczanie do kościoła. Ten pozytywny przykład męskości, zgodnie z definicją ewangelikalnych mężczyzn uczęszczających do kościoła, znajduje się w Liście do Efezjan w r. 5.

71-letnia autorka takich książek jak „Love Thy Body” w swojej nowej książce „The Toxic Masculinity: How Christianity Reconciles the Sexes” wyjaśnia, że „problemem dzisiejszej kultury nie jest sama męskość, ale świecki pogląd na męskość, który zastąpił biblijną koncepcję męskości”.

„Przeszłam przez etap postrzegania wszystkich mężczyzn jako zasadniczo złych i szkodliwych. Ale prawdą jest, że część mojego dojrzewania jako chrześcijanki obejmowała uporanie się z męskością. … To apologetyka sprawiła, że wróciłam do wiary. Naprawdę miałam intelektualne pytania, na które potrzebowałam odpowiedzi” – powiedziała Pearcey.

Dodała, że na Zachodzie rozwinął się „toksyczny świecki scenariusz męskości”, wskazując na darwinizm jako źródło tego stanu rzeczy.

„Darwinowscy myśliciele zaczęli mówić:” Mężczyźni, którzy wejdą na szczyt w walce o przetrwanie, będą z konieczności mężczyznami: surowymi, bezwzględnymi, brutalnymi, dzikimi, barbarzyńskimi, a nawet drapieżnymi”.

„Przesłaniem ewolucji wydawało się być 'odzyskanie autentycznej męskości poprzez ponowne odkrycie w sobie bestii’. Innymi słowy, do tego czasu mężczyźni byli zachęcani do życia zgodnie z obrazem Boga w nich. A teraz mężczyźni byli nakłaniani do życia zgodnie ze swoją zwierzęcą naturą”.

Pearcey zauważyła, że świecka definicja męskości zawiera pewne toksyczne cechy.

„Sądzę, że najważniejsze, co powinniśmy robić, to pomagać w zrozumieniu tego, że biblijne ujęcie męskości jest zupełnie inne. … Gotowa byłam całkowicie zawierzyć świeckiej narracji, że mężczyźni ze środowisk ewangelikalnych stanowią wzorcowy przykład toksycznej męskości” – stwierdziła Pearcey.

„Ale są badacze, naukowcy społeczni, psychologowie, socjologowie, którzy udają się do chrześcijańskiego świata i badają postępowanie ewangelikalnych mężczyzn”.

„Co [chrześcijańscy mężczyźni] tak naprawdę myślą o zwierzchnictwie? Większość z nich nie mówi „żywiciel rodziny, ostateczny autorytet, rozjemca”. Większość z nich [mówi]: … „duchowy przywódca”; co oznacza: „jeśli mam przewodzić mojej rodzinie, muszę być tam pierwszy. Muszę mieć głębszą relację z Bogiem, jeśli chcę, by moja żona i dzieci ją miały. Muszę regularnie chodzić do kościoła i przyprowadzać tam żonę i dzieci. Muszę regularnie czytać Biblię i mieć bogate życie duchowe, jeśli chcę pomóc mojej żonie i dzieciom”.

Zauważyła, że Charles Spurgeon nauczał młodych mężczyzn, że biblijna męskość nie oznacza, że muszą się feminizować i że istnieje coś takiego jak muskularne chrześcijaństwo.

W swojej książce Pearcey ubolewa nad przesłaniem świeckiego społeczeństwa skierowanym do chłopców i krzywdą jaką ogólnie wyrządzono mężczyznom. Ludzie zostali „zaślepieni faktem, że przeciętnie mężczyźni radzą sobie gorzej niż w przeszłości”.

Na poparcie swojego twierdzenia Pearcey przytacza statystyki pokazujące, że „mężczyźni są bardziej niż kobiety narażeni na bezdomność, chorobę psychiczną, więzienie, samobójstwo, morderstwo, uzależnienie od narkotyków lub alkoholu”.

(…) Dodatkowo, jak powiedziała Pearcey, rzeczywistość ta często nie jest widoczna w statystykach dotyczących bezrobocia, ponieważ wielu mężczyzn przestało szukać pracy. W ostatnich latach, jak powiedziała, „długość życia mężczyzn spada, podczas gdy długość życia kobiet pozostaje taka sama”.

„Chłopcy również pozostają w tyle na wszystkich poziomach edukacji. Zaczyna się już od przedszkola, ponieważ nie mają tak dobrej kontroli motorycznej, jak większość dziewcząt, jeśli chodzi o takie umiejętności, jak kolorowanie i używanie nożyczek. (…)”

„Przez cały okres aż do szkoły średniej chłopcy pozostają w tyle i są bardziej narażeni na problemy i niepowodzenia w szkole i na uniwersytetach”.

Pearcey powiedziała, że badania pokazują, że mniej mężczyzn niż kobiet uczęszcza do szkół wyższych i na uniwersytety, aby uzyskać wyższe wykształcenie. Na niektórych uniwersytetach kobiety stanowią od 60% do 70% populacji studentów.

„Dziewczęta idą naprzód w edukacji. Chcemy mieć pewność, że nie zabrzmi to tak, jakbyśmy uważali to za coś złego. To dobra rzecz. Należy pamiętać, że większość uniwersytetów nie przyjmowała kobiet aż do połowy XX wieku. Cieszę się więc, że nie żyłam wcześniej” – powiedziała.

Pearcey powiedziała, że wierzy, że „nadszedł czas, abyśmy zaczęli mówić, że może są jakieś sposoby, aby pomóc mężczyznom i chłopcom odnieść sukces … [i] nadszedł czas, aby mieć trochę współczucia i wymyślić kilka programów, które pomogą mężczyznom i chłopcom „.

Pearcey zauważyła, że podobnie jak kiedyś ona, w społeczeństwie kobiety często postrzegają męskość jako toksyczną, jeśli miały złożone i trudne relacje z ojcami.

Pearcy powiedziała, że społeczeństwo musi odejść od przyjmowania myślenia, że chrześcijańscy mężczyźni, którzy są oddani Chrystusowi, powinni być postrzegani jako należący do tej samej kategorii, co świeccy agresywni mężczyźni, ponieważ badania i ankiety dowodzą, że jest inaczej.

„Nauki społeczne, badania, psycholodzy i socjolodzy, którzy badali chrześcijan ewangelikalnych, powiedzieli nam, że mężczyźni, którzy faktycznie są zaangażowanymi chrześcijanami i żyją zgodnie z tym, wypadają najlepiej pod względem bycia kochającymi mężami i ojcami [z] najniższym poziomem rozwodów, najniższym poziomem przemocy domowej” – powiedziała Pearcey.

„Ale ewangelikalni [mężczyźni], którzy są jedynie takimi z nazwy, mimo że podadzą np. w ankiecie, że są baptystami, wypadają gorzej niż świeccy mężczyźni” – dodała.

„Mężczyźni są silniejsi, więksi i szybsi od kobiet. … Wyjątkowa siła mężczyzn nie jest im dana tylko po to, by zdobywać to, czego chcą. Zostali stworzeni na obraz Boga i … ich siła jest im dana, aby zapewnić, chronić i wychowywać następne pokolenie”.

Źródło: Christian Post

Czytaj więcej
Radio Game On-line